Polskie komedie (głównie te starsze) słynęły zawsze z doskonałych dialogów, które często wchodziły do języka potocznego. Jest ich tak dużo, iż ciężko wybrać te najlepsze. Zapraszam Cię do przeczytania tego tekstu i zarazem ostrzegam – będziesz miał powody do śmiechu!

Data dodania: 2014-08-23

Wyświetleń: 1611

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kultowe dialogi z polskich komedii

Najlepsze teksty były często wypowiadane przez elitę polskich aktorów. Nie inaczej było w "Rozmowach Kontrolowanych" gdy padły te słowa:

  • Bardzo wystawna Wigilia.
    – No zgodnie z tradycją właściwie powinien być opłatek.
    – Słusznie, słusznie, ale nie róbcie z tego zagadnienia. Najważniejsza jest tradycja. Podzielimy się jajeczkiem.

 

Ryszard Ochódzki (ten z „Misia”) znany jest z wielu kontrowersyjnych wypowiedzi. Jednak w tym filmie pada więcej ciekawych kwestii:

  • Ktoś pukał?
    – Tak, to ja. Dzień dobry pani.
    – Słucham pana.
    – Jestem przyjacielem Ryszarda.
    – Dzień dobry, proszę bardzo. Chwileczkę, jakiego Ryszarda?
    – Ochódzkiego, pani siostrzeńca.
    – Aha, proszę. Hasło pan zna?
    – Jakie hasło?
    – „Żyrafy wchodzą do szafy”.
    – Oczywiście, że znam.
    – Musi pan je powiedzieć.
    Naturalnie: „Żyrafy wchodzą do szafy”.
    – „Pawiany wchodzą na ściany”. Proszę bardzo pana, proszę.

 

„Sami Swoi” to oczywiście kultowe dialogi Kargula i Pawlaka. Najbardziej znane to zapewne:

Sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie.

Kargul, podejdź no do płota, jako i ja podchodzę.

– Patrz no, Kaźmirz, Witia wierzchem jedzie!
– Nie może być! Na kocie?!

 

„Przepraszam czy tu biją?” z J. Himilsbachem pozostanie w pamięci (poza fabuła i genialnym aktorstwem) dzięki tej wymianie zdań:

  • Sie masz!? Jak leci?
    – Normalnie.
    – No, to trzeba to oblać.
    – No trzeba.

     

„Brunet wieczorową porą” gdzie oglądać można niezapomnianego K. Kowalewskiego wprowadził do obiegowego słownictwa następujący komunikat telewizyjny:

Dobry wieczór państwu. Minęła godzina 20:53. Za chwilę przedstawimy ostatni odcinek serialu "Poprzez prerię Arizony". Ze względu na ogromne zainteresowanie serialem prosimy telewidzów o wyłączenie telewizorów, ponieważ podwyższony pobór mocy może spowodować częściową awarię w podstacji.

 

Opowieść o ambitnym gospodarzu domu S. Aniele czyli serial „Alternatywy 4” to kopalnia wyśmienitych dialogów i gagów. Najbardziej w pamięci utkwiły:

  • A co do tej wody?
    – No szklanka.
    – Na szklanki nie podajemy. Może być pięćdziesiątka albo pół litra.

     

  • Przepraszam bardzo, czy pan jest zadowolony?
    - Nie.
    - STOP! Dlaczego? Co się stało?
    - No bo nie ma mnie na liście...
    - A cóż to panu szkodzi powiedzieć, że jest pan zadowolony?

 

Kwestia z „Co mi zrobisz jak mnie złapiesz” powinna wyjaśnić wszelkie relacje damsko-męskie:

  • Dlatego uważam, że powinienem się z tobą ożenić.
    – Ale przecież ty jesteś żonaty.
    – Tak, jestem. Żona cię bardzo polubi.

 

„Kingsajz” jasno przedstawił, co groziło krasnalom, którzy chcieliby zdradzić „Szuflandię”. Oczywiście był to pastisz PRL-u.

Za krnąbrność pierwszego stopnia, połączoną z knuciem zdrady i przeniewierstwem wobec Szuflandii, za wyjawienie wrogom Szuflandii najgłębiej strzeżonych tajników, renegat Haps Adam zostaje skazany na poćwiartowanie jajcarnią. Podpisano, za Najwyższy Trybunał, Kilkujadek H., szyszkownik, dnia trzynastego dżdżownika, roku Szuflandii dwudziestego piątego.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena