Pięć – tyle filmów z Danielem Craigiem w roli Jamesa Bonda mieliśmy okazję podziwiać na ekranach przez ostatnie 16 lat. Tak, tyle czasu minęło już od ukazania się pierwszego z filmów (Casino Royale, 2006r.) o tajnym agencie w służbie Jej Królewskiej Mości, w którym to właśnie Daniel Craig zagościł premierowo jako obsada głównej roli. Czas leci, prawda? 

 

Data dodania: 2022-02-03

Wyświetleń: 593

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Copyright - zastrzeżona

Bond jakiego znamy, już nie powróci. Żegnaj 007!

Ostatnia produkcja filmowa z tytułem „No Time to Die” potwierdziła, że aktor ten w kultowej już roli Bonda sprawdzał się idealnie. Choć wielu z nas (włącznie ze mną) wolałoby, żeby Walthera PPK cały czas trzymał raczej Pierce Bronsan, albo jeszcze lepiej - Sir Sean Connery, to również spora część zgodzi się pewnie, że w miarę upływu czasu Daniel Craig udowodnił zaangażowanie i zrozumienie tej roli. Sprawdźmy kilka najlepszych urywków z jego Bondowej kariery.

Pierwsze kroki w Casino Royale

Jeżeli, któryś z czytelników jest plus minus w moim wieku, całkiem możliwe, że będąc dzieckiem zainteresował się kiedyś czymś, co teraz jest już w zasadzie dyscypliną sportu, a mianowicie – Parkour. Właśnie taki wyścig parkour z nie lada przeszkodami, zaprezentowany na samym początku filmu wspominam z Danielem Craigiem bardzo mocno. Pierwsze kroki w butach Bonda, w tym przypadku okazały się pierwszymi skokami i pierwszymi sprintami ozdobionymi imponującymi wyczynami akrobatycznymi. 

Pogoń Bonda za złoczyńcą jest co prawda mocno chaotyczna, ale to dodało realizmu do całości sceny, a rozbudowana akcja idealnie komponuje ostry i męski charakter Craiga z tym, czego oczekiwalibyśmy w takiej gonitwie po Bondzie. Czy następni aktorzy, a może jak słyszymy – aktorki – podołają takim samym wyzwaniom i utrzymają odpowiednie napięcie podczas scen wymagających siły i prędkości? No cóż, zobaczymy, w którą stronę pójdą producenci.


Dobre dobrego początki

James Bond nie byłby sobą, gdyby nie jego legendarne umiejętności gier w kasynach. Co prawda w scenie, o której mowa nie musiał blefować, ponieważ na ręce miał fula, a rozdanie było all-in, ale nawet to nie wystarczył na karetę z czterech waletów, którą wyłożył Le Chiffre. 

Daniel wygrał jednak z pewnością swoją idealną grą aktorską i miną pokerową. Jeśli wydaje Ci się, że to łatwe, wypróbuj swoich umiejętności i zapoznaj się z grą pokerową na https://bizzocasino.com/de poznając na własnej skórze pokerowe figury i to, że nie zawsze łatwo o „poker face”. Swoją drogą to jedno z bardziej ambitnych miejsc do  legalnego hazardu w polskim Internecie.

Quantum of Solace - odrobina pocieszenia

Ta produkcja według niektórych fanów widziana jest, jako najgorszy film z serii Bondów z Danielem Craigiem. Część narzeka na mało akcji, druga część na dość niewyrazisty charakter głównego złoczyńcy – Greena. Co by jednak nie mówić, ostatnia scena z filmu jest z pewnością pamiętliwa i z mogła poruszyć tych bardziej wrażliwych. 

Kiedy tylko 007 dowiaduje się tego, czego chce na temat organizacji Greena, postanawia dotrzymać danej mu obietnicy. W tym celu nie wypuszcza go jednak wolno na stacji kolejowej, ale wywozi na pustynię, a do picia rzuca mu pod nogi puszkę z olejem silnikowym. Osobiście Daniel Craig ze swoim wyrazem twarzy niesamowicie pasował mi do tej sceny. Jest bezwzględnie obojętny na losy swojego wroga i gra to wyśmienicie.

Skyfall spadł nam z nieba

W zgodzie z tradycją film Skyfall również rozpoczyna historię, która wprowadza nas w przygodę tajnego agenta od sceny akcji. Osobiście uważam, że to jednak z bardziej intensywnych sekwencji w całej serii Bondów, ale oczywiście to kwestia gustu. Co tam się działo?

Bond (Craig) i Moneypenny wpadają w pościg za mężczyzną, który przywłaszczył sobie tajne informacje dotyczące agentów na całym świecie. Samochodowy rajd zamienia się w motocyklowy pościg dachami kamienic, a potem przenosimy się na intensywną walkę na wagonach pędzącego pociągu. Finalnie James wykorzystuje koparkę, żeby dojść do człowieka, którego goni.  

Spectre to „upiorny” początek

Ta część to zabójczy początek. Ścieżka dźwiękowa i obrazy z meksykańskiego festiwalu „Day of the Dead” przyprawiają o gęsią skórkę. Jeśli „No Time to Die” nie przebija reszty, to możliwe, że to jedna z lepszych scen z Craigiem w roli Bonda. Ujęcie podążające w napięciu za agentem 007 jest świetnie nakręcone, a Craig ponownie nie zawodzi nawet tym, w jaki sposób się porusza.

Photo: https://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/8/82/Daniel_Craig_-_Film_Premiere_"Spectre"_007_-_on_the_Red_Carpet_in_Berlin_%2822387409720%29.jpg 

Licencja: Copyright - zastrzeżona
0 Ocena