Bywa też kluczowa w grze na Play Station czy na przydomowym boisku. Rywalizacja jest esencją innej dziedziny, uznawanej za najważniejszą z najmniej ważnych. Sport towarzyszy ludzkości od wieków.
Niegdyś krwawe igrzyska i walki gladiatorów na arenie były szansą na wolność. Średniowiecze oferowało uczestnikom turniejów rycerskich rękę księżnej. Obecnie sława sportowców ma zasięg globalny. Kreacja wizerunku i odpowiednie strategie komunikacyjne na każdej możliwej płaszczyźnie pozwalają dotrzeć do każdego, kto tego chce. W panteonie znanych nazwisk, sportowców można postawić obok największych postaci historycznych. Gdyby zapytać grupkę juniorów uganiających się za piłką, czy woleliby spotkać Leo Messiego czy Napoleona, przewaga tego pierwszego byłaby druzgocząca. Tak - najwybitniejszym sport oferuje posąg odlany w pamięci kibiców. Bogactwo jest do tego miłym dodatkiem.
Trudno jednak nie oprzeć się wrażeniu, że zachowując równowagę, sport bezlitośnie odbiera tyle samo, ile może dać. Był kilka lat temu dobrze rokujący zawodnik, wywodzący się z La Fabrica. Po okresie wypożyczenia wrócił do swojego macierzystego klubu. Murawa Santiago Bernabeu była dla niego jak ulubiony dywan w domu. Dzielenie szatni z postaciami pokroju Raula czy Casilliasa jest spełnieniem piłkarskich marzeń. Bycie istotną częścią drużyny ich dopełnieniem. Nie mogę zatem nawet w części wyobrazić sobie olbrzymiego rozczarowania, jakie musiał czuć Ruben de la Red na konferencji prasowej, na której zmuszony został ogłosić koniec profesjonalnej kariery piłkarskiej. Po zasłabnięciu na boisko już nie wrócił, a problem nigdy nie został właściwie zdiagnozowany.
Wiem jednak na pewno, że takie dramaty w skali mikro zdarzają się o wiele częściej niż ktokolwiek by sobie mógł życzyć. Zastanawiam się, ile świetnych karier piłkarskich zostało zahamowanych przez brak odpowiedniej opieki po odniesionej kontuzji. Smutek każdego osobnego przypadku jest jednak równy smutkowi de la Reda.
Tym jednak, którym przy ogromie wysiłku dopisała odrobina szczęścia, tworzą dla całej reszty fantastyczne widowiska. Dzięki ich cyklicznym staraniom zajęcie mają rzesze ludzi. Przy futbolu można odnaleźć się na wiele sposobów - organizować eventy sportowe, parać się trenerką, zarządzaniem czy dziennikarstwem sportowym. Znaczenie społecznej odpowiedzialności biznesu dojrzało na świecie i w Polsce już na tyle, że każda licząca się marka skierowana do dzieci czy młodzieży ma swój turniej sportowy - żeby wymienić chociaż Coca Colę, Danone czy Tymbark. Niemniejszym wyzwaniem okazuje się patronat medialny, gdzie odnajdujemy kolejne przykłady rywalizacji dające szanse na wykazanie się jednostkom.
Zbigniew Boniek, podczas wystąpienia wyborczego na prezesa PZNP powiedział, że 'dzieli nas wiele, ale łączy jedno - miłość do piłki'. Tak w skali mikro, jak i makro. To miłość, ale i potrzeba rywalizacji napędza codzienne zainteresowanie sportem. Sportem, który praktycznie na każdym szczeblu zainteresowania daje możliwości i szanse zaistnienia. Kluczem do znalezienia swojego miejsca jest, niestety często bolesne, doświadczenie. Zrozumieją to wszyscy, którzy za wyznacznik panującej pory roku przyjmują numer kolejki w ulubionej lidze.