Druga część cyklu samochodowych wypraw nocą po mieście Szczecin. Mój sposób na relaks, który może zarazić.

Data dodania: 2013-05-14

Wyświetleń: 1664

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Szczecin - Miasto Nocą [cz.2.]

Wtorek, godzina 22.25. Jestem w samochodzie, silnik jest już uruchomiony, wcześniej jeździłem sporo po mieście i naszła mnie ochota na przejażdżkę. Przy dużym natłoku codziennych obowiązków, zadowala mnie ten wolny wieczór, więc warto go zakończyć miłym akcentem. Pogoda jest idealna – ciepło i nie zanosi się na żadne opady. Po chwili zastanowienia decyduję się wybrać dzisiaj w trasę trochę poza miasto. Znajduję się w okolicy osiedla Zawadzkiego, dokładnie na ulicy Unii Lubelskiej i stąd wyruszam w drogę. Muzyka uprzyjemnia mi jazdę od samego początku. Kieruję się w stronę Wojska Polskiego, po drodze mijając szpital. Po zjeździe z górki skręcam w prawo na najdłuższą ulicę miasta. Od razu cisnę mocniej gaz – dzisiaj wyjątkowo trzymają się mnie wyższe obroty silnika i agresywniejsza jazda. Jadąc prosto, po kilkuset metrach skręcam w lewo na ulicę Piotra Skargi, którą to jadę aż do Ronda Giedroycia. Drugi zjazd kieruje mnie na ulicę Księżnej Salomei. Jadąc cały czas z pierwszeństwem przejazdu, po chwili znajduję się już na ulicy Emilii Plater, a tuż za boiskiem i szkołą, które znajdują się po lewej stronie, skręcam właśnie w lewo na Szczaniecką. Gaz do dechy i przy odrobinie szczęścia nie natrafiam na żadne czerwone światła na skrzyżowaniu. W tym momencie już kieruję się tylko główną drogą, kolejno ulicami Wilczą, Obotrycką, Bogumińską, aż do okolic Golęcina, gdzie skręcam w lewo z pierwszeństwem na ulicę Pokoju, a później Szosą Polską. Lada moment wyjeżdżam ze Szczecina i kieruję się na miasto Police. To jest dzisiejszy przejazdowy cel podróży. Jestem już w pełni w trasie. Ruch jest niewielki, aczkolwiek ze względu na wczesną jeszcze porę napotykam na swej drodze autobusy. Trochę przeszkadzają, ale nie po to człowiek umie wyprzedzać, żeby teraz takiego manewru nie stosować. Po drodze jest kilka fragmentów jazdy przez las – długie światła w razie możliwości i 3-cyfrowa prędkość. Polecam fragment tuż za Przęsocinem. Zawsze można przyciszyć muzykę i posłuchać, jak pracuje silnik przy większych prędkościach, daje to uczucie jeszcze szybszej jazdy. Dojazd do Polic przebiega bez zakłóceń - żadnych przykrych niespodzianek, kontroli czy też zwierzyny leśnej. Przez miasto przejeżdżam, kierując się cały czas prosto, omijam dzisiaj wjazd do ścisłego centrum, powodując płynność jazdy bez „pit stop’u”. Przejazd odbywa się ulicami: Asfaltową, Wojska Polskiego, skręt w lewo na Tanowską i zaraz kończą się Police. Po wyjeździe z miasta, nie zwalniam prędkości i kieruję się w kierunku Tanowa, a później Pilchowa. Jest to dłuższy fragment jazdy przez lasy ze sporadycznymi małymi wioskami. Zdecydowanie można przyspieszyć. Dzisiaj czuję przeogromną frajdę z jazdy, dobrze mi się kieruje autkiem, osiągam przyzwoite prędkości pomimo niewielkiej ilości innych aut. Jazda, kiedy po każdej stronie jest las, potrafi odprężyć, uspokoić myśli, odstresować. Panująca wokoło ciemność tworzy klimat, a potwierdza to wsteczne lusterko, w którym nie widać nic, żadnych świateł. Równie dobrze można by je zdemontować. Przejeżdżając miejscowość Pilchowo, znajduję się na ulicy Emila Zegadłowicza, gdzie znajduje się początek Szczecina. Wjeżdżam do miasta od strony jeziora głębokie i dalej ulicą Wojska Polskiego. Po około 1,5 kilometra zatoczyłem koło dzisiejszego wieczoru. W tym momencie kieruję się dalej prosto do ulicy Traugutta, w którą to skręcam w prawo. Przecinam skrzyżowanie z Mickiewicza i znajduję się już na Poniatowskiego. Lubię często wracać tą drogą – niska zabudowa i spora ilość drzew bardzo dobrze się tutaj komponuje. W tym czasie przejeżdżam przez dzielnicę Pogodno, którą to zamierzam również nocą zwiedzić autem. Na końcu Poniatowskiego w lewo i już prawie jestem na Osiedlu Przyjaźni.

Godzina 23.15. Podróż dzisiejszego wieczoru dobiegła końca. Trasa wyniosła około 40 kilometrów. Pełen luz i spokój wieczorową porą. Dzisiejszą trasę pokonałem sam, niestety moje zaproszenie zostało w dniu dzisiejszym odrzucone. Trudno może ten ktoś się skusi innym razem. Ja osobiście nie lubię przesiadywać w domu, kiedy jest dobra pogoda. To robią ludzie, którym towarzyszy brak zainteresowań, dla których lepszą rozrywką jest tylko siedzenie przed TV czy komputerem. Ile można… Ja pokazuję i opisuję jedną z wielu możliwości spędzenia wolnego wieczoru i namawiam wszystkich, którzy posiadają własne cztery kółka (czyli auto, a nie dwa rowery) do takiej właśnie aktywności nocą.

Szczecin - Miasto Nocą.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena