Kastracja i sterylizacja kotów stały się powszechnymi praktykami, które mają swoje uzasadnienie w ograniczaniu populacji bezdomnych zwierząt. Jednak zabiegi te, choć z jednej strony chronią przed nadmiernym rozmnażaniem, z drugiej wpływają na naturalną kondycję i instynkty zwierząt. Koty, które dawniej były postrzegane jako dzikie drapieżniki, coraz częściej stają się wyłącznie domowymi towarzyszami. Proces ten nie pozostaje bez wpływu na ich zachowanie i zdrowie.
Fundacje, które pokrywają koszty sterylizacji, zazwyczaj nie podejmują się finansowania leczenia chorych zwierząt, argumentując to ograniczonymi środkami. Sytuacja ta szczególnie dotyka kotów wychodzących, które ze względu na swój tryb życia są bardziej narażone na urazy i choroby. Decyzja o tym, które zwierzę zasługuje na pomoc, a które nie, rodzi pytania o etykę i odpowiedzialność człowieka wobec istot, które same nie mogą wyrazić swoich potrzeb.
Koty nie są zabawkami ani przedmiotami, które można dowolnie modyfikować według ludzkich oczekiwań. Są żywymi istotami z własnymi potrzebami, instynktami i prawem do życia zgodnego z ich naturą. Decydując się na interwencję w ich życie, powinniśmy pamiętać o odpowiedzialności, jaką ponosimy za ich dobrostan. Czy nie czas spojrzeć na koty z większym szacunkiem i zrozumieniem, zamiast redukować je do roli domowych przytulanek?
Poruszając ten temat, należy pamiętać przede wszystkim o interesie człowieka. Niektóre fundacje służą jedynie wyłudzeniom pieniędzy od ludzi, którzy wpłacając pieniądze chcieliby pomóc zwierzętom (przykładem są zbiórki na "ochronę zwierząt z Ukrainy" - spędziłem w Charkowie wiele miesięcy, byłem, widziałem). Wiele razy zdarza się, że ktoś robi zbiórkę pieniędzy na leczenie zwierzęcia, umieszcza przypadkowe zdjęcie znalezione w internecie, choć nigdy zwierzęcia nie posiadał. I nawet jeżeli taka fundacja działa jak się patrzy, dalej człowiek decyduje. Zamiast zapłacić za ratowanie zwierzęcia, co byłoby naturalnym procesem, gdy właściciel nie ma na to środków finansowych, odmawiają. Za to chętnie pokrywają koszty kastracji, bo takie działanie dziś jest modne i popularne.
Kto dał człowiekowi prawo do decydowania o naturze? Kot nie mówi ludzkim głosem, nie powie, że się nie zgadza. Choć na przestrzeni lat świadomość u wielu ludzi urosła, to nadal występują przypadki, że niechciane zwierzęta są zabijanie, topione, porzucane. I można by zadać pytanie: zabić czy wykastrować? Odpowiedzi słusznej tu nie znajdziemy, bo jedyną słuszną odpowiedzią jest nie ingerować w naturę.
Paradoksalnym jest fakt, że człowiek, bezradny tuż po narodzinach, niezdolny do samodzielnego wykonania nawet najmniejszego ruchu, to właśnie on uważa się za koronę stworzenia i decyduje o losach całej planety. Zwierzęta, instynktownie wiedzą, jak przetrwać – nowonarodzone ssaki bez trudu odnajdują matkę i pożywienie. Tymczasem człowiek, szczycący się rozumem, potrzebuje lat, by nauczyć się podstawowych czynności. I to on, mimo tej początkowej bezradności, podejmuje decyzje o przyszłości naszej planety i wszystkich jej mieszkańców.