Kiedy wchodzisz do kompletnie ciemnego pokoju, instynktownie szukasz włącznika światła, bo chcesz, by było jasno. Wolałbyś jednak, żeby pokój był dobrze oświetlony w chwili, gdy do niego wchodzisz, prawda?

Data dodania: 2013-04-17

Wyświetleń: 1502

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 10

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

10 Ocena

Licencja: Creative Commons

Dobry partner biznesowy nie każe spacerować po ciemku

     Właśnie. Skąd zatem nieprzemyślane wiadomości, jak na przykład „Powiedz mu, żeby do mnie oddzwonił, jak wróci”? Oto co ta wiadomość dokładnie oznacza: „Powiedz mu, że chciałbym, żeby był na coś gotów, gdy do mnie oddzwoni. Nie jestem na tyle grzeczny i nie powiem mu, o co chodzi. Nie dam mu się przygotować na tę rozmowę, która zresztą jest ważna i dla mnie i dla niego.”

     Odpowiadanie na takie prośby jest trochę jak wchodzenie do pokoju, w którym panuje ciemność. Mało komfortowe uczucie.

     Podobnie jak we właściwym zachowaniu przy kontakcie telefonicznym, tak i składając oferty biznesowe, nie powinniśmy zmuszać potencjalnego partnera czy klienta, aby spacerował w ciemnościach — zatem…

Jak być dobrym partnerem biznesowym

     Dobry partner biznesowy, na ogół zwany liderem, po prostu uświadamia swoich potencjalnych wspólników, mówiąc dokładnie, czego mogą się spodziewać po współpracy. Oznacza to omówienie zarówno dobrych, jak i tych gorszych stron.

     W przypadku dobrych — sprawa dość jasna. Przedstawiamy korzyści, które motywują do podjęcia NOR (Najbardziej Oczekiwanej Reakcji). W przypadku złych — mniej jasna. Widzisz, nie da się ukryć, że żyjemy w świecie, gdzie panuje sceptycyzm. Dzisiaj, jeśli sprzedawca lub przedsiębiorca zachwala swoją ofertę w samych superlatywach, praktycznie z chwilą gdy to robi, stawia na sobie krzyżyk.

     Spójrzmy prawdzie w oczy: ludzie mają rozum. Kiedy ktoś przedstawia swoją propozycję w świetle achów i ochów, wiadomo od razu, że coś tu śmierdzi.

     Nigdy nie było i nigdy nie będzie idealnego samochodu, zupy, kuchenki gazowej, posiłku na śniadanie, alarmu przeciwpożarowego, powieści, hotelu, agencji reklamowej, suplementu zdrowia, plastrów odchudzających, napoju z antyoksydantami i wszystkiego, czego nie wymieniłem. Jasne, możesz żywić sentyment np. do jakiejś restauracji albo krawca, ale czy świadczy to od razu, że są oni bez wad? Nie — krawcowi zdarza się uszyć źle dopasowaną kamizelkę, a kelnerowi przynieść drugą porcję masełka, podczas gdy zamawiałeś naleśniki.

     W ogóle! Czy kiedykolwiek i gdziekolwiek zetknąłeś się z nienaganną doskonałością, pomijając oferty współpracy od zachwalających swoje firmy i produkty „napalonych MLM-owców”? Czy nie byłoby przyjemnie, gdyby przedsiębiorcy działający w marketingu sieciowym wskazali chociaż kilka minusów „pracy” w takim systemie albo minusów w produkcie? Niekoniecznie jakoś nagannie, ale po prostu w elegancki sposób… Wiadomo przecież, że samochód nie został stworzony do wspinania się po drzewach, a kuchenka mikrofalowa do wytapiania żelaza. Tak samo system network marketingu nie jest maszynką do robienia pieniędzy, tylko biznesem, w który trzeba się na poważnie zaangażować. Tak samo produkty nie są najlepsze na świecie, ale są po prostu trochę inne od reszty.

     W każdym szczerym przekazie, przyjacielskiej relacji biznesowej, owocnej współpracy — istnieje element wyznania. Jeśli brak jest łyżki dziegciu w tej beczce miodu, „oferty” współpracy wypadają zbyt dobrze w oczach potencjalnych partnerów, by były prawdziwe. Ludzi to nie wciąga. Ludzie mają rozum. Network marketer, który swoje przepraktykował, spokojnie zdradzi małą ułomność dotyczącą kwestii mniejszej wagi, bo wie, że zapewni mu to wiarygodność w kwestii większej wagi — na przykład ostatecznej decyzji potencjalnego partnera.

     A jak to wszystko się nazywa? A zdrowy rozsądek. Jeśli handlowiec ma ofertę dla właściciela jakiejś firmy, to uczciwie zrobi, jeśli powie sekretarce, w jakiej sprawie chciałby się umówić z jej szefem. Jeśli masz propozycję biznesową dla znajomego, to uczciwie zrobisz (i na dobre ci to wyjdzie!), jeśli powiesz mu, z czym propozycja ta się wiąże: jakie czekają go wyzwania, wyrzeczenia — a nie tylko same możliwości…

     Nikt bowiem nie lubi spacerować w ciemności, nie wiedząc, czego może się spodziewać pod nogami. Brak świadomości przeszkód to właśnie spacer w takich ciemnościach.

     Poza tym, świadomość gorszych stron biznesu MLM — a może powinienem napisać świadomość, że trzeba będzie działać poza strefą komfortu — opłaca się początkującemu biznesmenowi tak samo, jak kierowcy F1 świadomość, w którym miejscu znajdują się najgorsze i najbardziej niebezpieczne zakręty. Może więc warto na „dzień dobry” o tym mówić? Co myślisz? Jakie jest twoje doświadczenie? Pogadajmy, na dole jest okienko do komentowania.

Licencja: Creative Commons
10 Ocena