Brak odpowiedzi dłużnika na wysyłaną przez wierzyciela korespondencję jest częstą praktyką. Wprowadza bowiem u wierzyciela niepokój i zdenerwowanie. On sam zmuszony jest więc do podejmowania często wręcz radykalnych działań w celu nawiązania kontaktu ze swoim dłużnikiem.

Data dodania: 2012-10-05

Wyświetleń: 1900

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Faktycznie jest tak, że gdy dłużnik nie odpowiada na wysyłaną korespondencję, wierzyciel powinien nasilić próby nawiązania z nim kontaktu. Doświadczenie mówi, że warto stosować różnorodne środki przekazu informacji (chodzi przecież o kontakt z dłużnikiem, a dłużnika z wierzycielem). Zarówno te najstarsze (wyjątkową skuteczność w docieraniu do adresata mają telegramy), jak i te najnowsze, mogą okazać się doprawdy niezwykle skuteczne.

Zasadą jest, że ich treść nie powinna być zbyt długa. W wiadomości należy przede wszystkim podać powód, dla którego jest ona wysyłana, choć jest on przecież oczywisty. Nieodzowne jest też odwołanie się do interesów dłużnika i bezwzględne zaproponowanie mu kontaktu. Forma wszelkich wiadomości jest uzależniona od relacji negocjacyjnych i handlowych panujących między kontrahentami.

I tak: przykładowo jeśli do tej pory wierzyciel miał dobre relacje z dłużnikiem, może on wysłać e-mail następującej treści: „Pani Katarzyno, bardzo proszę o kontakt w sprawie... Obecna sytuacja naraża mnie na dodatkowe straty. Ponieważ chcę uniknąć wszelkich utrudnień w naszej dalszej współpracy, proszę o potraktowanie tej sprawy jako bardzo ważnej i pilnej. Z poważaniem Jan Iks.”

Ponadto szanse na to, że dłużnik odezwie się, wzrosną, gdy wierzyciel poda dane potrzebne właśnie do skontaktowania się z nim – telefon, faks itp. Wierzyciel powinien też rozważyć, czy nie warto złożyć dłużnikowi wizyty osobiście. Często, niestety, bywa tak, że trzeba uruchomić wszelkie środki przekazu informacji, aby skutecznie nawiązać kontakt z dłużnikiem.

Okazuje się, że wierzyciel musi mocno postarać się, aby wysłany monit odniósł zamierzony cel. Poddaje się w wątpliwość, że napisanie monitu na papierze o tzw. „krzykliwym” kolorze odniesie zamierzony skutek. Na pewno o wiele ważniejsza jest jego treść. Dłużnik tak czy inaczej sam zadecyduje, czy przeczytać monit od wierzyciela, czy też nie. Jak nietrudno się domyślić, wierzyciel ma niewielki na to wpływ.

Wszystko to zależy od tego, jak układała się dotychczasowa współpraca obu stron i czy wierzyciel zdobył sobie szacunek u dłużnika. Natomiast co do treści wysyłanych monitów, to - tak jak już wspomniano - nie może ona być zbyt długa. Przede wszystkim powinno się w monicie zaproponować np. kontakt w celu wspólnego rozwiązania problemu.

Jeśli dotychczasowe relacje negocjacyjne i handlowe obu stron były poprawne, zachodzi wtedy duże prawdopodobieństwo wzajemnego porozumienia się. Wierzyciel może też po prostu złożyć niezapowiedzianą wizytę dłużnikowi. Czasem wierzyciele lub profesjonalni windykatorzy za skuteczną metodę „dotarcia” do dłużnika (oprócz oczywiście powszechnie stosowanych metod) uważają wprost wysłanie telegramu.

Uważam, że mimo wszystko jest to raczej metoda dość ryzykowna, bo „wrażliwy” dłużnik może długo nie wybaczyć wysyłającemu taki telegram. Prawdopodobnie może wtedy dojść do zerwania współpracy między nimi, a także do całkowitego zniechęcenia się dłużnika do uregulowania zaległych płatności. Nierzadko też dłużnik jest skłonny „popsuć” zwykle dobrą opinię wierzycielowi.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena