Pytanie postawione w tytule pozornie może być pozbawione sensu – każdy, kto choć trochę zna się na giełdzie wie, że kontrakty opierają się na dźwigni finansowej, a zatem są instrumentem wysokiego ryzyka w przeciwieństwie do funduszy, do których wpłacamy taką kwotę, jaką chcemy zainwestować. Jednak w rzeczywistości warto się zastanowić nad inwestycjami w kontrakty jako tańszą i efektywniejszą alternatywą dla funduszy.
Na początku trzeba wyjaśnić czym jest dźwigna finansowa. Oznacza ona, że aby kontrolować całą pozycję na kontrakcie należy wpłacić tylko część jej wartości. Przykładowo inwestując w kontrakt na indeks WIG20 po kursie 2700 pkt inwestor nie musí deponować całej wartości kontraktu wynoszącej w tym wypadku 27000 zł (2700 pkt * 10 zł zgodnie ze standardem kontraktu), ale tylko jej część wynoszącą w tym wypadku 5-7% w zależności od domu maklerskiego. Oznacza to, że w tym wypadku dźwignia może wynieść nawet 20:1 – innymi słowy przy zmianie kursu kontraktu o 1% wartość pozycji inwestora zmienia się o 20%. Można jednak zredukować dźwignię i związane z nią ryzyko do zera, deponując na rachunku kwotę odpowiadającą wartości kontraktu – w naszym przypadku 27000 zł. Inwestując taką kwotę uzyskujemy pozycję odpowiadającą dokładnie inwestycji 27000 zł w fundusz akcji, mając dużo większe szanse na osiągnięcie lepszego wyniku niż większość funduszy akcji. Dlaczego? O tym poniżej.
Przede wszystkim fundusze akcji pobierają w większości przypadków prowizję za zakup jednostek uczestnictwa – można jej uniknąć kupując jednostki na platformach inwestycyjnych oferowanych przez niektóre banki albo w okresach promocyjnych, jednak z reguły w przypadku najniższych kwot może ona wynosić nawet 5% w przypadku funduszy akcji, na których się skupiamy. Niestety nie da się już uniknąć opłaty za zarządzanie wynoszącej nawet 4% rocznie - jest ona pobierana co miesiąc w wysokości 1/12 opłaty rocznej od aktualnej wartości jednostek uczestnictwa. To dlatego tak niewiele funduszy osiąga stopy zwrotu przekraczające rynkową. Na poniższym przykładzie przedstawię koszty ponoszone przez inwestora w przypadku inwestowania w Przeciętny Fundusz Akcji (PFA) i w kontrakt terminowy przy następujących założeniach:
kwota inwestycji: 27000 zł,
stopa zwrotu funduszu i kontraktu jest równa i wynosi 12%,
kurs nabywanego kontraktu: 2700 pkt,
prowizja za zakup jednostek potrącana przy zakupie jednostek: 5%,
opłata za zarządzanie funduszem: 4%,
opłata za zarządzanie jest pobierana na początku kolejnego miesiąca, zaś prowizja w całości na początku inwestycji,
brak kowersji jednostek uczestnictwa,
koszt cokwartalnego rolowania kontraktu wynosi 9 zł,
nie występuje poślizg cenowy przy rolowaniu kontraktu.
|
PFA |
Kontrakt terminowy na WIG20 |
Kwota początkowej inwestycji netto |
25650 |
27000 |
Koszt zakupu |
1350 |
72 |
Opłata za zarządzanie |
1075 |
0 |
Kwota inwestycji po roku |
27768 |
30168 |
Zysk netto (po potrąceniu podatku) |
365,58 |
2566,08 |
Funduszowi większą część roku zajęło odrabianie prowizji za zakup jednostek, zaś wypracowywany zysk był skutecznie pomniejszany o opłatę za zarządzanie. Zapewne jest to jeden z powodów, dla których TFI promują długoterminowe oszczędzanie – wtedy udział prowizji w sumie kosztów spada wraz z wydłużaniem się czasu trwania inwestycji. W przypadku kontraktu jedynym kosztem był koszt rolowania się inwestora na kolejną serię kontraktów. Ponadto w przypadku funduszy podatek jest pobierany u źródła, co oznacza, że nie ma możliwości skompensowania zysków PFA ze stratami innych funduszy posiadanych przez inwestora – posiadając kontrakt inwestor sam jest płatnikiem podatku i może pomniejszyć zysk z pozycji w kontrakcie o ewentualne straty na innych pozycjach – ponadto może także pomniejszyć zysk o koszty prowadzenia rachunku, dokonywanych transakcji, wykupionych dodatkowych pakietów usług, a nawet o koszty zakupu specjalistycznej literatury.
Fundusze inwestycyjne mają pewną przewagę nad kontraktami oferowanymi na giełdzie jeśli chodzi o zakres inwestycji – na GPW można inwestować w kontrakty na indeksy, waluty i akcje, fundusze zaś oferują także inwestycje m.in. w surowce i rynki zagraniczne. Jednak i to powoli się zmienia – niektóre domy maklerskie zaczynają swoim klientom oferować także dostęp do rynków zagranicznych, włączając w to inwestycje w kontrakty obracane na tych giełdach. Najbardziej znanym indeksem na świecie jest S&P500 grupujący 500 spółek amerykańskich – analogicznie do inwestycji w kontrakt na WIG20 inwestor będzie zainteresowany otwarciem pozycji na kontrakcie na S&P500. Koszty transakcyjne związany z inwestowaniem na giełdach zagranicznych są wyższe niż w Polsce, ale inwestor może znaleźć konkurencyjne cenowo oferty, np. w Domu Maklerskim FIO, gdzie za otwarcie pozycji w kontrakcie na S&P500 zapłaci on równowartość 5,95 USD. Poza tym kontraktem inwestor może oczywiście obracać także wieloma innymi kontraktami zagranicznymi, co w znacznym stopniu niweluje początkową przewagę funduszy inwestycyjnych.
Wszystkie wady i zalety obu sposobów inwestycji wymienione są w poniższej tabeli:
|
Zalety |
Wady |
PFA |
- duże zróżnicowanie zakresu inwestycji |
- wysokie opłaty łączne dochodzące do 9% w skali roku, - brak możliwości skompensowania zysków z jednych funduszy ze stratami z innych (nie dotyczy funduszy pod jednym parasolem), - niewiedza o tym, w jakie spółki konkretnie się inwestuje, - długi czas realizacji zleceń konwersji i umorzenia jednostek |
Kontrakt terminowy |
- niski koszt inwestycji, - możliwość skorzystania z dźwigni finansowej, - szybki czas realizacji zlecenia, - możliwość kompensacji zysków ze stratami na innych instrumentach finansowych, - inwestor wie, w co inwestuje na podstawie specyfikacji kontraktu |
- możliwość dużych wahań wartości pozycji z powodu dźwigni finansowej, - konieczność samodzielnego rozliczenia się z fiskusem z zysków/strat z transakcji, - ograniczona ważność czasowa kontraktu |
Podsumowując, nie namawiam każdego, kto ma pieniądze ulokowane w funduszach akcji, do natychmiastowego zainwestowania ich w kontrakty – dla większości początkujących inwestorów fundusze są dobrym sposobem na rozpoczęcie przygody z inwestycjami. Chciałem jednak pokazać, o ile efektywniejsze w zarabianiu mogą być instrumenty notowane bezpośrednio na giełdzie, które nie są obciążone standardowymi opłatami pobieranymi przez TFI – jednak wymagają one od inwestora większej wiedzy i gotówki.