Średnio trzech na czterech inwestorów chętnych do skorzystania z możliwości uzyskania częściowego pokrycia kosztów instalacji kolektorów słonecznych zostaje odprawianych z kwitkiem. Czy to jakiś absurd? Nie, to tylko polska rzeczywistość

Data dodania: 2010-10-17

Wyświetleń: 2040

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Kiedy w czerwcu bieżącego roku Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłaszał program dopłat do kolektorów słonecznych wielu wydawało się, że jest to pierwszy poważny krok na rozpowszechnienie wśród społeczeństwa alternatywnych źródeł energii i tym samym uświadomienie ich na sprawy związane z tak modnym w dzisiejszych czasach tematem ochrony środowiska. Niestety, jak zwykle rzeczywistość okazała się diametralnie odmienna.

Według ostatnich statystyk, pomimo ogromnego zainteresowania instalacją kolektorów słonecznych nawet 70% potencjalnych inwestorów rezygnuje z realizacji swoich projektów. Dlaczego? Za głównych winowajców uważa się przede wszystkim niekompetentnych pracowników banków odpowiedzialnych za przydzielanie kredytów na inwestycję oraz jak zwykle zawiłe i odbiegające od rzeczywistości przepisy prawne. Wielu bankowców żąda np. projektu instalacji. Nie byłoby  w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że taki projekt wymagany jest tylko w sytuacji, gdy na montaż instalacji jest potrzebne pozwolenie na budowę. Inną absurdalną sprawą odnoszącą się tym razem do prawa jest przepis mówiący o tym, że instalacja musi być uruchomiona w ciągu roku od zamontowania.
W skutek tego z pomocy w spłacie kredytu nie mogą skorzystać osoby, które chciałyby założyć instalację w trakcie budowy domu.

I tak oto po raz kolejny stajemy się świadkami sytuacji, gdy innowacyjność i dobre chęci  w zestawieniu z naszymi podwórkowymi realiami  przegrywają z kretesem. I nasuwa się tu jedno pytanie. Jak długo jeszcze tak można?

Licencja: Creative Commons
0 Ocena