Kiedy po raz pierwszy usłyszałem od Roberta Diltsa o idei sponsoringu psychologicznego i zacząłem ją praktycznie stosować, uświadomiłem sobie, że właściwie robię to już od dawna, może nawet od dziecka.

Data dodania: 2010-08-31

Wyświetleń: 2250

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Sponsoring psychologiczny jako termin wprowadził do języka psychologii Stephen Gilligan.

Jednak istota sponsoringu istniała od zawsze i jest niezwykłą zasadą, niezwykłą postawą, słowem, cnotą.

To widzenie drugiej osoby. Widzenie drugiego człowieka. Widzenie drugiego człowieka dlatego, że JEST.

Wiem, że w Polsce ten termin wywołuje dziwne skojarzenia. Być może jest to wynik sponsoringu prostytucyjnego, stosowanego przez utrzymanki – kochanki, nierzadko studentki lub uczennice. A propos popatrz co może słowo? Wystarczy, że zastąpisz je innym, a już pojawia się inne uczucie. Sądzę, że ten termin wprowadziły właśnie te kobiety, żeby po prostu było im łatwiej, ze sobą.

W poszukiwaniu sponsora swojego przedsięwzięcia możesz poczuć się dziwnie. Dziwnie, żebraczo. To wydaje się druga grupa ludzi nadająca inny wymiar słowu – sponsor, bo kiedy tak chodzisz i chodzisz, i chodzisz, i ciągle ci mało. Chodzisz od sponsora do sponsora, coraz bardziej czujesz się żebraczo i ta myśl nadaje temu żebraczą moc.  

Wyjątek stanowi szukanie sponsora w naprawdę Wielkiej Sprawie. Wielkiej idei. Wielkiej Wizji i wiary, że to co robie jest niezwykle potrzebne i wartościowe.

Ja jednak o sponsoringu piszę w innym kontekście, jako o zasadzie, postawie godnej stosowania, godnej polecenia. Postawie człowieka oświeconego, mądrego, czułego i kochającego. Prawdziwego człowieka.

Wracając do sponsoringu. Kiedy jesteś sponsorem i widzisz innych ludzi. Widzisz w nich wartościowe rzeczy, postawy i oddajesz im to, zmieniasz świat. Zmieniasz rzeczywistość relacji.

Sponsor mówi. Miło Ciebie widzieć. Dobrze, że jesteś. Miło Ciebie poznać, i mówi to nie tylko przy pomocy języka, ale mówi to jego serce, mówią to jego oczy, mówi to cała jego postawa.

Jeżeli Jesteś Prawdziwym sponsorem to wibrujesz energią sponsora – stymulując i kreując rzeczywistość partnerstwa.

Tworzysz nowy rodzaj związku, nowy rodzaj przywództwa, nowy rodzaj człowieczeństwa i jest to inny wymiar istnienia. Wyższy. Piękniejszy.

Kiedy jesteś sponsorem, to widząc rzeczy niezwykłe, odkrywasz niezwykłość w sobie, bo przecież nie możesz zobaczyć w innych cech, których sam nie posiadasz. Prawda? Słowem jest to także dobre dla Ciebie.

A kiedy, prawdziwie widzisz drugiego człowieka, oddasz mu jego niezwykłość i jest to wynik twojego zwyczajnego postępowania i bycia to dzieją się rzeczy niezwykłe. Nagle zobaczysz uśmiech, zobaczysz radość, zobaczysz ciepło.  Zobaczysz przemianę. Poczujesz nieznane uczucia. Poczujesz energię przemiany.

Ta energia, jako pierwotna, wychodzi od Ciebie, potem wzmocniona przez rozmówce wraca i potem znowu biegnie do rozmówcy tworząc pętlę akcelerującego, stale wzmacnianego sprzężenia zwrotnego, i tak krążąc wyzwala Nowe. Budzi do istnienia inne wyższe poziomy człowieczeństwa.

Bycie sponsorem to też dobra cecha każdego coacha i każdego indywidualnego osobistego coachingu. Jednak od profesjonalnego coacha należy wymagać czegoś więcej, on nie może o tym mówić, jakby manipulować, on musi tym Być.

Widzenie drugiego człowieka… być może, to jedyna prawdziwa możliwość zobaczenia Siebie, i kim się naprawdę jest. Doświadczenia siebie. Widzenie drugiego człowieka, to postawa. To postawa lidera, przywódcy, przedsiębiorcy.

Coaching na tym poziomie stanowi  świadome zauważanie, odkrywanie podkreślanie cech drugiej osoby, przy założeniu że jesteś wartościowy, ważny, wyjątkowy, niepowtarzalny, inteligentny, indywidualny. Przynależysz, i jesteś mile widziany, a Twoje wyjątkowe pragnienia są ważne dla świata i dla ludzi, i są możliwe do osiągnięcia. Potrzebujesz w to uwierzyć, bo zasługujesz na ich realizacje. Po prostu, należy Ci się, co Twoje.

Ten poziom coachingu to krok od przebudzenia do działania. Bo pamiętaj, że coaching to działanie i osiąganie rezultatów.

Kiedyś o idei sponsoringu wspomniałem znajomemu. No taaaak, powiedział jakby mając zdanie odmienne, czasami bywa tak, że patrzysz i patrzysz, i nic nie widzisz, i mimo, że się starasz nie możesz dostrzec pozytywnej cechy. Na przykład leży obsikany pijak na ulicy…

Może ma wyjątkowy bieżnik obuwia – odpowiedziałem.

Zawsze można znaleźć pozytywny obraz. Kij ma przecie dwa końce. Warto więc być poza jego zasięgiem, ale to jakby materiał na inny artykuł i inny poziom rozumienia.

Coaching - Andrzej Hanisz

Licencja: Creative Commons
0 Ocena