W świecie kompletnego szaleństwa mediów, kiedy to informacja goni informację, news newsa a skandal - kolejny skandal, zdajemy się gdzieś po drodze wygubiać sens słuchania, czytania, sprawdzania.. albo wręcz przeciwnie - wpadamy w informacyjną matnię, z której tak ciężko się wyplątać. Co dają nam te wszechobecne w sieci artykuły informacyjne?
Po pierwsze: czytając je sami nie wiemy już co jest dobre, a co złe - zaczynamy wątpić, pytać, szukać więcej - i w efekcie wariować. Zamiast wieczorem usiąść z partnerką do spokojnej kolacji i poopowiadać sobie o tym co w pracy, co na zewnątrz, co widać na niebie - odpalamy kanały informacyjne.. na pierwszy rzut oczywiście Panorama, bo najwcześniej, potem Polsat, wiadomości TVP, w międzyczasie TVN, radio dochodzące zza ściany a na dobranoc jeszcze lokalne wiadomości na takim czy innym kanale.
Efekt? Człowiek szybko zaczyna zapominać co to spokój, cisza, chwila wytchnienia - ba! Zapomina nawet czym jest dobra książka, przytulenie się do kota czy do partnera (niestety). I tak informujemy się, czytamy, gonimy, szukamy skandali.. a gdy tego nam mało... zamiast zgasić telewizję, odłożyć gazety i zająć się czymś bardziej konstruktywnym - wpadamy do Internetu i szukamy kolejnych świeżych wiadomości.
Czy to z Polski, czy zza granicy - nieistotne.
Ważne by wiedzieć, być na bieżąco, czuwać, pilnować co się w kraju dzieje, kto i co gdzieś znów powiedział, zrobił, osiągnął czy stracił - ale po co? No właśnie.. po co nam ten cały informacyjny pęd? Czy coś dało Ci to, że przeczytałeś ten artykuł? Pewnie tyle, że kawa Ci teraz stygnie...