Historia sporu pomiędzy zagorzałym ateistą a gorliwym katolikiem, sporu, który zaczyna się od obrażenia dziewictwa Maryi przez pierwszego, w konsekwencji zaś prowadzi do próby pojedynku między pełnym wiary McLanem, a sceptycznym racjonalistą Turnbullem, mogłaby spokojnie rozegrać się i dziś. Dziś wprawdzie nikt się już nie pojedynkuje, lecz przecież i dwaj główni bohaterowie nie mogą w końcu zaplanowanej potyczki odbyć, gdyż nieustannie ktoś im w tym przeszkadza. Niemożność odbycia honorowego pojedynku jest zaś katalizatorem późniejszych zdarzeń, na czele z przymusową, wspólną ucieczką obu antagonistów nie tylko przed policją, lecz także i całym społeczeństwem.
Dzieło Chestertona jest również bardzo nowoczesne pod względem czysto formalnym – stanowi doskonale spójną kompilację powieści przygodowej, powieści-paraboli, a miejscami nawet traktatu teologicznego. Autor zresztą raz po raz puszcza do czytelnika oko, niejako wykładając istotę swego dzieła, jak ma to miejsce chociażby w przytoczonej historii człowieka, który miał obsesję na punkcie krzyży — za wszelką cenę starał się ich pozbyć, doprowadzając się w końcu do takiego stanu, iż wyrzucił z domu wszystkie meble (bo elementy tych ostatnich konstrukcyjnie przypominają przecież kształt krzyża), a w końcu rozpoczął wariacką walkę z płotem, który jest zbieraniną krzyży. W opowieści tej uderza tak wspomniana aktualność tematu (nasuwa się na myśl dzisiejsza, także przybierająca absurdalne formy walka z religijnymi symbolami i rzekomym manifestowaniem wiary), jak i jej przemyślana metaforyka, paradoksalność, czy paraboliczność właśnie. "Kula i Krzyż" pełna jest takich przykładów, naprawdę długo można by je wymieniać. Parafrazując samego autora, można stwierdzić, że powieść Chestertona, zarówno pod względem merytorycznym, jak i właśnie formalnym, jest świetnym połączeniem obu tytułowych symboli — doskonałości kuli, oraz wielkiej duchowej siły — pozornie mniej doskonałego — krzyża.
Sam Chesterton, swojego czasu agnostyk, później zaś gorliwy katolik, opowiada się w swym dziele oczywiście przede wszystkim za wartością, jaką niesie religia, nie zaś nauka, trzeba jednak przyznać, że z pewnością nie czyni tego w sposób tendencyjny, wręcz przeciwnie — stworzony przez niego portret ateisty ukazuje człowieka prawego, uczciwego, sprawiedliwego, w gruncie rzeczy takiego samego, jak katolicki Szkot. Obaj stają natomiast w opozycji do większości napotykanych osób, które cechują fałsz, oportunizm, pozorne tylko zainteresowanie sprawami wiary, w rzeczywistości zaś zupełne ich lekceważenie — kogoś gotowego za swoje przekonania religijne walczyć, powszechnie uznaje się za wariata. I to nie z powodu niechęci do samej walki, pojedynkować się można bowiem z wszelkich innych, najbardziej nawet błahych powodów. Dla ludzi oddających życie za swą autentyczną wiarę — bądź równie autentyczną niewiarę — miejsce jest jednak tylko jedno — w szpitalu psychiatrycznym. W nim też rozegra się notabene finał historii. Sceny w zakładzie dla obłąkanych również porażają swoją antycypującą rzeczywistość przenikliwością — choroby psychiczne wymyśla się tutaj pod pacjentów, po prostu je dla nich stwarzając.
Wielką siłą "Kuli i Krzyża" jest także pewna niejednoznaczność postaw głównych bohaterów. Można się oczywiście domyśleć, że spór wygra katolik, że on w polemice będzie górą. Chesterton nie daje mu jednak racji całkowitej, obaj antagoniści się w pewnym stopniu mylą, przynajmniej jeśli chodzi o ich postępowanie — obaj bowiem próbują dopuścić się na sobie przemocy, nie tylko wbrew zasadom tak jednego, jak i drugiego, lecz i wbrew ich rodzącej się z dnia na dzień przyjaźni. Ta przyjaźń ostatecznie potwierdzi, że od wszelkich doktryn, religijnych sporów i filozoficznych dyskusji ważniejszy jest po prostu sam człowiek.
W historii przedstawiającej tak wiele odmiennych typów ludzkich niebagatelne znaczenie ma oczywiście kwestia ich indywidualnych cech — "Kula i Krzyż" w postaci audiobooku wymaga więc od lektora nie tylko dobrej dykcji, lecz i świetnych umiejętności aktorskich. Zbigniew Wróbel umiejętności takie posiada i powierzone mu zadanie wykonuje nad wyraz dobrze — doskonale oddaje gniew McLane’a, irytację oraz ironię Turnbulla, spokój i opanowanie starego mnicha czy wreszcie złośliwość i sarkazm Lucyfera. Doskonale oddaje również humor, towarzyszący nam przez całe dziesięć godzin obcowania z tą znakomitą lekturą.
Tomasz Rabsztyn