Jest ziemia, jest kosmos, jest wszechświat...
A w całym tym zamieszaniu pojawia się istota zwana człowiek.
Każda jest ponoć na swój sposób piękna i obdarzona wielkim potencjałem. Ma ogromne możliwości. Wskrzeszona w nim iskra Życia zapala się coraz bardziej, gdy tylko człowiek wznieca ją podmuchem działania.
Rzec można - fenomen.
Życie jawi się wielkim darem, niemałym wyróżnieniem, które pociąga za sobą odpowiedzialność. Człowiek skupia się i myśli, co z tym fantem zrobić... W wyniku tego pojawiają się różne zmarszczki i inne zjawiska towarzyszące, które nie mnie oceniać.
Przychodzi więc Życie do człowieka i mówi: „Zrób coś ze mną - nudzę się z Tobą".
A człowiek siada i myśli i myśli i myśli...
Z całego trudu myślenia - kładzie się spać, bo jutro trzeba wstać wypoczętym i znowu pomyśleć. Następnego dnia - Życie znów przychodzi do człowieka, ale w nocy była impreza. Człowiek na
kacu, więc ani pogadać...
Życie nie daje jednak za wygraną. Od poniedziałku do niedzieli każdego tygodnia, przez 365 dni w roku nawiedza człowieka i błaga „Zrób coś ze mną, a dam ci wszystko czego pragniesz".
Człowiek jednak nie wierzy. Z resztą nie ma siły sprawdzić, bo codzienna rutyna go wykańcza. Pracuje, bo musowo zarabiać... na Życie. Gdyby nie ono nic by nie musowo. Klnie i wścieka się na swój „dar".
Życie ma w pewnym momencie dość człowieka - prosi o wolność. Zaprowadza człowieka do szpitala i daje do zrozumienia, że mimo wszystko - jest cenne.
Człowiek unosi się pychą i Życiu nie pozwala odejść. Złości się i wyzywa swoje Życie od wszelkich nieszczęść.
Życie z dnia na dzień próbuje uczyć się akceptacji człowieka takim jakim on jest, ale w tęsknocie za pasjonującym działaniem - marnieje. Czasem daje człowiekowi znać, że tak być nie może. Podkłada kłody pod nogi i czeka aż człowiek się powali. „A niech się obudzi istota marna! Niech przejrzy na oczy, co ze mną robi"- myśli Życie.
Człowiek jednak nie potrafi wynieść żadnych mądrzejszych wniosków jak tylko to, że Życie go dobija. A ono jedynie prosi się o to, żeby je wykorzystać...
Człowiek jednak tak bardzo jest ślepy i głuchy, że nie dostrzega nawet wołania swojego Życia.
Życie jednak nie przestaje. Doświadcza człowieka na każdym kroku. Chce żeby człowiek stał się silniejszy, ale człowieka już nic nie obchodzi, a już tym bardziej Życie. Żyje, bo musowo. Z dnia na dzień. Bez weny i radości. Myśląc jedynie, co z tym Życiem zrobić... Nie podejmuje żadnych działań, bo myślenie zajmuje mu większość czasu.
Życie jednak zna swoją wartość. Skoro człowiek nie potrafi tego dostrzec - jego strata. Coraz cichszym głosem przemawia do człowieka, ale wciąż jest przy człowieku. Trwa w nadziei na lepsze jutro. Wraz z odwagą wschodzącego słońca budzi się i oznajmia światu o swym istnieniu. Przebija się jak promienie słońca przez chmury i dociera w każdy zakątek świata.
Aż pewnego dnia Życie załamało się człowiekiem i wolnym krokiem szło w jego kierunku ...
Podchodziło i odchodziło...
Człowiek ostatkiem tchu, pretensjonalnym głosem krzyknął: „Życie! Jak śmiesz mi to robić?"
A ono stanęło i z pokorą powiedziało: „Zbyt długo czekałem na to, byś w końcu mnie dostrzegł".
I odeszło...
Możesz mieć w Życiu wszystko, czego tylko chcesz o ile zdobędziesz się na odwagę, aby podjąć ryzyko działania.
Życie samo Cię o to prosi!
Migracja zarobkowa z Polski do Niemiec jest zjawiskiem, które od lat cieszy się dużą popularnością. Bliskość geograficzna, stosunkowo wysoki standard życia oraz atrakcyjne warunki pracy sprawiają, że wielu Polaków decyduje się na osiedlenie za zachodnią granicą. Pojawia się jednak pytanie, czy w Niemczech rzeczywiście żyje się łatwiej niż w Polsce?