Spacerowałam ulicami głównych miast i zastanawiałam się jak to możliwe, by w jednym momencie niemal jednocześnie zachwycić się pięknem widoków i zdegustować brudem i obdartymi, brzydkimi, zaniedbanymi kamienicami, tudzież innymi zniesmaczonymi obrazami, jak żebrające o jednego denara dzieciaki. I zapewne niektórzy mogą zaprotestować w tym momencie i powiedzieć, że takie widoki to i w Polsce da się ujrzeć. Jest jednak „coś" w tym kraju, co budzi pozytywne uczucia. „Coś", co sprawia, że my Polacy czujemy się tam dobrze. Może właśnie dzięki gościnności i uprzejmości Macedończyków. A może po prostu inny klimat? Myślę, że cokolwiek by to nie było to warto zainteresować się tym krajem, choćby ze względu na możliwość tanich wakacji.
Oficjalna nazwa Macedonii brzmi Była Jugosłowiańska Republika Macedonii (ang. FYROM) i wiąże się to ze sporami między obecną Macedonią a Grecją. Kraj ten ma ciekawą historię i aż ciężko uwierzyć, że dawniejsza starożytna Macedonia znacznie różniła się od dzisiejszej, nie tylko pod względem terytorialnym, ale również posiadała odmienne zwyczaje i tradycje. Interesująco jest także to, jak bardzo stolica kraju - Skopje różni się wyglądem, strukturą demograficzną i religijną od południowej części kraju, ba nawet od środkowej, a przecież kraj ten w porównaniu do Polski jest bardzo mały - ma zaledwie 25 713 km².
Cała Macedonia to wyżynno - górzysta kraina. Przemierzając ją z północy na południe, najpierw autostradą, a później pociągiem dostrzegłam wspaniałe walory turystyczne tego kraju, niestety mało wypromowane. Ale może właśnie dzięki temu Macedonia potrafi jeszcze zachwycać spokojem. Brak w niej zgiełku typowo turystycznych państw, pomijając oczywiście samą stolicę i Ohrid, który jako jedyne miasto w Macedonii wpisane jest na Listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO. Gorąco zachęcam do odwiedzenia tego miejsca. Macedończycy mówią o czarodziejskiej energii jaka płynie stamtąd. Myślę, że nawet sama tego doświadczyłam. Natomiast nie warto wierzyć w naturalność pereł, które można tam kupić na każdym kroku. Jezioro Ohrydzkie jest rzeczywiście bardzo czyste, ale perły - te prawdziwe - dawno już zginęły ze straganików handlarzy. I dodam jeszcze ku przestrodze im wyżej tym drożej. Ohrid ma niezliczoną ilość cerkwi. Spacerując wąskimi uliczkami nie sposób ich nie zauważyć. Bardzo przyjemne miejsce warte zobaczenia. Urok tego miasta porównywany jest z Krakowem w Polsce.
Niedaleko Ohrid położona jest Bitola znana z wysokich obcasów i bardzo kunsztownego życia. Miasto to jest drugim co do wielkości po stolicy. I tu spędziłam większość czasu, poznając innych młodych ludzi spragnionych wrażeń i nowych znajomości. Wszyscy przyjechaliśmy tam ze względu na projekt „Media Training" zrealizowany w ramach Programu Youth in Action. Nie bez kozery wybrano specjalnie dla tego projektu miasto Bitola. Pod względem komunikacyjnym ma idealne położenie - bardzo dobre połączenie ze Skopje i ogólnie całym krajem, leży zaledwie 18km od granicy z Grecją, u podnóża gór Baba, a w okolicach jest zlokalizowany Park Narodowy Pelister. Niestety zwiedzałam go jedynie przez okno autobusu. Za to opierając się na swoim doświadczeniu zachęcić mogę do zwiedzenia ruin starożytnego miasta Heraklea Lyncestis (5km od Bitoli). Zachował się tu amfiteatr w dość dobrym stanie i kilka pomników, piękne mozaiki, które jesienią częściowo są przysypywane piaskiem dla zabezpieczenia przed zimą. Latem zaś można je podziwiać w całej okazałości. Bilet wstępu obejmuje od razu cenę za przewodnika.
Na koniec słów kilka o stolicy Macedonii- Skopje, choć może od niej zacząć powinnam. Jak każda stolica pełna chaosu, choć może tu w szczególności daje się we znaki chaos architektoniczny. Budynki rzeczywiście wyrastają z ziemi tworząc nieco bałagan architektoniczny. Macedończycy zwrócili nam uwagę, że jest to pozostałość po trzęsieniu ziemi w 1963 r., które obróciło stolicę w kompletną ruinę. Dla upamiętnienia tej chwili został zatrzymany zegar umieszczony na jednym z historycznych budynków. Lista miejsc wartych do zwiedzenia w Skopje podana jest w każdym przewodniku, ale ja w szczególności polecić chciałabym Stary Bazar. Znajduje się on w starej części Skopje i emanuje niesamowitą atmosferą. W samym centrum Skopje, pomiędzy nową a starą częścią stolicy znajduje się Kamienny Most. Jest bardzo dobrze zachowany, ma 12 półokrągłych łuków i schodząc z niego, niemal na wprost kierując się ku przodowi można dojść do Daut Paszyn Amam - miejskich łaźni z XV w. Miejsce to powszechnie uznawane jest za najwybitniejszy zabytek świeckiej architektury muzułmańskiej. W budynku łaźni odbywają się spektakle teatralne, koncerty, promocje książek, wystawy rysunku, rzeźby, obrazu. Według mnie świetnie wykorzystano ten zabytkowy budynek jako galerię sztuki.
W Skopje trzeba zwrócić szczególną uwagę na przebiegłych taksówkarzy. Potrafią podać cenę 3-4 razy wyższą od tej prawidłowej. Dlatego koniecznie trzeba prosić ich o włączenie taxometru! Ciekawe wydać się może także sprawa kosztów taxówki z lotniska. Cena za taxówkę wysłaną przez kogoś z centrum miasta jest 2 razy niższa od tej którą wzielibyśmy z postoju przy lotnisku. Powinna ona wynosić 15-20 EURO, ale nie więcej. Niestety nie ma innej możliwości transferu do centrum Skopje niż taxówka.
Kuchnia macedońska podobna jest do kuchni tureckiej, greckiej. Specjałem jest burek - rodzaj bułki z ciasta francuskiego podawany z serem, szpinakiem, mięsem. Burek popija się jogurtem naturalnym, ponieważ jest on dosyć tłusty. Godna polecenia jest sałatka Szkopska na przystawkę, a na deser bakława (cienkie ciasto francuskie, nasączone słodkim syropem i wypełnione orzechami i migdałami, mniam!). Z alkoholi natomiast należy koniecznie spróbować znane wino Alexandria i piwo Skopsko, które można kupić nawet w plastikowych 1,5 litrowych butelkach. Alkohol sprzedawany jest w sklepie tylko do godziny 19:00.
Wspomniałam na początku, że warto zainteresować się Macedonią choćby na wzgląd, że jest tam stosunkowo niedrogo. 100 denarów równe jest ok. 6,34 zł, co oznacza ok. 15 denarów za złotówkę, czyli 60 za 1 euro.
Mój pobyt w Macedonii trwał zaledwie 10 dni, ale wystarczyło abym obdarzyła ten kraj uczuciem. I cieszę się, że miałam możliwość poznania ich wspaniałej, jakże innej od Polskiej, kultury. Ugoszczona przez Gorana i Danielę mogłam poznać życie Macedończyków dosłownie i w przenośni od kuchni. Oboje są oni członkami Hospitality Club, z którego ja skorzystałam po raz drugi. Dzięki nim zostaliśmy poinstruowani, co warto zwiedzić po drodze do Bitoli, na co zwrócić szczególną uwagę. I przyznam, że wszystko w Macedonii warte jest obejrzenia z bliska, warto zatrzymać się w małej wioseczce i porozmawiać z jej mieszkańcami, a nie wspomnę już o skosztowaniu pysznego wina. W końcu z tego słyną. W przewodnikach czytając o ich gościnności nie do końca myślałam, że to szczere. Dopóki człowiek nie spróbuje to się nie przekona i tym sposobem doświadczyłam dobroci rodowitych mieszkańców Macedonii.
Gdybym miała teraz podsumować swój pobyt w Macedonii to byłby cały akapit w „och, ach", więc lepiej powstrzymam się i poczekam do kolejnej wizyty. Bałkany zarażają czymś, czego nie da się wyrazić słowami i myślę, że dzięki temu zjednują sobie wielu podróżników- miłośników. Czego tam szukają? Nie wiem, ale wiem, że ja tam też jeszcze wrócę to „coś" odnaleźć.