Każdy krok człowieka w stronę "ratowania" planety pełen jest sprzeczności. Wyniszczamy lasy, by później sadzić drzewa tam, gdzie nie powinny rosnąć. Zabijamy drapieżniki, by chronić ich ofiary, a jednocześnie modyfikujemy genetycznie zwierzęta w imię wygody. Inteligencja, która powinna kierować nas ku harmonii, bywa narzędziem destrukcji.
Dla człowieka, który postrzega świat prosto, kluczowym pytaniem może być: dlaczego niszczymy coś, co jest dla nas tak ważne? W tym pytaniu kryje się esencja zrozumienia natury – nie można jej podporządkować. Natura przetrwa nasze błędy, bo to ona zawsze ma ostatnie słowo. To, co dziś nazywamy "walką z klimatem", jest tak naprawdę walką człowieka z własnymi błędami.
Problem polega na tym, że siłowe rozwiązania – jak budowanie sztucznych barier przed wodą, wycinka drzew w imię przestrzeni dla ludzi czy kontrolowanie zwierząt – są jak łatanie dziury w tonącym statku. Natura nie potrzebuje naszej ochrony; to my musimy nauczyć się żyć w zgodzie z jej rytmem.
Paradoksem pozostaje fakt, że człowiek, będący częścią natury, próbuje ją pokonać. Zamiast walczyć o klimat, może warto skupić się na szacunku i pokorze wobec sił, które istnieją od zawsze. Natura jest starsza, silniejsza i mądrzejsza niż my – nie potrzebuje naszej walki, lecz naszego zrozumienia. Rozwiązaniem nie jest siła, lecz harmonia, którą musimy dopiero odkryć.