Powszechnie wiadomo, że każda ustawa, która nie ma orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, jest w domniemaniu niezgodności z Konstytucją i nie powinna być stosowana do czasu wydania takiego orzeczenia. W rzeczywistości jest inaczej. Ustawa (nawet sprzeczna) ważniejsza jest od Konstytucji!
Łatwo było wprowadzić nielegalny (niezgodny z Konstytucją) e-sąd, którego istnienie jest zaprzeczeniem nie tylko artykułom Konstytucji, ale i zaprzecza aktom międzynarodowym. Co na to Trybunał Konstytucyjny? Trybunał Konstytucyjny stwierdził, że Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności jest częściowo niezgodna z Konstytucją, bo tam napisano w art. 6: „posiedzenie sądu w sprawie tak cywilnej jak i karnej jest jawne”. W e-sądzie poszkodowany (pozwany to złe słowo) jest pozbawiony domniemania niewinności, prawa do jawnego posiedzenia sądu i jest winny, chyba że udowodni swoją niewinność. Winę, bez badania dowodów, stwierdza nie-sędzia, a wyrok nie jest ogłoszony publicznie i występuje tu odebranie zasady równego traktowania wszystkich. Konsytuacja nie parzy, a czytanie nie boli, dlatego nie podaję artykułów, które każdy sam sobie może (a nawet powinien) przeczytać. Konstytucji nie trzeba rozumieć, bo jej artykuły stosuje się tak jak zostały napisane, bez wykładni, bezpośrednio.
Oto fragment orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego z 2 października 2006:
"[...]Zdaniem Trybunału szybkość rozpoznawania sprawy nie jest wartością, na rzecz której można poświęcić ochronę praw podmiotowych. Uproszczenie i przyspieszenie może dotyczyć kwestii formalnych np. wprowadzenia formularzy, natomiast w żadnym wypadku nie może odnosić się do uprawnień stron wiążących się z obroną ich prawa i interesów. [...]" - ten zapis jest zgodny z Konstytucją. Tworząc e-sąd złamano wiele praw i orzeczeń.
Kiedy składałem przysięgę wojskową, padły słowa o ochronie Konstytucji, do dziś nie znalazłem odpowiedzi na pytanie: „na którą Konstytucję przysięgałem?”, gdyż przysięgę składałem zanim powstała obecna Konstytucja. Zatem czy była to Konsytuacja PRL, czy Konstytucja z roku 1936? Czy to tylko kolejny paradoks?
Konstytucja, czyli inaczej: Ustawa Zasadnicza (podstawowa i najważniejsza), jest w Polsce najwyższym aktem normatywnym. Dlaczego zatem jej przepisy nie są stosowane na co dzień? Bo jest niewygodna, bo nie pozwala na łamanie praw obywateli? A jednak te prawa łamane są każdego dnia. I nie istnieje najmniejsza odpowiedzialność. Zaś użycie w sądzie (w prokuraturze) słowa: Konstytucja, jest jak policzek dla sędziego.
Czy biorąc pod uwagę powyższe, niebawem nie usłyszymy tego, że Konstytucja jest niezgodna z Konstytucją? Najwyraźniej wszystko jest możliwe.