Niestety, paradoksalnie ustawodawca nie określił, o jakiej Konstytucji tu mowa. Czy miał na myśli Konstytucję Kwietniową – ustawa zasadnicza II Rzeczypospolitej podpisana przez prezydenta Ignacego Mościckiego 23 kwietnia 1935 roku, czy też Konstytucję PRL uchwaloną przez Sejm Ustawodawczy 22 lipca 1952?
Treść przysięgi brzmi:
"Ja, żołnierz Wojska Polskiego, przysięgam służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, bronić jej niepodległości i granic. Stać na straży Konstytucji, strzec honoru żołnierza polskiego, sztandaru wojskowego bronić. Za sprawę mojej Ojczyzny w potrzebie krwi własnej ani życia nie szczędzić. Tak mi dopomóż Bóg."
Według ustawy ostatnie zdanie można pominąć. Ustawa z dnia 3 października 1992 r. o przysiędze wojskowej.
Żołnierz przysięgał od roku 1992 stać na straży Konstytucji, a Konstytucja powstała w roku 1997. Tekst przysięgi powstał w roku 1992. Kolejny paradoks, których w Polsce nie brakuje.
Mimo rzekomych przemian, Konstytucja, czyli ustawa zasadnicza, w praktyce jest tylko martwym zapisem, czego doświadczyło już wielu z nas. Wprowadzenie roty o takim brzmieniu, przed wprowadzeniem ustawy zasadniczej jest tylko faktem potwierdzającym ideologie stojące powyżej prawa. Ustawa zasadnicza, wyznacznik prawa, na podstawie której prawo się buduje, nie istniała, gdy prawo powstawało. Jak zatem można stosować prawo, bez istnienia podstaw do jego tworzenia? Domu bez fundamentów nie da się wybudować. Natomiast życie pokazuje, że prawo można tworzyć bez fundamentów, a potem unikać odpowiedzialności.