Słowianie sadzili drzewa w pobliżu domostwa za każdym razem, gdy urodziło się dziecko. Zazwyczaj przy urodzinach dziewczynki sadzono brzozę, a przy urodzinach chłopca, dąb. Obowiązkiem dziecka wraz z dorastaniem stało się dbanie o to właśnie drzewo. Powstawała wtedy swego rodzaju nierozerwalna więź. I tworzyła się pewnego rodzaju symbioza pomiędzy drzewem, a dzieckiem. Niektórzy uważają, że więź istniała tak silna, że cokolwiek działo się z dzieckiem, owe wydarzenie obrazowało drzewo, gdyż dla połączenia dziecka z drzewem nie istniały odległości.
Moc natury w życiu codziennym pozwalała na tworzenie ogromnej siły uzdrawiającej chorych. W artykule o telegonii pisałem, że uzdrowiciel po leczeniu z tego wpływu musiał odbudowywać swoją moc bardzo długo. Ale samo przebywanie pośród natury, miało znaczny wpływ na odbudowę jego sił. Uzdrowiciele oddawali zatem pacjentowi swoją energię, którą potem musieli uzupełnić. Ale też chory nie mógł leczyć chorego.
Większość chorób, z którymi stykamy się nawet dziś, nie ma podłoża fizycznego, a duchowe. Robimy nie to, po co zjawiliśmy się tu i teraz, i już z tego powodu możemy zapaść na jakąś chorobę, co jest znakiem, wskazówką, aby dostrzec ten fakt.
Jeżeli popatrzymy na zwierzęta — w przeciwieństwie do wielu, widziałem jak rodzi się ciele, jak rodzą się koty itd. Taki mały zwierzaczek, wie, gdzie ma szukać pożywienia. Kotka, kiedy nadchodzi czas porodu, zaczyna szukać miejsca, gdzie powije potomstwo, podobno układa się w miejscu, gdzie występuje najwięcej energii, aby szybko odbudować siły po porodzie. Ptaki, przez nikogo nie uczone, budują gniazda i latają bez żadnego kompasu. Ryby wiedzą kiedy płynąć na miejsce tarła i docierają tam, gdyż w miejscu ich urodzenia występuje najwyższa moc natury. Powiedzie, że to jest instynkt…
Ale przecież są ludzie, którzy nie tylko nie wiedzą, ale nie chcą wiedzieć. Inni wiedzą, ale nie chcą, aby inni wiedzieli. Jednak najgorsi są tacy, którzy nie wiedzą i próbują nauczać. Każdy z nas podobnie jak zwierzęta, może otworzyć się na moc, która nas otacza i korzystać z niej. Wiedzieć, kiedy wiedza przychodzi sama, pozwolić jej być. Świat jednak nam na to nie pozwala, gdyż otaczamy się technologią, która mimo wszystko przegra z naturą. Technologie fal radiowych, natura z czasem pokonuje wzmacniając organizmy istot żyjących. Człowiek zaś jest kimś tylko wtedy, gdy poznaje otaczający świat, korzysta z sił natury i używa ich dla dobra rodu, bowiem korzystanie z mocy natury nie czyni nikomu krzywdy.
Zwróćmy też uwagę, że nasi przodkowie pijali wodę jedynie z pierwotnego źródła, aby woda nie zdołała się skazić.
Praca z mocą natury zaczyna się wewnątrz nas. Od tradycji naszych pierwoprzodków, przedstawicieli klanów Wielkiej Rasy. Natura to też jest wsparcie przodków, ale nie widziane przez pryzmat dominujących dziś religii. Przodkowie nie są duchami, ale siłą, która nas otacza, ich energią wniesioną w obiekty. W jednym z artykułów pisałem o sile ostatniej myśli zmarłego wpływającej na żyjących. Po człowieku zostaje myśl, której nie można zmienić, zmodyfikować. Jest bardzo silnym narzędziem, z którym walka będzie zawsze przegrana. Siła przodów, nie w postaci duchów, zjaw, ale w postaci energii, zawsze silnie oddziałuje na potomków mieszkających w ich dawnym domu, na ich dawnej ziemi. Jest energią całego rodu, wielką siłą, zbudowanej w naturalny sposób, czyli dzięki naturze, która zawsze wygrywa.
W czasach, gdy do kontaktów pomiędzy sobą używano telepatii, przy której mowa jest prymitywna, wszystko łączyło się we wspólnotę, stąd u Słowian wspólne posiłki o osiemnastej na zakończenie dnia, bo o osiemnastej kończyła i zaczynała się doba.
Natura to nie tylko las — przebywanie na łonie natury. Natura jest także wszystkim, co nas otacza, co nie powstało sztucznie i w wyniku technologii.
Obserwowanie natury daje nie tylko wiele przyjemności, gdy widzimy rodzące się życie, ale też ukazuje spójną całość, pełnię, dopełnienie. Natura dba o wszystko. Można tu użyć przykładu człowieka, który wypłynął pod żaglami na morze i usiłował morzu narzucić swoje warunki, a w efekcie jacht poszedł na dno. Z naturą nie można wygrać. Ale jeżeli ktoś pływając pod żaglami poddaje się woli natury, zna jej prawa, zawsze wróci z morza i poradzi sobie nawet z silnym sztormem.