Las pod wsią Piatichatki odkrył swoją tajemnicę zupełnie przypadkiem w roku 1969, gdy w lecie pod Charkowem, w miejscowości Pitichatki, odkryto wiele zapadlin gruntu, oraz ludzkie szczątki, a także buty "produkcji zagranicznej". Śledztwo w tej (zapomnianej) sprawie doprowadziło do byłego pracownika miejscowego NKWD, zatrudnionego wówczas, jako kierowca ciężarówki. Ten wyjaśnił, że w kwietniu i maju 1940 roku zakopano tu ciała polskich oficerów.
Wówczas KGB rozpoczęło szerzyć plotkę o udziale Niemców w tej zbrodni. Niewielu chciało uwierzyć w taki przebieg wydarzeń, a władze Związku Radzieckiego w obawie przed poszukiwaczami skarbów postanowiły zalać teren roztworem ługu, który miał stopić kości, metal i inne pozostałości. Następnie obok wybudowano ośrodek wypoczynkowy KGB, a na terenie mogił ostatecznie stworzono aleje parkowe. W taki oto sposób władze Związku Radzieckiego pozbyły się "obiektu specjalnego".
Tajemnicę ujawniono dopiero po kolejnym śledztwie w roku 1991..., a cmentarz w tej formie otworzono w roku 2000.
W centrum Charkowa wzrok przyciąga tablica z umieszczona flagą Polski i Ukrainy. Tablica informuje o tym, że w tym miejscu NKWD zamordowało oficerów wojska polskiego.
Wyjeżdżamy drogą z Charkowa w kierunku Moskwy i wzrok przyciąga polskie godło.
Cmentarz Ofiar Totalitaryzmu - pochowano tu nie tylko polskich oficerów i innych przedstawicieli inteligencji, ale też ofiary innych wyznań i narodowości: Ukraińców, Rosjan i Żydów. Sowieci nie cenili inteligencji, jako klasy społecznej.
Gdyby nie tablica przy drodze, trudno byłoby dopatrzeć się w tym miejscu czegoś szczegółnego.
Parking przy cmentarzu.
Uwagę tu zwraca napis:
Przed wejściem mijamy tablice umieszczone na drodze od parkingu do bramy.
Przechodząc obok tablic docieramy do wejścia.
I wchodzimy przez bramę na cmentarz o powierzchni 2,3 ha, krocząc tak zwaną "czarną drogą". Przed nami dwa filary, na jednym jest dawne godło Polski, a na drugim godło Ukrainy.
Wzduż alejki ustawiono monumenty zawierające symbole różnych wyznań.
Na ziemi, po obu stronach alejki, ułożono tablice imienne epitafium zamordowanych żołnierzy.
Przed nami stoi dwuczęściowa ściana zawierająca nazwiska ofiar.
Podziemny dzwon.
Odwróciwszy się do tyłu, zobaczymy podobną ścianę zawierającą spis nazwisk ofiar innych narodowości.
Chodząc nieco dalej napotykamy tablice.
A wszędzie wokół zbiorowe mogiły, mniejsze lub większe.
Rozmiary mogił ukazują ile ofiar w niej pochowano. Nie znajdziecie jednak informacji o tym ilu ludzi spoczywa w danej mogile, ani przy którym grobie stoicie. Chociaż cmentarz został zaprojektowany (według Wikipedii) przez: Zdzisława Pidka i Andrzeja Sołygi oraz Wiesława i Jacka Synakiewiczów.
W miejscu pochowania polskich żołnierzy umieszczono symbole przedwojennego godła.
(Nie wszystkie zdjęcia wyszły mi poprawnie, gdyż tego jesiennego dnia, słońce świeciło prosto w wyswietlacz aparatu).
Zapomniani przez wiele lat bohaterowie, patrioci, zostali przywróceni do naszej pamięci. Choć ten cmentarz nie wyróżnia się pośród innych, stanowi symbol, pamiątkę o zdarzeniach, które nigdy nie powinny się powtórzyć. Dla Polaka ta smutna część historii robi wrażenie, ale jednocześnie stanowi dowód na to, że kłamstwa historii zawsze wychodzą na wierzch i nie ich całkowicie zamazać. Zwiedzając Ukrainę, Charków, warto odwiedzić to miejsce, aby okazać szacunek tym, którzy ginęli za to, abysmy dziś mogli mówić po polsku.
W mojej ocenie brakuje tu także napisu, jaki możemy zobaczyć nieco dalej, na ukraińskim memoriale:
„Nikt nigdy nie będzie zapomniany”...