Pamiętam jak kiedyś chciałem podorabiać. Trochę piszę (np. teraz bloga) i uznałem, że copywriting będzie to fajne (i opłacalne!) dośwadczenie. Przecież dobry copywriter to zarabia krocie nawet za kilka linijek tekstu do reklamy, nieprawdaż?
No dobrze - stworzyłem logo (opracowałem nawet pełną identyfikację wizualną) i prostą stronę internetową. Dalej - zarejestrowałem się w kilku portalach dla copywriterów. Stawki - o Panie! - głodowe. Za teskt 2000 znaków było jakieś 10 czy 5 zł lub mniej, już nie pamiętam... a może wolę nie pamiętać. No, ale trochę się tych tesktów napisze, zawsze jakiś pieniądz.
Mała czarna, mała gaża
Nagle ktoś napisał - "prosimy o tekst o małej czarnej". Tekst miał być na próbę - jak będzie ok to zapłacą. Młody i głupi byłem to co kazali - zrobiłem. Najpierw research - jakieś pół godziny na start. W sumie spoko, bo do dzisiaj znam się na tych kieckach. Potem tekst.
Tekst oddałem. Nie wiem czy go wykorzystali czy nie. Wiem, że nie dostałem ani grosza. Więc w sumie wykorzystali, ale mnie.
Co to ma do marki?
Jeżeli się spyta uznanych, renomowanych "tekściarzy" - okaże się, że stawki już są całkiem spore. A spytaj się jakiegoś znanego dziennikarza - nic tylko pisać.
Z drugiej strony mamy temat ghostwritingu - nasz "duszek" dostaje stosunkowo mały pieniądz, kiedy porównany go do zysku oficjalnego autora. Ale ghostwriter by nie sprzedał tej powieści - nie ma marki.
Stwórz swoją markę
Jak widzisz na powyższych przykładach - ważna jest marka. Wyrób ją i rób to co kochasz. Bez tego to sztuka dla sztuki. Chociaż czy w pisaniu nie o sztukę chodzi?