Cena packshot ‘ów w górę, majtki w dół...
Pan Edmund to przedsiębiorca z krwi i kości, który jeśli na czymś da się zaoszczędzić, to trzeba to zrobić i oczywistym było, że nie chciał płacić za jakiekolwiek packshoty czy innymi słowy zdjęcia produktowe. Uważał, że za drogo za jakieś tam pstryknięcie, że za co to się płaci, że takie zdjęcia to sam może zrobić. No i robił, tylko że z marnym skutkiem. Gdy inni zwiększali sprzedaż dzięki profesjonalnym produktowym studiom fotograficznym, on szorował swoimi zdjęciami gaci po dnie. Dziwił się, że ktoś kto sprzedaje to samo, sprzedaje kilka razy więcej. Nie skojarzył, że robienie zdjęć na zmęczonej mopem i miotłą sprzątaczce może zamieść jego biznes do pawlacza lub zsypu. Gdy pan Edmund się zastanawiał, ceny profesjonalnych packshotów rosły i stawały się dla niego coraz mniej atrakcyjne – cenowo. - Nie dam dychy za zdjęcie bokserek - mawiał. Faktycznie nie dawał, ale za to dał światu coś innego.
Zamiast zdjęcia typu duch, było zdjęcie typu d...
Pan Edmund tracił z każdym dniem wagę i cierpliwość, jego nadmierna osoba irytowała się o dosłownie wszystko: a to że sprzątaczka kiepsko pozuje, że aparat do bani, że mu softboxa zalało wodą z łazienki na piętrze. Do tego żona mu dopiekała za brak pomysłu na ratowanie “majcianego” biznesu, i że najlepiej byłoby, gdyby sam wystawił swoje zacne “tyły” i dał wszystkim spokój swoją frustracją. Edmund wirował wściekły między półkami magazynowymi, aż wreszcie krzyknął: no to patrz! I wtem opuścił bokserki do połowy mniej szlachetnego zakończenia pleców, cyknął telefonem zdjęcie i wrzucił na sklep WWW. Nie trzeba było długo czekać, aż z tego incydentu będą kłopoty.
Skandale i sukcesy
Ktoś z konkurencji doniósł na Edmunda. Został oskarżony o publiczne obnażanie się oraz za sianie zgorszenia. Dzięki temu o właścicielu sklepu z majtkami stało się głośno. W mediach ukazano jego heroiczną walkę o przetrwanie w pogorszającej się sytuacji gospodarczej ojczyzny, że jest jednym żywicielem głodnej rodziny, i że ktoś w tym kraju musi trzymać spodnie... czy też gacie. Nikt się nie spodziewał, a na pewno nie Edmund, że sprzedaż w jego sklepie skoczy. Już nie musiał przejmować się rosnącymi cenami packshotów, trzaskał sam zdjęcia, tak jak umiał, a fotografowie produktowi nie mieli u niego czego szukać.
Sklepy w sieci w sieci trudnych decyzji
Sprzedający w sieci musieli zadać sobie pytanie: czy mają być jak Edmund i pokazać swoje w połowie odkryte “drugie oblicze”, czy po porostu zadzwonić do studia fotografii produktowej bezcieniowa.pl i zapłacić tę dychę za packshot lub zdjęcie typu duch.