Zapewne nie istnieje dziś człowiek, który co najmniej raz nie zetknął się z muzyką szanty. Niewiele osób wie, że szantymen był człowiekiem, który na żaglowcu miał za zadanie śpiewać (wykrzykiwać) swoje pieśni, aby usprawnić pracę załogi.

Data dodania: 2017-08-27

Wyświetleń: 822

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Często poruszając temat muzyki szanty, nie zdajemy sobie sprawy z tego, że szanta jest pieśnią śpiewaną acapella, zaś najbardziej popularne pieśni o morzu z podkładem muzycznym nie są szantami, a pieśniami kubryku.

Kiedy na żaglowcu kapitan wydawał komendę, wówczas szantymen rozpoczynał śpiewanie pieśni. Pieśń szanymena zastępowała komendy typu „ciągnij”. Postawienie żagla, wybranie żagla, czy zmiana ustawienia rei względem wiatru, a nawet pompowanie żagla, wymagała zawsze pracy wielu ludzi. Żeby praca przebiegała równo wraz z głosem szantymena ciągnięto równo lub chwytano ponownie linę.

W czasie wolnym od zajęć, załoganci w kubryku śpiewali pieśni kubryku, czyli różne opowieści zawierające podkład muzyczny. Wówczas grano na organkach, skrzypcach, czy innych dostępnych instrumentach.

Dzisiejsze zespoły szantowe często nawiązują do pieśni acapella, dzięki temu możemy zrozumieć sposób wykonywania prac. Za przykład posłuży tu szanta „Bajdewind” wykonywana przez grupę Zejman&Garkumpel.

Szantymen woła: „Sześć tysięcy marzeń stąd” — jest to czas chwytania za liny.

Następnie załoga ciągnąc liny wspólnie śpiewa: „Hej tam, do zwrotu przez sztag!”

Szantymen: „Jakiś cel masz, jakiś ląd” — załoga ponownie chwyta za liny.

Załoga śpiewa ciągnąc liny: „lewy wybierz i prawy daj luz”.

I tak ten dialog trwa do czasu zakończenia zwrotu, wybrania żagla — wybrania czyli naciągnięcia go do maksimum. Oczywiście przy zwrocie przez sztag śpiewano inne pieśni, zaś przy zwrocie przez rufę inne. Inne śpiewano w czasie stawiania żagli, inne w czasie pompowania — pompowanie żagla to przerzucenie go na drugą stronę — w przypadku ożaglowania gaflowego lub skośnego załoga napiera rękoma na bom, żeby obrócić go na drugą stronę masztu, aż drzewce złapie wiatr.

Szantymen był zawsze wysoko ceniony na statku wraz z funkcyjnymi marynarzami jak żaglomistrz. Musiał być doskonale wyszkolony w swojej profesji, mieć doskonałe poczucie rytmu.

Ostatnim zawodowym szantymenem był Stan Hugill, który po zakończeniu pracy zawodowej resztę życia spędził na scenie. Kilka razy gościł w Polsce. Napisał poradnik „Shanties from the Seven Seas” polecany wszystkim pasjonatom muzyki szanty.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena