Ciężko byłoby znaleźć człowieka, któremu w otaczającym go świecie wszystko pasuje. W zasadzie wszyscy mamy jakieś zastrzeżenia co do tego, jak powinien funkcjonować świat i inni ludzie. Rezultat tego jest taki, iż zawsze próbujemy wszystko naprawić i dopasować do naszej wizji rzeczywistości. Jednak w tym zamieszaniu zapomnieliśmy o czymś.

Data dodania: 2016-02-08

Wyświetleń: 1337

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Próbujesz naprawiać świat?

Co takiego umknęło naszej uwadze? I co takiego sprawia, że świat jawi nam się jako pełen chaosu, podczas gdy nam wydaje się, że robimy wszystko tak, jak trzeba, żeby było lepiej? Głowimy się, ponieważ coś nam w tym nie gra, nie pasuje, tylko nie wiemy co. Zabija nam to przysłowiowego klina. Chcemy dobrze, robimy dobrze, a jest na odwrót. Rozwiązanie tego problemu mamy pod samym nosem, a może lepiej byłoby powiedzieć, głębiej od nosa. Tylko że z niego nie korzystamy, a warto byłoby to zrobić. Żeby to lepiej wyjaśnić, zapraszam do dalszej części artykułu.

Syzyfowa praca.

Wiesz, jak można określić wszelkie próby zmieniania i naprawiania świata? Syzyfową pracą – właśnie tak to wygląda. Wyjaśnię później, dlaczego tak jest. Pomyśl teraz o tym, czy wszelkie próby zmieniania świata przez człowieka sprawiły, iż sam świat zmienił się na lepsze? Owszem, jeśli weźmiemy pod uwagę naukę oraz wszelkie wynalazki ułatwiające nam życie. Można się zatem zgodzić, iż jeśli o to chodzi, to rzeczywiście wiele się zmieniło i ulepszyło. Pozostaje jednak o wiele ważniejsza kwestia, a jest nią kwestia wewnętrznej zmiany, czyli tej, która dokonuje się w nas samych. I tutaj, niestety, tkwi cały problem. MY SIĘ NIE ZMIENIAMY. Zastanawiasz się, czemu świat wygląda tak, jak wygląda? Wygląda tak, jak wygląda, ponieważ my nie chcemy się zmieniać, za to chcemy zmieniać i naprawiać wszystko inne. Co gorsza, nawet nie widzimy tego, co sami czynimy, albowiem jesteśmy tak zaślepieni poczuciem własnej racji i uważamy, że prawda, którą głosimy, jest absolutna, iż sprawia to, że zachowujemy się jak obłąkani. Tak, dobrze czytasz, OBŁĄKANI. Jakkolwiek niewygodne może być to, co przed chwilą przeczytałeś, tak warto sobie to uświadomić. Proszę, zrozum też, iż fakt, że zachowujemy się jak obłąkani, nie oznacza, że jesteśmy źli. Jedno nie jest równe drugiemu. To nie są synonimy – obłąkanie i zło. Jesteśmy wspaniałymi istotami, które są zdolne czynić wspaniałe rzeczy w życiu, jednak zachowujemy się jak obłąkani. Należy więc dostrzec tę różnicę. Prawda jest taka, że nikt nas nigdy nie nauczył ani nie wyjaśnił nam, jak ważne jest skupienie się na własnym wnętrzu i czym jest praca nad sobą oraz w jaki sposób należy postrzegać rzeczywistość – i co najważniejsze, co tworzy naszą rzeczywistość. A tworzą ją nasze myśli i wyobrażenia. Dlatego właśnie zachowujemy się jak obłąkani. Nie mamy odpowiednich wzorców, które kształtowałyby nas od najmłodszych lat. Mamy niewłaściwe wyobrażenia na temat miłości i tego, kim jesteśmy. Nie potrafimy szanować siebie, jak i innych ludzi. Wychodzi więc na to, że wiemy jak np. wykonać zawiłe zadania matematyczne albo jaki jest ustrój polityczny gdzieś tam w Chinach, a nie znamy siebie i nie wiemy jak żyć w zgodzie ze sobą i z innymi ludźmi. Tej wiedzy nam właśnie najbardziej brakuje.

Jako ludzie zastanawiamy się też nad tym, dlaczego na świecie mają cały czas miejsce konflikty i przemoc? Skąd bierze się ten cały bałagan, jaki oglądamy na co dzień w wiadomościach? Gdzie tkwi przyczyna ludzkiego cierpienia? Możliwe, że odpowiedź Cię lekko zaskoczy. Właśnie we wszelkich próbach „ulepszania” świata i innych ludzi. Zmieniamy świat i ludzi naszymi wynalazkami i pomysłami – nie pytając o to, czy się to komuś podoba – lecz nie zmieniamy siebie. To sprawia, że cały czas próbujemy z czymś walczyć, albowiem próbujemy narzucić własny światopogląd siłą, nawet wtedy, kiedy mamy rzekomo dobre intencje. Dobro też może być przyczyną katastrofy, kiedy jest wciskane siłą. To, że my chcemy dobrze, jest jedną stroną medalu. A ja wygląda druga? Świat i inni ludzie nie zawsze tego chcą. Można to z łatwością zauważyć na przykładach agresywnej polityki, religii czy jakiekolwiek idei podszytej dobrocią, a której celem jest narzucenie własnych poglądów w sposób, że tak to nazwijmy, mało przyjazny. Ma to miejsce na większą i mniejszą skalę praktycznie wszędzie. Nasze życie codziennie jest tym wręcz zasypane, a  powyższe przykłady były tylko małym wyjątkiem z wielu. Co najczęściej z tego wynika? Wniosek jest prosty. „Wrogowie” przychodzą do nas pod różną postacią, więc jak to z nimi bywa, należy ich zwalczyć każdym możliwym sposobem – jeśli nie można ich sobie podporządkować. Cóż można powiedzieć? W takich przypadkach poziom miłości i tolerancji = 0. Do tego właśnie doprowadziły błędne wyobrażenia i „wariacje” ludzkości na temat tego, jak świat powinien wyglądać. Wynika z tego, że technologicznie jesteśmy w XXI wieku a mentalnie? Jakieś… chyba lepiej nie wnikać w to, ile lat jest to wstecz.

Jest jeszcze coś, co dobrze byłoby przemyśleć. Gdyby sposób myślenia ludzi – jak i postępowania – był skuteczny i sprawdzałby się dobrze, to od dawien dawna nie byłoby już żadnych konfliktów, problemów i cierpienia – i niczego ani nikogo nie trzeba byłoby naprawiać. Jest za to na odwrót. Ludzie nie widzą i nie mają pojęcia, co czynią i jednocześnie chcą zmienić wszystko. To jest przepis na szaleństwo. To jest też Syzyfowa praca. Ludzkość próbuje pchać głaz pod górę niczym Syzyf, jednak ten im zawsze spada i nie osiągają zamierzonego celu. I tak w kółko. Zastanawiają się przy tym, gdzie tkwi problem i co robią nie tak? Zapominają oni przy tym zajrzeć do własnych serc po odpowiedź.

Nikogo nie trzeba „usprawniać”, za to należy zrobić to z samym sobą.

Ty i ja należymy do ludzkości, więc na nas spoczywa odpowiedzialność za to, jak funkcjonuje ten świat. Jesteśmy także odpowiedzialni za innych ludzi. Wszak to, co im dajemy jako nasze dziedzictwo albo im pomoże, albo ich zgubi. Tak więc możemy być miłością, szanować innych i świat lub ciągle starać się siłą wszystko zmieniać. Być może ciężko się z tym zgodzić, a jednak to przecież od nas zależy, w jaki sposób wpłyniemy na wszystko, co nas otacza. Chcesz wiedzieć, kiedy świat się zmieni? Oto i cała tajemnica. Świat się zmieni, jeśli Ty się najpierw zmienisz. A kiedy Ty się już zmienisz, nie będziesz musiał robić nic, żeby zmienić świat. Zaczniesz patrzeć na niego w zupełnie inny sposób, nowy i świeży. To właśnie sprawi, że wpłyniesz na świat miłością, a ona nie jest inwazyjna, nigdy. Obejmiesz nią dosłownie wszystko. To jest właściwa droga do korzystnych zmian i skończenia z szaleństwem. I to jest również dobry sposób na zażegnanie wszelkich konfliktów i cierpienia. Także pracuj nad sobą, a nie nad innymi. W ostatecznym rozrachunku przyniesie Ci to wspaniałą korzyść, jak i całemu światu.

Nie będę ukrywał, że inspiracją do napisania niniejszego artykułu była lektura wspaniałej książki Anthony’ego de Mello, która dostarczyła wielu przemyśleń składających się na ten tekst. Zakończę go również słowami, które wiele wyjaśniają i według mnie, gdyby chociaż garstka osób wzięła je sobie do serca, to świat byłby zupełnie innym miejscem. I tak może się stać, nawet w tej chwili. Świat nie potrzebuje naprawy, świat potrzebuje miłości.

„Chcę teraz powiedzieć o czymś, co jest absolutnie skandaliczne, ale prawdziwe. Nie jesteście tutaj po to, żeby zmieniać świat. Jesteście po to, żeby świat kochać. Ale wy, do licha, nie chcecie tego świata kochać, chcecie go zmieniać. Wiecie, co to znaczy kochać? Kochać to widzieć. Widzieć. Jak możecie kochać, skoro nic nie widzicie? I jak możecie widzieć, skoro każda silna emocja – i tu kolejny szok – czy to pozytywna, czy negatywna – wchodzi wam w drogę?”

Anthony de Mello „Odkryć życie na nowo”

Licencja: Creative Commons
0 Ocena