Wiele osób – co jest niestety przykre – uznałoby to za wierutną bzdurę. Za takim poglądem stoi nasze uwarunkowanie. Jesteśmy wychowywani w ten sposób, że od dziecka narzuca nam się różnej maści autorytety zewnętrzne oraz naucza się nas, iż mamy być wszystkiemu i wszystkim posłuszni i mamy także wierzyć bez zastrzeżeń w to, co inni mówią i czego nas nauczają. Nie ma też przy okazji za bardzo miejsca na własny indywidualizm, więc co za tym idzie, nie ma miejsca na wygłaszanie własnych opinii i zajmowanie się tym, co naprawdę kocha się robić. Wszak pewne przysłowie mówi o tym, że dzieci i ryby głosu nie mają… Według mnie to przysłowie powinno być wymazane ze świadomości ludzkiej. Pokazuje ono dobitnie, gdzie umiejscawia się młodego człowieka. To istna porażka.
Tak więc już w dzieciństwie ma miejsce tłumienie indywidualności człowieka. Wymuszane w tym czasie posłuszeństwo odbija się następnie na całym jego dorosłym życiu. Wchodzi ono w nawyk, przez co człowiek działa jak automat, nie zastanawiając się nawet nad tym, czy ma jakieś własne „ja”. Robi wszystko to, czego się od niego oczekuje i co mu się narzuca. Próbuje też uzyskać aprobatę społeczeństwa, starając się wykonywać powierzone mu obowiązki jak najlepiej – i najlepiej bez zadawania zbędnych pytań, czy zbytniego wykazywania się. Ma być posłuszny, albowiem wtedy ma „największą wartość”. Niestety takiego człowieka nikt nie nauczył jednego. Czego?
Uwolnij się od posłuszeństwa. Zacznij myśleć za siebie.
Mało kto zwraca na to uwagę, mało kto pokazuje człowiekowi taką możliwość, taką drogę. Żeby jednak nie być do końca surowym w swych wywodach, dodam, że to, co robią dla nas rodzice, nauczyciele czy też nasze najbliższe otoczenie itd. ma oczywiście wartość, i to niekiedy bardzo dużą. Nie należy tego bagatelizować ani ignorować. Natomiast problem kryje się w tym, że naucza się nas i oczekuje od nas jedynie… posłuszeństwa. Dzieci i ryby głosu nie mają… więc dorosłe dzieci też dla spokoju nie powinny go mieć. To jest po prostu wielka krzywda wyrządzana człowiekowi. W jaki sposób ona się przejawia?
Rozglądając się dookoła, można zauważyć coś interesującego. Co takiego? Ewidentnie widać, że ludzie są zagubieni. Nigdy nie są niczego pewni, zawsze szukają gdzieś na zewnątrz potwierdzenia dla słuszności swoich idei lub czynów i nie potrafią zrobić czegokolwiek, nie uzyskując jakiejś zewnętrznej aprobaty. Prawie zawsze pytają o zgodę, przyzwolenie i o opinię innych ludzi. Pomijają niestety samych siebie – i to praktycznie w każdej dziedzinie życia. W ten sposób działa właśnie niestety wyuczone posłuszeństwo. Ludzie nie zrobią niczego ani nie pomyślą o czymś, dopóki nie dostaną zielonego światła od innych. Dodać trzeba, że najlepiej będzie, jak zrobią i pomyślą to, co narzucą im inni. Prawda jest jednak taka, że to właśnie od samych siebie powinni oni zacząć.
Bądź swoim własnym autorytetem.
Kiedy człowiek jest pewien czegoś i wewnętrznie czuje, że „to jest właśnie to”, to tak naprawdę nie potrzebuje on już nikogo pytać o opinię ani szukać gdzieś aprobaty, żeby o czymś pomyśleć, coś zrobić czy osiągnąć jakiś cel w życiu. Taki człowiek po prostu odnalazł w sobie wszelkie podpowiedzi i odpowiedzi. Jeśli głos serca, emocje, myśli i działania są zgodne co do tego samego i podążają w jednym kierunku, to nie ma przecież potrzeby biegania po innych ludziach, żeby dowiedzieć się od nich, co o tym wszystkim sądzą. Prawda jest taka, że oni będą myśleć to, co myślą – i mają do tego prawo. Najważniejsze jest jednak to, co myśli sam zainteresowany. I na tym powinien się skupić. Niech w końcu zacznie słuchać siebie, a nie innych. Nie chodzi tutaj bynajmniej o jakieś zadufanie w sobie lub brak poszanowania dla opinii innych. To nie ma z tym nic wspólnego. Można okazać szacunek temu, co myślą i jak postrzegają pewne sprawy inni ludzie, natomiast niezbyt rozsądnym byłoby zdradzać bądź porzucać własną prawdę i pragnienia tylko po to, żeby dostosować się do wyobrażeń innych ludzi. Dla nich będzie to oczywiście wygodne... jednak nie dla każdego takie to będzie. Domyślasz się, o co chodzi?
Jak natomiast można wiedzieć, co tak naprawdę jest właściwe, a co nie? Rzecz jasna, mowa w tym momencie o tym, co jest dobre dla Ciebie. Czy można zatem nie mieć wątpliwości co do własnych pragnień? Marzeń? Zamierzeń? Tego, kim się jest? Gdzie się zmierza? Można. Wystarczy tylko wsłuchać się w siebie. Na pewno miała miejsce w Twoim życiu sytuacja, że Twój instynkt, jakiś wewnętrzny sygnał, który się pojawił, podpowiadał Ci, że coś jest właściwe, a innym razem ostrzegał Cię przed czymś. Ile razy posłuchałeś go, a ile razy zignorowałeś? Ludzie w większości ignorują takie wskazówki. Nie wierzą w to. Za to wierzą, co mają im powiedzenia inni i przyjmują czyjąś prawdę, czyjeś zdanie i opinie jako własne. Wiesz, czym to tak naprawdę jest? To jest ignorowanie własnej prawdy. Dokładnie to przeczytałeś. Twoje własne prawdziwe „ja” nie ma powodów, żeby Cię okłamywać. Ono zawsze dąży do tego, żeby wszystko było w jak najlepszym porządku, tylko Ty mu nie ufasz; nie ufasz tak naprawdę sobie, jedynej istocie, której powinieneś zaufać w 100% w pierwszej kolejności. Przy następnej okazji, dla własnego dobra, najpierw posłuchaj siebie.
Możesz też zasięgać opinii u innych ludzi. Wysłuchać ich i rozważyć to, co mają do powiedzenia. Traktuj to jednak jako dodatek – nie rób z nikogo wyroczni Twojego życia. Nie masz obowiązku zgadzania się z kimś, jak i nie masz obowiązku bycia posłusznym. Przyjmuj to, co Ci służy, grzecznie odmów temu, co Ci nie służy. Jesteś swoim największym autorytetem i to siebie, jak i własną prawdę powinieneś umieszczać na pierwszym miejscu. Przez prawdę należy rozumieć to, co stanowi Twoje własne i prawdziwe pragnienia serca.
Ludzie zapominają o tym, że sami posiadają wspaniałą mądrość. Ona tkwi w każdym z nas, tylko mało kto po nią sięga. Większość ludzi jest tak zaabsorbowana szukaniem odpowiedzi, wskazówek, opinii na zewnątrz, jak i próbami zdobywania poklasku, że nie dbają o to, co sami tak naprawdę myślą i czują. Można to jednak zmienić i żyć w zgodzie z samym sobą, z tym, kim się naprawdę jest i z tym, co naprawdę kocha się robić. Wystarczy tylko przypomnieć sobie, że wewnątrz Ciebie też mieszka pewna istota. Jest nią Twoje prawdziwe „ja”.
Na koniec jeszcze dwie sprawy. Oto pierwsza. Proszę, żebyś wziął pod rozwagę to, o czym tutaj czytałeś, aczkolwiek nie masz obowiązku się z tym zgadzać. Jak pisałem wcześniej, każdy ma prawo do myślenia za siebie i traktowania wszystkiego, co widzi i słyszy wedle własnego uznania. To, o czym czytasz, nie jest jakąś prawdą absolutną. I też niczego Ci nie narzucam. To są przemyślenia. Drugą jest to, iż inspiracją do napisania tego tekstu był cytat, który podaję poniżej. Mam nadzieję, że i dla Ciebie okaże się on równie inspirujący.
„Jesteś swoim najwyższym autorytetem. Nie umieszczaj swojego źródła autorytetu poza sobą. Skieruj się do wewnątrz, aby zobaczyć, czy prawda, którą znalazłeś, jest w harmonii z prawdą, którą znalazłeś w swoim sercu”.
- Neale Donald Walsch