Dużo zostało już powiedziane o systemie edukacji jako takim, jednak ja pragnął bym dzisiaj zagłębić się nieco bardziej w to zagadnienie i poruszyć temat edukacji specjalnej i rehabilitacji zawodowej osób niepełnosprawnych. Z uwagi, że jest to temat mi najbliższy, a jednocześnie bliski wielu osobom tu zaglądającym.

Data dodania: 2015-06-09

Wyświetleń: 1767

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Mit bezpłatnej edukacji i rehabilitacji

 No właśnie porozmawiajmy o systemie, notabene określanym jako bezpłatnym. Zacznijmy może od uświadomienia Państwu danych liczbowych. Z budżetu państwa na system edukacji w 2011 roku wydano 58.846.000.000 zł, to co szczególnie interesuje mnie to również, a może przede wszystkim koszty związane z edukacją osób niepełnosprawnych. Na ucznia niepełnosprawnego kwota subwencji jest uzupełniona o dodatkową kwotę, wynikającą z rodzaju niepełnosprawności wynosząc do 9,5-krotności stawki bazowej. W 2011 r. kwota ta wyniosła łącznie 3.217.000.000 zł.

Choć w teorii każde dziecko w Polsce ma zapewnione darmową edukację, wsparcie i terapię dostosowaną do indywidualnych potrzeb. To w praktyce rodzice i opiekunowie tych dzieci ponoszą bardzo duże koszty, by zapewnić swoim dzieciom niezbędne wsparcie i zwiększyć szanse na ich samodzielność. Koszty te sięgają od kilkuset do kilku tysięcy złotych miesięcznie. Dodatkową kolejną grupą kosztówdla rodziny z dzieckiem niepełnosprawnym, w momencie gdzie dziecko dostało orzeczenie dajmy na to w wieku trzech lat, czyli tuż po trafieniu do przedszkola i w związku
z koniecznością zapewnienia dziecku opieki i terapii, której nie dało się uzyskać w ramach systemu edukacji jeden z rodziców, najczęściej matka musi zwolnić się z pracy. Zwalniając się z pracy nabywa uprawnienia do świadczenia  pielęgnacyjnego co jest kolejnym kosztem dla państwa. Sama nie zarabia, czyli nie składkuje i nie płaci podatków. Oczywiście nie będę odnosił się do spraw związanych z podatkami, a szczególnie związanym z podatkiem dochodowym. Co do dziecka objętego państwową edukacją spotyka je ten sam los. A wiec, po skończeniu obowiązku szkolnego, najczęściej będąc wysoce niesamodzielne pozostaje w domu ze starzejącym się rodzicem. Stając się obciążeniem dla państwa, które wypłaca mu świadczenia. Doliczmy do tego jeszcze koszt opieki zdrowotnej oraz pomocy społecznej pomnóżmy przez długość życia danej osoby i spirala kosztów rośnie do niebotycznych rozmiarów.

Nielicznym osobom niepełnosprawnym udaje się trafić do placówek specjalnych typu Warsztaty Terapii Zajęciowej. Dlaczego? Z jednej strony, z uwagi na wygodę tych placówek, a z drugiej właśnie na nie dostosowanie programu do realnych potrzeb osób niepełnosprawnych. Pomimo to, do tych ośrodków wpompowywane są kolejne miliardy złotych. Sam  niepełnosprawny o ile nie jest zbyt problemowy zostaje w placówce zwijając przysłowiowe kuleczki z bibuły. Placówki te będąc powołane, podkreślę to raz jeszcze - będąc powołane, aby prowadzić rehabilitację zawodową, nie robią tego. Tłumacząc, iż pracodawcy nie chcą przyjmować ów niepełnosprawnych, co jest tylko wygodnym tłumaczeniem, dla ciepłych posadek osób tam pracujących.

                    Oczywiście drodzy Państwo istnie ją wyjątki i może właśnie tym bardziej dlatego stawiam pytania: dlaczego my obywatele mamy finansować ustalony od górnie nie wydolny system edukacji,
a dalej rehabilitacji i terapii? Dlaczego o tym co dobre dla mojego dziecka ma decydować minister? Dlaczego mamy godzić się na obciążanie kosztami związanymi z opieką i zdrowiem tej grupy społecznej,
bo bez kolejnych oddziaływań terapeutycznych, wypracowane przez lata umiejętności i sprawności są niweczone przez postępujący regres tych osób. O czym w dziwny sposób zdaje się nam, a właściwie nam rządzącym zapominać.

Uważam, aby edukacja i rehabilitacja zawodowa mogła się rozwijać musi zaistnieć wolna konkurencja. Wtedy to,  szkoły i placówki specjalne będą się starać, opracowywać autorskie programy, wykorzystywać nowoczesne metody i techniki, a rodzice będą posyłać do tych właśnie szkół i ośrodków. Osobiście znam parę przykładów placówek niepublicznych wykonujących naprawdę dobrą pracę, jednak i one zniewolone są np. przez ustawę o szkolnictwie.  Naprawdę wiele trzeba zmienić. Ogromnym problemem jest np. orzecznictwo lekarskie, jeżeli większość osób niepełnosprawnych ma zapisane w orzeczeniu „żadna praca”, to jak to wpływa na daną osobę niepełnosprawną, jej otoczenie czy potencjalnych pracodawców?
Proszę Państwa, ostatnio będąc na spotkaniu z jednym z moich niepełnosprawnych wolontariuszy Rafałem Granowskim ( https://www.youtube.com/watch?v=ZxnRn66C-uA ) zwrócił się on do mnie z pytaniem: „Jak to jest Panie Adamie, że ja idę do urzędu
i pytając o możliwość pracy słyszę -  ma Pan wpisane „żadna praca”. Mama mówi mi, że do niczego się nie nadaję, a przecież ja jestem wolontariuszem”. I jest to prawda! Pan Rafał pracuje przy wielu wydarzeniach sportowych takich jak Tour de Pologne, mistrzostwach siatkówki, przy wydarzeniach kulturalnych typu międzynarodowe spotkania z piosenką i teatrem. Współpracuje z różnymi organizacjami i instytucjami… Drodzy Państwo jak można dopuścić do takiego orzecznictwa w 21  wieku?  Bo przecież wiele osób niepełnosprawnych, będąc dobrymi pracownikami wytwarza dobra, które przynoszą zysk przedsiębiorcy, a jednocześnie wymierne zyski fiskalne. Osoby niepełnosprawne zakładają rodziny, mają dzieci i osiągają tytuły naukowe.

                Dość! Dość marnowania i wyrzucania pieniędzy na niewydolny system edukacji i rehabilitacji.
Do którego i tak musimy dopłacać w trakcie i po jego odbyciu. Skoro wzięliśmy odpowiedzialność ratując niespełna 500 gramowe dzieci, to róbmy to głową. Uwalniając potencjał ludzi, aby tworzyli szkoły, ośrodki i abyśmy to my mogli jako rodzice wybierać co dla naszych dzieci jest najlepsze.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena