Hiroszima i Nagasaki, potem zimna wojna, katastrofa w Czarnobylu. Te wydarzenia odcisnęły piętno na mentalności ludzi w XX wieku. Jednym z efektów jest strach przed radiacją, który trwa do dziś. Tylko czy w świetle kolejnych badań ta paniczna obawa przed promieniowaniem jonizującym ma sens?

Data dodania: 2015-07-17

Wyświetleń: 1883

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jaki wpływ ma promieniowanie na życie człowieka?

Agencja Ochrony Środowiska w USA ustaliła limit radioaktywności dla wody pitnej. Wynosi on 5 pCi1 na litr. Co się w tym kryje takiego niezwykłego? Otóż taki sam litr wody morskiej, w której tysiące ludzi kąpie się podczas wypoczynku, zawiera ok. 350 pCi. I bynajmniej nie jest to wyjątek od reguły. Krowie mleko zawiera średnio 1400 pCi na litr, zaś oliwa do sałatek 5000 pCi na litr. Promieniowanie to pochodzi nie z jakichś skażeń, tylko z naturalnych źródeł2. Powstaje więc pytanie – czy należy zakazać kąpania się w morzu oraz spożycia mleka i oliwy, bo może wywołać to raka... czy też normy są przesadnie zaniżone?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, należy sobie uświadomić kilka faktów historycznych.

Doskonale znane są makabryczne efekty eksplozji nuklearnych w Hiroszimie i Nagasaki. W ten sposób po wojnie, w 1959 roku, Międzynarodowa Komisja Ochrony Radiologicznej (ICRP) dysponowała dużą ilością danych o wpływie dużych i gwałtownych dawek promieniowania na zdrowie człowieka.

Brakowało natomiast informacji o wpływie niedużych, stałych dawek. Dlatego też ICRP wprowadziła hipotezę modelu LNT3. W uproszczeniu, model LNT zakłada, że promieniowanie jest zawsze szkodliwe i nie istnieje żaden próg, przed którym nie działa negatywnie. Co więcej, LNT twierdzi też, że dawka pięć razy mniejsza od dużej dawki jest odpowiednio pięć razy mniej groźna.

Jak się jednak okazuje dzięki badaniom, małe, stałe dawki promieniowania, takie jak otaczające nas zewsząd promieniowanie kosmiczne czy naturalne izotopy promieniotwórcze nie zwiększają zachorowalności na raka. Nie znaczy to jednak, że promieniotwórczość jest absolutnie nieszkodliwa – wręcz przeciwnie. Wzrost umieralności występuje wyraźnie przede wszystkim wśród osób wystawionych na bardzo duże dawki sztucznego promieniowania4,5 (rzędu 400 mSv), takich jak pracownicy pracowni radiologicznych.

W ich przypadku należy przedsięwziąć odpowiednie środki ostrożności, jak na przykład zaprojektowanie i zamontowanie osłon stałych i osłon radiologicznych, chroniących przed promieniowaniem jonizującym. Zajmują się tym wykwalifikowani inspektorzy ochrony radiologicznej. Jest to bardzo istotne również dla pracodawcy, ponieważ jeżeli nie dopełni wymagań ochrony radiologicznej, "można (mu) wymierzyć karę pieniężną w wysokości nieprzekraczającej pięciokrotności kwoty przeciętnego wynagrodzenia"6.

Jak widać, nie należy się bać wszechobecnego naturalnego promieniowania. Nie ma powodu uleganie spirali strachu nakręconej jeszcze za czasów zimnej wojny, bo w znacznej mierze nie ma ona uzasadnienia w faktach. Zamiast tego powinniśmy nie robić sobie zbyt często zdjęć Roentgenowskich, a jeśli pracujemy w miejscu ze źródłem mocnego promieniowania, powinniśmy przypilnować obecności odpowiednich osłon. Dzięki temu zredukujemy też stres płynący z obawy przed promieniowaniem, który potrafi być o wiele bardziej szkodliwy, niż otaczające nas naturalne izotopy.

1. Kiur – jednostka miary radioaktywności. 1 Ci miałby odpowiadać aktywności 1 g czystego izotopu radu o liczbie masowej 226. Jeden Ci = 1 000 000 000 000 pCi (1 bilion pCi)

2. http://www.atom.edu.pl/index.php/bezpieczenstwo/male-dawki-promieniowania.html

3. j.w.

4. http://www.ciop.pl/CIOPPortalWAR/appmanager/ciop/pl?_nfpb=true&_pageLabel=P30001831335539182278&html_tresc_root_id=21379&html_tresc_id=21379&html_klucz=19558

5. http://www.atom.edu.pl/index.php/bezpieczenstwo/male-dawki-promieniowania.html

Licencja: Creative Commons
0 Ocena