Tajemnica jest zatem po to, by tajemnicą była. Albo dopuścimy jej istnienie w porządku bytu, albo wciąż będziemy komplikować najprostsze prawdy, ale takie, których nie da się pojąć w rzeczywistości trójwymiarowej.

Data dodania: 2014-01-18

Wyświetleń: 1562

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

images?q=tbn:ANd9GcTMQTpLvI72rDDoewDElDsZOYfpmBz8qrQjTXoZv6d5cvEsfj3ChASłowo jest energią prawdopodobieństwa. Jest elementem pośrednim pomiędzy aktem a potencją. Bo przecież nie jest ani czystym aktem, ani w czystej postaci potencją. Słowo funkcjonuje w wymiarze mechaniki kwantowej z jej statystycznym porządkiem i zasadą prawdopodobieństwa. Tak jak nie można określić jednocześnie dwóch parametrów – położenia cząstki i jej pędu, tak nie sposób równocześnie badać substancji dźwiękowej wyrazu i jego znaczenia. Słowo jest i kwantem energii, i promieniującą swoim znaczeniem falą. Słowo i światło są dwoma aspektami tego samego – tajemnicy. Tajemnica jest tym, co wymyka się zasadzie niesprzeczności, musi pozostawać zatem poza obszarem logiki. Jeżeli mamy do czynienia z niedającą się rozwikłać sprzecznością, co więcej, jeśli sprzeczność ta wydaje się być prawem natury, wówczas musimy przyjąć, że każda próba jej rozwikłania przy zastosowaniu dotychczasowych narzędzi spełznie na niczym. Doprowadzi do jeszcze większych komplikacji. O próbach Einsteina wyjaśnienia paradoksalnej natury światła w taki sposób pisał Werner Heisenberg:

              Światło można […] traktować bądź jako fale elektromagnetyczne – zgodnie z teorią Maxwella – bądź jako szybko poruszające się w przestrzeni kwanty świetlne, czyli porcje energii. Ale czy obydwa te opisy mogą być jednocześnie słuszne? Einstein wiedział oczywiście, że dobrze znane zjawiska dyfrakcji i interferencji wyjaśnić można jedynie na podstawie teorii falowej; nie mógł też kwestionować istnienia absolutnej sprzeczności między hipotezą kwantów świetlnych a teorią falową. Nie podjął on próby usunięcia sprzeczności między interpretacją falową i interpretacją opartą na hipotezie kwantów. Sprzeczność tę traktował po prostu jako coś, co prawdopodobnie zostanie wytłumaczone dopiero znacznie później.

 

   images?q=tbn:ANd9GcTI1fwxakKJNlA1DVYRdfVxNQ61ZBOXtVuMxQYqaWZcgXlTbByj           Tajemnica jest zatem po to, by tajemnicą była. Albo dopuścimy jej istnienie w porządku bytu, albo wciąż będziemy komplikować najprostsze prawdy, ale takie, których nie da się pojąć w rzeczywistości trójwymiarowej.

              Tajemnica jest zdarzeniem z innego wymiaru, wobec tego próby jej wyjaśniania w wymiarach naszego świata jest tym samym co demontowanie trójwymiarowego sześcianu do sześciu kwadratów pokazanych na płaszczyźnie. Płaszczak, mieszkaniec tego świata, może zobaczyć i badać rozłożony sześcian, ale nigdy nie pojmie jego istoty. Prawa fizyki obowiązujące w jego świecie wykluczają parametr wysokości, choć płaszczaki obdarzone ponadprzeciętną wyobraźnią mogą intuicyjnie uchwytywać tajemnicę wysokości.

              Można przyjąć, że tajemnica jest jądrem każdej logiki, chociaż istnieje poza jej obszarem. Promieniuje światłem, dzięki któremu wszystkie wewnętrzne składniki teorii logicznej funkcjonują w uporządkowanej całości. Jest zewnętrznym elementem spajającym.           

               Tajemnica Słowa

 

              Wizje nieskończoności pojawiały się w poezji od początku jej istnienia. Skończony świat jest widzialny i nie ma problemu z jego opisem, no może poza jednym – niedoskonałością języka. Jednak to, co jest i ma swoje granice, można poddać deskrypcji. Opisanie świata sprawia, że staje się on oswojony, zbadany i poznany. Nazwać znaczy wydobyć byt na powierzchnię, nadać mu poznawalną formę. Ale nie tylko! Nazywanie jest magicznym procesem podporządkowywania sobie bytu. Nazywanie jest zawładnięciem, jest kształtowaniem rzeczywistości na modłę językowych operacji. Jeżeli mówię lub piszę: „Piotr jest moim przyjacielem”, to tym artykulacyjnym gestem czynię go nim. Rzeczywistość językowa staje się tym samym rzeczywistością pozajęzykową.

              Język operacjonalizuje myślenie. Nadaje myśli określony kształt. Jest dokładnie w połowie drogi pomiędzy mną rozumianym po kartezjańsku jako res cogitans, a rzeczywistością zewnętrzną, którą po sartrowsku nazwiemy bytem-w-sobie. Funkcja mediatyzacyjna języka polega na  wiązaniu tych dwóch rzeczywistości – świadomości i rozciągłego bytu. Fenomen języka musi zatem polegać na tym, że syntetyzuje w sobie element materialny i duchowy – substancję rozciągłą i substancję niematerialną.

              Dlatego słowo, podobnie jak światło, jest tajemnicą, ponieważ łączy w sobie sprzeczne elementy. Pamiętajmy jednak, że są to sprzeczności w ramach naszej, trójwymiarowej logiki. Słowo jest syntezą Kantowskiego fenomenu i rzeczy samej w sobie (Ding an Sich). Nie mam zamiaru przeprowadzać szczegółowej analizy językoznawczej ani wprowadzać subtelnych dystynkcji, które są wynikiem istnienia bardzo wielu teorii lingwistycznych. Nie! Moim celem jest raczej namysł nad tym, w jaki sposób tajemnica promieniuje słowem i poprzez słowo.

              To w natchnionym tekście, jakim jest ewangelia wg św. Jana czytamy: Na początku było Słowo/ a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. A dalej w tym łańcuchu tożsamości pojawia się Światło, Życie i Chrystus.

              Bóg=Słowo=Światło=Życie=Chrystus

 images?q=tbn:ANd9GcSCjwKHvp7gKk5E1MWtduu9Vr2MywwcIoPbwa-oMdPolZxkgdxZ3A

              Słowo dobrze użyte posiada magiczną, boską moc. Doskonale wiedzą o wspomnianej właściwości poeci, którzy przez całe życie piszą jeden wiersz, by słowem dowiercić się istoty. Wciąż poszukują tego jednego słowa, tej jednej magicznej formuły, która dopełniłaby epifanii tajemnicy. Lecz ta ostatnia chroni siebie skutecznie. Pozwala czasem siebie dotknąć, otrzeć się o nią, ale niezmiernie rzadko i tylko wybranym. Stan, kiedy się objawi odpowiednie słowo, można porównać do niedającej się słowami opisać euforii. Tak! To jest to! Bardzo często objawienie owo ma nie tylko charakter estetyczny, lecz także religijny (względnie quasireligijny). Mistyczny moment, kiedy pozarozumowo doświadczamy całej prawdy o rzeczywistości.

              Takie objawienie słowa wprowadza trwałe zmiany w wymiarze duchowym i umysłowym. Człowiek nie już wówczas tym samym, kim był przed. Doprowadzić może nawet do zmiany genotypu.

              Słowo objawione, czyli trafiające w tajemnicę, zmienia strukturę czasoprzestrzeni. Zatem ma wpływ na cały wszechświat. Powie ktoś może, że niezależnie od tego, jakich użyjemy słów; niezależnie od tego, jakie formuły magiczne wypowiemy, Ziemia wciąż będzie krążyć wokół Słońca, a Księżyc wokół Ziemi. To prawda! Jednak my w dalszym ciągu nie odkryliśmy sekretnym praw i mechanizmów działających w skali największej i w skali najmniejszej. I może się okazać, że słowo jest istotnym elementem owych praw i mechanizmów.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena