Start misji Apollo 13 nie był cieszył się szczególnym zainteresowaniem ani mediów światowych, ani przeciętnego Amerykanina. Coraz częściej natomiast zaczęły się pojawiać głosy świadczące o tym, że Amerykanie mają dość łożenia z ich podatków na cele misji kosmicznych. 

Data dodania: 2011-05-26

Wyświetleń: 2692

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Argumentami (całkiem słusznymi) było coraz realniej uwydatniające się wrażenie, że loty kosmiczne nie dają wymiernych korzyści ani dla samych Amerykanów, ani dla Państwa, a sam splendor płynący z wygrania wyścigu w kosmosie ze Związkiem Radzieckim zaczął przygasać.

Wracają zatem do sprawy, start Apollo 13 odbył się i na pewno nikt nie przypuszczał w najgorszych snach, że misja Apollo 13614px-Apollo_13-insignia stanie się jednym z najbardziej pamiętliwych wydarzeń XX w.
Ze strony technicznej warto jednak odnotować problemy, które towarzyszyły astronautom już od samego początku wyprawy. Najważniejszym z nich było wyłączenie się centralnego silnika 2 minuty przed czasem, co na szczęście, udało się jednak zrekompensować dłuższym działaniem pozostałych silników.
W skład załogi misji wchodzili: James Lovell, John Swigert, Fred Haise. Warto wspomnieć o tym, że John Swigert początkowo był członkiem ekipy rezerwowej, lecz u podstawowego pilota modułu dowodzenia Thomasa Mattingly podejrzewano różyczkę i z tego powodu musiał pozostać on na Ziemi (jak się później okazało był on całkowicie zdrowy, jednak jego pomoc w centrum dowodzenia jest nie do przecenienia ).

Lot toczył się w typowych okolicznościach dla misji programu Apollo do momentu eksplozji podczas zbliżania się do trajektorii Księżyca. Jak się później miało kazać eksplozją był wybuch zbiornika z tlenem w module serwisowym, a jego powodem był zwarcie instalacji elektrycznych.
Wtedy było już jasne, że astronauci z lotu Apollo 13 nie dotrą do Srebrnego Globu.
W tym momencie nie było nawet pewności, czy będą w stanie dotrzeć z powrotem na Ziemię.
Kolejna z misji lądowania na Księżycu w ciągu kilku minut stała się misją ratunkową, którą śledził z zapartym tchem cały świat.
Kontrolerzy lotu na Ziemi zdecydowali, że jedynym sposobem na sprowadzenie astronautów na Ziemię jest wykorzystanie naturalnej orbity Księżyca, którą statek miał okrążyć, by potem odpalić silniki i udać się w kierunku powrotnym.
Podróż powrotna spędzona w module księżycowym natrafiła na szereg problemów. Przede wszystkim był on przeznaczony dla dwóch osób. Również zasoby wody przeznaczone były na dwa dni dla dwóch osób. Jednak najpoważniejszymi problemami stało się ograniczenia zużywanej energii (astronauci pozostawili włączone tylko klimatyzację, telemetrię i komunikację) i jak się potem okazało problem z pochłanianiem dwutlenku węgla. O ile ilość tlenu w module księżycowym wystarczała na odbycie podróży powrotnej o tyle pojawił się problem pochłaniania tlenu ze względu na to, że kanistry z wodorotlenkiem litu (substancją pochłaniająca CO2) nie pasowały do modułu księżycowego.
Z tego powodu na Ziemi trwały pracę nad zbudowaniem systemu pochłaniania dwutlenku węgla z dostępnych materiałów (motyw ten można zobaczyć w filmie „Apollo 13”).

Na szczęście wszystkie problemy technicznie zostały przezwyciężone, a raczej załatane i cały świat czekał z zapartym tchem na lądowanie kapsuły w Oceanie Spokojnym.
17 kwietnia 1970 roku o godz. 18:17:41 UT nastąpiło wodowanie, a kilkanaście minut później świat ujrzał ekipę ratunkowa USS Iwo Jima otwierająca właz do kapsuły ratunkowej i wychodzących z niej zmęczonych, nieogolonych, ale jednak przeszczęśliwych astronautów.

Lot Apollo 13 stał się historycznym wydarzenie, który z obojętności przeszedł w fazę dramatu śledzonego przez cały świat zakończonego iście hollywoodzkim happy enedem. 

Licencja: Creative Commons
0 Ocena