Pole magnetyczne na pewno było niezbędne do tego, aby życie na Ziemi mogło wykształcić się w swojej obecnej formie. Czy jednak dziś jest nadal potrzebne? A może właśnie teraz jest wręcz niezbędne? Czy ma wpływ na to, jak się czujesz? Czy przeżyłabyś bez niego?

Data dodania: 2014-06-12

Wyświetleń: 1824

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czy pole magnetyczne jest niezbędne do życia?

Pole nie musi szkodzić

Mówi się wiele o szkodliwości pól magnetycznych stwarzanych przez telefony, komputery, a nawet lodówki – że komórka ludzkiego organizmu wtedy źle funkcjonuje, że może wykazywać tendencję do nieskończonych podziałów, czyli do nowotworzenia, a także, że zakłócone zostają inne podstawowe funkcje komórek. Jeśli tak, to dlaczego czujemy się dobrze, żyjąc na gigantycznym magnesie? Przecież Ziemia ma wewnątrz olbrzymie jądro z żelaza – tak wielkiego magnesu nawet nie umiesz sobie wyobrazić, ale w końcu żyjesz w polu magnetycznym o określonej charakterystyce!

Jaka jest więc różnica pomiędzy planetarnym polem magnetycznym, polem produkowanym przez telefon, a polem magnetycznym uznawanym wręcz za dobroczynne, na przykład takim, jakie produkują urządzenia Viofor JPS System? Głównym czynnikiem, jaki może mieć wpływ na to, w jaki sposób magnetyzm zmienia funkcjonowanie organizmu, jest fizyczna charakterystyka pola, w tym szczególnie jego natężenie i częstotliwość. Inaczej wygląda charakterystyka fizyczna wszystkich naturalnych i sztucznych pól.

Tego jeszcze nie wiedziałaś

Nie jest tak, że tylko wszystko dookoła wytwarza jakieś pole. Taką zdolność ma także ludzki organizm, a robi to na przykład w czasie wysiłku fizycznego. Oczywiście w stanie spoczynku również, ale tutaj ponownie pojawia się zmienność charakterystyki fizycznej pola, a jak już wiesz, nie każda częstotliwość czy natężenie będą dla Ciebie pożyteczne.

ELF – pola magnetyczne bardzo niskiej częstotliwości, a więc takie, których charakterystyka fizyczna zmienia się bardzo powoli, działają zbieżnie z naturalnym polem magnetycznym Ziemi i Twoim własnym wysiłkowym. Oznacza to w praktyce ni mniej, ni więcej, tylko że w czasie magnetostymulacji Twój organizm zachowuje się tak, jak w fazie całkiem intensywnego treningu.

Co w tym pożytecznego?

Choroba jest wynikiem utraty homeostazy, czyli naturalnego stanu równowagi organizmu. Nie jest to żadna wschodnia definicja angażująca najróżniejsze rodzaje energii, ale jak najbardziej naukowe twierdzenie – organizm jest zdrowy wtedy, kiedy wszystkie procesy równoważą się. W czasie choroby tak nie jest, a jednym z czynników, które najlepiej wpływają na zdolność do utrzymania homeostazy, jest aktywność fizyczna.

Jeśli więc magnetostymulacja pozwala na wytworzenie pól elektromagnetycznych zbliżonych do tych, jakie towarzyszą uprawianiu sportu, to metodę tę można wykorzystać w leczeniu i, co jeszcze ważniejsze, w profilaktyce wielu chorób. Wolnozmienne pola magnetyczne znoszą na przykład wiele problemów prowadzących potencjalnie do rakowacenia tkanek.

Sieć leczy

I wcale nie mamy tu na myśli doktora Google. Twój organizm sam jest siecią elektryczną: krew, cząstki związków chemicznych, limfa – wszystko ma jakiś ładunek elektryczny, więc pozostaje pod wpływem pola magnetycznego (a ściślej mówiąc elektromagnetycznego), które ukierunkowuje ruch prądów jonowych, pomaga właściwie zorientować cząstki w przestrzeni, a w rezultacie pozwala profilaktycznie lub leczniczo wzmacniać homeostazę organizmu.

Magnetostymulacja pozwala na zniesienie negatywnego wpływu szybkozmiennych, sztucznych pól magnetycznych, których źródłami jesteś dziś otoczona w każdym miejscu i czasie, a przy okazji pozostaje dla organizmu zdecydowanie mniejszym obciążeniem, niż bieganie w centrach zapylonych miast, z czego jest więcej szkody niż pożytku.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena