Studia to dla współczesnej młodzieży naturalny kolejny etap w ich edukacji: po prostu po zdaniu matury składają oni papiery na wybrane przez siebie kierunki. Do wyboru mają mnóstwo uczelni państwowych, uczelnie prywatne i wiele innych szkół, których ukończenie daje dyplomy i certyfikaty.
Część młodych ludzi wybiera studia w innym mieście, często oddalonym o wiele kilometrów od swojej rodzinnej miejscowości, a część decyduje się na uczelnie, do której mają najbliżej. Jedni poświęcają się całkowicie nauce i studenckiemu życiu, inni postanawiają spróbować samodzielności: szukają pracy i zapisują się na studia wieczorowe.
Niezależnie od tego, czy możemy sobie pozwolić na życie na koszt rodziców czy też musimy zapracować ma własne utrzymanie, czy wybieramy studia dzienne czy wieczorowe, państwową czy prywatną uczelnię, warto zawsze pamiętać o tym, że studia to niepowtarzalny czas w życiu każdego młodego człowieka. To właśnie wtedy nawiązują się przyjaźnie na całe życie, poznajemy wielu nowych ludzi, wkraczamy na poważnie w dorosłe życie i uczymy się samodzielności i świata dorosłych. W liceum czy technikum jesteśmy jeszcze mimo wszystko traktowani jak dzieci, ale na studiach żaden z wykładowców ani profesorów nie zwróci się do nas po imieniu, a jeśli już, to zawsze poprzedzi je zwrot pan/pani. Jednakże mimo takiego zachłyśnięcia się dorosłością i samodzielnością trzeba koniecznie pamiętać, że studia są przede wszystkim od studiowania: to czas, który przede wszystkim powinniśmy poświęcać na naukę, zdobywanie wiedzy i nowych umiejętności, doświadczeń, które przydadzą się nam potem w zawodowej pracy.
Współcześnie uczelnie (zarówno te państwowe, jaki – coraz liczniejsze – prywatne) proponują bardzo szeroki wybór studiów. Świeżo upieczeni maturzyści mogą wybierać spośród bogatego wachlarza tradycyjnych kierunków, takich jak na przykład historia, matematyka czy filozofia, różnorodnych specjalności oraz coraz popularniejszych zupełnie nowych kierunków, takich jak na przykład ostatni hit: celebrystyka (otwarcie tego kierunku przez Uniwersytet Śląski okazało się jednak primaaprilisowym żartem).
