Bezstronny i chłodny jest kamień, a nie żywy człowiek, który przychodzi z bagażem swoich doświadczeń, poglądami, uczuciami. Nie zwalnia Cię to, oczywiście, z obowiązku przedstawienia racji i argumentów wszystkich stron, ale nie ma siły, abyś nie nałożył na to kalki własnej osobowości. Dlatego nie bój się własnych emocji, jeżeli chce Ci się płakać, kiedy widzisz np. czyjąś krzywdę, to płacz; jeżeli widzisz dziejącą się niesprawiedliwość, krzycz głośno, nie pozostawaj obojętnym.
Reportaż interwencyjny
Takie podejście jest podstawą w reportażu interwencyjnym. Jednym z najlepszych jego przedstawicieli jest Krzysztof Kąkolewski, kiedy w latach 60. pisał takie właśnie reportaże. Trafiał na ślad przeróżnych afer, machlojek, oszustw, tropił je i odkrywał, a często także dzięki jego zaangażowaniu dochodziło do śledztwa i skazania winnych. Poczytaj jego "Dziennik tematów", który jest skarbnicą przeróżnych historii, aktualnych i fascynujących do dziś. Teraz powinno paść pytanie, skąd wiedział o tych sprawach, skąd miał informatorów? Odpowiedź jest w tytule - bo się angażował, nie pozostawał obojętnym, słuchał ludzi, przejmował się ich losem (o poszukiwaniu tematów do reportażu będzie osobny wpis). Dzisiaj tego rodzaju reportaż nazywamy dziennikarstwem śledczym. Blisko dziennikarstwa śledczego znajduje się...
Reportaż wcieleniowy
Ten rodzaj reportażu wymaga już nieco zdolności aktorskich. Kiedy piszesz na przykład tekst o sekcie, najlepiej dostać się do niej i pobyć tam jako jej członek, chociaż może to być trochę niebezpieczne (uważaj, aby sekta Cię nie wciągnęła, to już byłoby zbyt duże zaangażowanie:). Nie przesadzaj też z wcielaniem, żaden reportaż nie jest wart Twojego zdrowia czy nawet życia. Wszystko to jest bardzo wyczerpujące, wymaga ogromnego zaangażowania, ale to są koszty bycia reporterem z prawdziwego zdarzenia. Korespondenci wojenni, którzy nierzadko płacą za swoje zaangażowanie cenę życia, mogą wydawać się niespełna rozumu, ale można powiedzieć cynicznie - taka praca, ich wybór. Nie namawiam Cię, abyś jechał na wojnę, bo do tego trzeba mieć odpowiednie predyspozycje, a poza tym wokół nas jest tyle nieopisanych historii, że wystarczy ich dla wszystkich. Wojna to sytuacja ekstremalna, wyjątkowa, potem trzeba wrócić i to opisać. Jeśli będziesz otwarty, chłonny na to, co Cię otacza, historie przyjdą do Ciebie same. "Popatrzcie na Wańkowicza, jak słucha" - cytował kiedyś Romana Brandstaettera sam Melchior Wańkowicz. Właśnie, jak słucha, uważnie, nieuważnie, z zainteresowaniem, niedbale, obojętnie, z zaangażowaniem... Tutaj muszę Cię zmartwić - umiejętność słuchania ludzi to cecha wrodzona, można ją rozwijać, udoskonalać, ale nauczyć się byłoby trudno, bo to jest jak ze słuchem muzycznym - albo się go ma, albo nie ma; albo się słyszy melodię, albo nie; albo słyszysz, jak ktoś fałszuje, albo nie słyszysz.
PS. Autorem ilustracji jest artysta-grafik Leszek Frey-Witkowski.