Gdzie szukać tematów?
Zacznij od najbliższego otoczenia, rodziny, znajomych. Czasem warto odwiedzić starą ciotkę, do której nikt nie przychodzi, a która odwdzięczy się fantastyczną historią. Krzysztof Kąkolewski, o którym Wańkowicz mówił „profesor reportażu”, opowiadał, że „krąg tematodawców rozszerza się na przyjaciół, znajomych – aż dochodzi do czytelników i wtedy właśnie napływ historii do opisania staje się nieograniczony. Nie trzeba tylko zastrzegać telefonu ani adresu – i czekać.” W innym miejscu opowiada, jak „jeden temat przechodził w drugi, trzeci wypływał z drugiego. Jednej z osób szukałem 30 lat. Nazywam to łańcuchem tematów. Kiedy człowiek zwróci na siebie uwagę czytelników, oni odwdzięczają się wskazaniem nam dalszego ciągu historii.” Kąkolewski mówi tu o tematach reportażu, ale równie dobrze można odnieść jego słowa do beletrystyki.
Ktoś może w tym miejscu powiedzieć, że łatwo mu mówić, on już jest znany, już napisał to, co miał napisać. A co ze mną? Nie ma na to odpowiedzi, to jest ryzyko. Jeśli nie spróbujesz, nigdy się nie dowiesz.
Dzisiaj jest o wiele łatwiej zaistnieć niż 40-50 lat temu, ponieważ jest Internet, gdzie możesz napisać wszystko, co chcesz. Nie musisz się bać, że cię nie wydrukują. Jedynym odniesieniem będą czytelnicy.
W wyborze tematu najważniejsza jest historia, jaką chcesz opowiedzieć. Inaczej mówiąc najważniejsze jest „zasupłanie dramatu, przecięcie się dróg bohaterów” (K.Kąkolewski). O co chodzi? Chodzi o umiejętność odróżnienia dobrego tematu od gniota. Co to jest dobry temat? Dobry temat jest wtedy, kiedy nie możesz się od niego oderwać, słuchasz albo czytasz z otwartymi ustami, chłoniesz każde słowo, obraz, fakt. Beletrysta żeruje na swoich nędzach - jak mówi Kąkolewski. Oznacza to ni mniej, ni więcej, tylko ciągłą konfrontację z samym sobą, musisz nieustannie pytać samego siebie, czy to jest interesujące, czy to szmira, czy temat może jeszcze kogoś zainteresować, czy tylko mnie.
W wyborze tematu trzeba też pamiętać, że historia, którą chcesz opowiedzieć, nie musi być prawdziwa, ale fakty muszą być prawdopodobne (odwrotnie niż w reportażu). Dobrym przykładem mogą tu być słowa słynnej, nieżyjącej już, pisarki Barbary Cartland, autorki ponad 700 książek, która pisząc na przykład o odjeździe pociągu ze stacji Londyn, osobiście sprawdzała kolejowy rozkład jazdy, aby czytelnicy nie posądzili jej o konfabulację. Chyba że piszesz książkę science-fiction albo fantasy, bo tam nic nie musi być prawdopodobne. Wystarczy wyobraźnia.
Dobrze by było, gdybyś mógł komuś opowiedzieć historię, jaką znalazłeś albo wymyśliłeś. Często zdarza się tak, że kiedy powiesz na głos to, co w tobie siedzi, okazuje się, że to nic nadzwyczajnego, że twoja wyobraźnia nie karmiła się właściwie niczym nadzwyczajnym, że to wszystko już było, że nie wymyśliłeś nic nowego. Ta chwila może być przełomowa, bo możesz dojść do wniosku, że nic już nie da się zrobić, albo przeciwnie, uprzesz się, że to jest to, że zrobisz z tego bestseller. W tej chwili zacznij więc zbierać materiał do książki. Jak to robić, o tym będzie następny artykuł.
PS. Autorem ilustracji jest artysta-grafik Leszek Frey-Witkowski.