Jesień to zamglone krajobrazy, zapach gnijącej ściółki i wodospady na szybach.
To pierwszy symptom zakaźnej choroby, co rok dziesiątkującej faunę i florę.
Stymuluje dodatkową warstwę ochronną człowieka zwaną tkanką tekstylną.
Stanowi dysonans pomiędzy odgłosem natury, a głosem mojego serca.
Jesień to pułapka melancholia tkana wraz z pajęczyną babiego lata, wieczna tęsknota za ciepłą herbatą i wełnianym kocem.
To kolebka czarnych myśli i ostoja samotności.
Jest nieustannym spektaklem światła i cienia w reżyserii biurowych jarzeniówek.
W jesieni można się zatracić, jesienią można się zachłysnąć.
Hipnotyzująca femme fatale.