prasowej zorganizowanej zaraz po nadejściu z Los Angeles informacji. że Katyń- znalazł się wśród tytułów nominowanych do Oscara. Mistrz najwyraźniej mówił do tych krajowych recenzentów, którzy jego dzieło krytykowali. Czyli również do mnie. Zarzucałem „Katyniowi” schematyzm, uproszczenia i oleodrukową ilustracyjność. I po decyzji Amerykańskiej Akademii Filmowej nie mam zamiaru zarzutów odwoływać. Na Szczęście oscarowa kapituła nie wyznacza jeszcze w kinie ostatecznej hierarchii wartości.
Co przecież wcale nie znaczy, że Andrzejowi Wajdzie w jego wyścigu po statuetkę nie należy kibicować. Od strony promocyjnej ta nominacja jest znaczącym sukcesem
zarówno samego reżysera. jak i polskiego kina. Czekaliśmy na ten moment ponad ćwierć wieku. od 1982 roku, kiedy to wśród pięciu ubiegających się o Oscara filmów znalazł się „Człowiek z żelaza” tego samego twórcy (film miał szansę na nagrodę. ale został wycofany z konkursu przez peerelowskie władze).
Przypomnijmy. że wcześniej Andrzej Wajda miał już na koncie nominacje za „Panny z Wilka" (1919) i Ziemię obiecaną- (1916). Wróćmy jednak do Katynia. Skąd nominacja dla filmu, któremu tyle można zarzucić?Wydaje się. że to, co W kraju uznano za jego słabość, za oceanem paradoksalnie okazało się jego silą. Członkowie oscarowejj kapituły najwyraźniej lubią w kinie jasne przekazy i czytelne przesłania. Lubią też historie z przeszłości, ale pod warunkiem że podaje się je im w skali jeden do jednego. czyli w formacie epickiej opowieści. O tym ostatnim Świadczy choćby fakt, że wśród nominowanych w tym roku do Oscara filmów nieanglojęzycznych obok "Katynia" znaleźli się takie austriaccy „Fałszerze" Stefana Ruzowitzkyego. których bohaterami są żydowscy więźniowie zmuszani przez hitlerowców do podrabiania angielskich funtów i amerykańskich dolarów, oraz kazachski .”Mongoł" Sergieja Bodrowa, przedstawiający burzliwą młodość Dżyngis-chana. Warto przy okazji zauważyć. że zarówno wymienione filmy, jak i dwa pozostałe, a więc „12” Rosjanina Nikity Michałkowa oraz „Beaufortt" Izraelczyka Josepha Cedara. dotykają tematu wojny. W tej sytuacji trudno się nic zastanawiać, czy za wyborami amerykańskich akademików (przynajmniej w tej kategońi) nie stoją amerykańskie strachy. W końcu USA wojują dziś i w Iraku. i w Afganistanie.
Jedno jest pewne: członkowie Amerykańskiej Akademii Filmowej raczej nie przepadają za tematami drażliwymi. To pewnie dlatego już w przedbiegach odpadł jeden z najlepszych filmów europejskich ubiegłego roku, nagrodzone Złotą Palmą w Cannes rumuńskie „4 miesiące, 3 tygodnie i dwa dni” Cristiana Iungiu.
Wajda po powrocie z L.A planuje rozpocząć ekranizację sieć nazwaną „Hotel Kraków”opowiadającą o moralnych aspektach aborcji. Po tej decyzji kolejny raz odezwały się głosy domagające się zmian w regulaminie nominacji w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. A trzeba wiedzieć, że w tym dziale selekcja przebiega trochę inaczej niż w pozostałych. Na ogół proces wyłaniania laureatów Oscara przebiega w dwóch fazach. Najpierw członkowie Akademii z poszczególnych grup zawodowych
wybierają pięciu nominowanych (reżyserzy wskazują reżyserów, aktorzy aktorów!
itd.), a potem spośród tej piątki całe już akademijne gremium w tajnych wyborach wyłania zwycięzcę.