Jak na lądzie tak i w morzu wiosna to okres odnawiania się życia. Na lądzie obserwujemy te zjawiska co roku. Na morzu… Żeby to dostrzec trzeba posiąść pewną specjalistyczną wiedzę, a potem to już całkiem proste i oczywiste.

Data dodania: 2012-01-30

Wyświetleń: 2282

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

          No to zapraszam. Wsiadamy na łódkę i spokojnie wiosłując płyniemy na ocean. Najlepiej gdzieś na środek lub w jego pobliżu. I zaczynamy próbować patrzeć, obserwować i zrozumieć.

          Ciężkie, schłodzone przez zimę, wody zaczynają opadać ku dnu, a cieplejsze warstwy wód przydennych rozpoczynają wędrówkę ku powierzchni. Te zstępujące i wstępujące prądy są na tyle silne, że podrywają z dna i niosą w górę ogromne ilości minerałów, odżywczych soli i cząstek organicznych. Najważniejszym wśród nich jest fosfor, który dla organizmów samożywnych, czyli roślin zawierających chlorofil i wytwarzających swoje pożywienie za pomocą fotosyntezy. Nie mniej ważną jest krzemionka, bo ta stanowi niezbędny składnik do budowy skorupek tych, co tu, na jej drodze, czekają - okrzemków. Przespały one, w formie przetrwalników, zimę, gdy unoszone w zimnych wodach czekały, aż podniesie się temperatura otoczenia. Te okruszynki życia trwały dokładnie tak, jak nasionka, jak ziarenka ozimin na lądach. Teraz życie pojawia się w oceanach na podobieństwo eksplozji. W bardzo krótkim czasie na przestrzeni całych mil  pojawiają się brązowe, czerwone i zielone kobierce. To zawarte w tych iskierkach życia - okrzemkach i najprostszych roślinach – planktonie – pigmenty tak barwią te żywe dywany pokrywające powierzchnię mórz. Aż trudnym jest do uwierzenia, iż na ten wiosenny zakwit morza wpływ mają zaledwie trzy elementy: ciepło słońca, nasionka przetrwalnikowe drzemiących organizmów roślinnych oraz związki chemiczne dostarczane z dna niczym nawozy życia. Zaraz potem zaczynają się rozwijać małe zwierzątka planktonowe jak strzałki, widłonogi czy ślimaki skrzydłonogie zwane motylami morza, wiciowce i tysiące innych. Mając pod dostatkiem pożywienia roślinnego żerują i namnażają się gwałtownie, w postępie geometrycznym oraz astronomicznych ilościach. A prądy pionowe wynoszą nadal pożywkę z dna oraz jaja ryb, młode osobniki bentosu (to organizmy związane z życiem dennym), larwy ryb, krabów, robaków i omułków. Samo życie i jego rozwój nabiera zawrotnego tempa. Eksplozja to słabe określenie. W tym szaleństwie mikroorganizmów jest tylko seks i wzajemna konsumpcja. Jednak żniwa na tych łąkach obfitości kończą się dość szybko, gdyż żaden wybuch nie trwa wiecznie. Kto się najadł, ten się najadł, a kto miał się rozmnożyć już to uczynił. Pozostała tylko galaretowata masa. Brązowa, lepka i cuchnąca. Ale w ciągu około trzech tygodni wody się oczyszczą i ślad nie pozostanie po tej wiosennej orgii rozrodu komórek.

          A wiosna trwa jeszcze. Wraz z nią rośnie mnogość rybich wędrowców. Alozy i łososie czawycza tworząc tzw. ciągi. Setkami tysięcy prą, po latach przebywania w głębinach oceanów, ku rzekom, w ich górę, do miejsc skąd się wywodzą, a gdzie dojrzewanie ich ciał nakazuje im złożyć ikrę i po dokonaniu tego zakończyć życie. Samice węgorza także wędrują ku rzekom i dalej. Ale potrafią one coś, czego nie umieją inne ryby. Gdy trafią na przeszkodę nie do pokonania po prostu wychodzą na brzeg i prześlizgują się wśród wilgotnych rosą traw, obchodząc zawalidrogę. Dlatego węgorza można spotkać także w akwenach śródziemnych nie posiadających żadnej łączności z morzem.

Inne ryby - gromadniki zbierają się w olbrzymie ławice w zimnym Morzu Barentsa, co przyciąga całe stada ptaków - alk, fulmarów i gawii trójpalczastych. Drapieżne dorsze wypływają z głębin i podchodzą do ławic (płycizn) Lofotów gromadząc się w okolicach Islandii. Wieloryby pojawiają się nagle, bez żadnych zapowiedzi w miejscach, gdzie na przybrzeżnych stokach trwa właśnie szczyt wylęgu raczków planktonowych. Nad każdą, nawet najmniejszą wysepką czy skałą, jaka wystaje ponad poziom oceanu, zaczyna się roić od ptaków szykujących się do gniazdowania. Walczą o miejsce dla siebie i przyszłej partnerki. Jedne znoszą budulec w postaci patyków czy kamieni. Innym wystarcza zagłębienie w skale. A są i takie, co zamiast samemu szukać, kradną sąsiadom pod ich nieuwagę i niosą na swoje,co czynią często głuptaki. Jednak cel jest jeden: zdobyć samicę, wychować młode. Wtedy podtrzymany będzie gatunek.

          Powoli kończy się wiosna. Jest coraz cieplej. Zbliża się lato.

          Kolejny sezon, w który dopiero ma wkroczyć nasz wodny świat. Ale to już będzie następny rozdział tajemnic trwania oceanu i jego obecnych mieszkańców.

          Czytajcie też moje Morze Sargassowe i Tajemnice Oceanów. To warto wiedzieć, bo stamtąd pochodzimy, naukowo rzecz biorąc.

Bibliografia:

Wielka Encyklopedia Powszechna PWN 1962

Encyklopedia Onet Wiem

Pośrednio Popularna Encyklopedia Powszechna Fogra

Licencja: Creative Commons
0 Ocena