To proste – je byle co, jest mało wymagająca pod każdym względem, ale za to daje mleko, mięso, skóry i wełnę. I tylko jej zapach powoduje, że decydują się ją hodować głównie ci, co nie mają nic do stracenia. A z tym zapachem to raczej spora przesada. Bo jeśli tylko właściciel zadba o czystość zwierzęcia problem przestaje prawie istnieć. Niemniej jednak zakorzeniło się w nas poczucie, iż elegancko jest mieć krowę, nie kozę.
No to poznajmy tego naszego, było nie było, karmiciela. Zacznę najpierw od pochodzenia. Koza to ssak z rodziny krętorogich. Została udomowiona w kilku punktach świata w tym samym mniej więcej czasie. W dolinie Indusu (Beludżystan w Pakistanie) odnaleziono ślady ośrodka hodowlano-pasterskiego kóz z przed około 9000 lat. Na terenach dzisiejszego Iraku, Iranu, Palestyny i Turcji odnaleziono dowody z przed 10-9 tysięcy lat o hodowli już udomowionych kóz! Nastąpiło to najprawdopodobniej w czasie, gdy nasi antenaci zaczynali przechodzić z trybu życia polegającego na łowiectwie i zbieractwie na próby samodzielnego wytwarzania żywności, ale z pewnością jeszcze przed rozpoczęciem prób uprawy ziemi. To były czasy, w których już udomowiono owcę, renifera czy psa ale jeszcze nie bydło, świnie, wielbłądy czy konie. W Europie najwcześniejsze ślady (wykopaliska i malowidła naskalne) udomowienia kóz datuje się na około 4500 lat p.n.e. (Szwajcaria, Francja czy Hiszpania). Zaś około 2000 lat p.n.e. kozy były używane jako zwierzęta ofiarne i z tegoż okresu pochodzi używane nadal dziś określenie „kozioł ofiarny”.
Koza pochodzi od kozy dzikiej i jest blisko spokrewniona z owcą. Dzikie formy obu tych zwierząt są dość trudne do odróżnienia. Kozy trzymają ogon zadarty, a owce opuszczony, a inne różnice dotyczą głównie anatomii wewnętrznej. Obecnie wyróżniamy ponad 80 ras kóz. Prof. Luikart zebrał od 88 ras kóz próbki DNA z obszarów całego świata od Afryki południowej Mongolię i Grecję aż po Islandię. To ułatwiło poznanie historii rozprzestrzeniania się tego gatunku. Okazało się bowiem, że wszystkie pochodzą od dzikiej samicy, a ponadto nie ulega wątpliwości, że kozy Europejskie pochodzą z rejonów Bliskiego Wschodu. Rozprzestrzeniane ich w Europie zawdzięczamy wędrówkom ludów takich jak Celtowie i Germanowie. W starożytnej Grecji były nad wyraz cenione z uwagi na swoją wysoką użyteczność (mleko, mięso, skóry i wełny). Wtedy to odkryto, że bezrożność świadczy o wysokiej mleczności. Słynny „róg obfitości” był rogiem kozim, gdyż samego Zeusa wykarmić miała koza Amaltea. Bogini Atena swoją tarczę miała obitą kozią skórą. Święta zwana Dionizjami wymagały przebrań w skóry tych zwierząt. Dały początki greckiej tragedii i dlatego tłomaczenie słowa ”tragedia” to inaczej „pieśń kozła”. To starożytni twierdzili, że „cztery kozy dają większy zasięg handlu i mniejsze ryzyko niż posiadanie jednej krowy”. Migracje koczowniczych plemion pasterskich pędzących stada kóz obligowały ludność osiadłą do udomowiania i hodowania tych i innych ras zwierząt. Kozy, dzięki niewielkim rozmiarom, wytrzymałości i umiejętności wyżywienia się czymkolwiek były doskonałymi towarzyszami dalekich podróży o towarem handlowym.
Wyodrębnia się pięć użytkowych typów kóz domowych:
1. Mleczny – to zwierzę duże, z dobrze rozbudowanymi wymionami, które zapewniają wydajność na poziomie 2000 kg mleka w okresie laktacji. Przedstawicielem tego typu może być np. koza saaneńska. Wyhodowano ją w Szwajcarii. Jest bezroga o białej, krótkiej sierści i dużych wymionach.
2. Mięsny – to opasy duże, specjalnie uszlachetniane w tym kierunku, co powoduje ich wydajność rzeźną na poziomie 55-62%. Ich wydajność mleczna waha się od 1000-2000 kg. Tu przedstawicielem może być koza Burska o białym umaszczeniu z czerwono rudą głową wyhodowana w Afryce Południowej.
3. Wełnisty – to zwierze drobne, o niskiej plenności, choć ruję przechodzi częściej niż raz do roku. Ich suknia to nie sierść lecz wełna. Biała, czasem łaciata. Włosy pokrywy osiągają 20-25 cm długości. Jedną z dwu ras jest Angorska. Jest jedną z najstarszych ras kóz domowych. Pochodzi z Mezopotamii. Strzyżona dwa razy do roku daje mocno karbikowaną wełnę typu angora o wydajności 1-3 kg od samicy i 3-6 kg od samca. Największym producentem angory jest obecnie Turcja.
.4. Puchowy – kozy te są znacznie mniejsze niż inne. Pokryte są puchem, z którego robi się tkaniny kaszmirowe, łatwe do farbowania. Wydajność mohairu od jednego osobnika sięga do 2,5 kg rocznie, jak u kozy Orenburskiej wyhodowanej w Orenburgu w Rosji.
5. Wszechstronny – należy tu wiele ras (Angielska, Damasceńska, Karpacka, Anglo-nubijska, Kazimierska) często zasiedlających lokalne tereny, do warunków których są szczególnie przystosowane. Głównie hodowane są dla mleka i mięsa. Rasę białą uszlachetnioną charakteryzuje bezrogi łeb, mocna budowa, krótka sierść, dzwonki u szyj samic, a ich waga 50-60 kg. Samce osiągają do 100 kg.
Warto też wspomnieć, iż rasą kóz, która cechuje się wyjątkową skłonnością do obgryzania krzewów jest popularna w basenie Morza Śródziemnego i wyhodowana na Malcie koza maltańska. Przez tę swoją skłonność do czynienia szkód jej populacja została np. w Grecji znacznie zmniejszona.
Jedną z największych kóz jest rasa memberska. W kłębie osiąga do 1 m wysokości. Jej sierść jest brązowa, ruda lub czarna. Czasem łaciata. Głowa bezroga ozdobiona długimi do 40 cm, ogromnymi, kudłatymi i obwisłymi uszami. Ma jeden z najdłuższych okresów mleczności dochodzący aż do 300 dni w roku.
W naszym społeczeństwie uparcie egzystuje wierzenie, że mleko kozy jest niesmaczne i po prostu śmierdzi. Ten zapach jest wynikiem złego przygotowania mleka przez dojarza. Wystarczy świerzy udój zostawić w szerokim naczyniu na dworze, najlepiej na wietrze, do całkowitego wystudzenia. Zapach się z całą pewnością ulotni. Zaś kozie mleko jest znacznie zdrowsze i łatwiej przyswajalne niż krowie. Sery kozie są mniej ciężkostrawne, a niektóre z ich gatunków nadzwyczaj cenione u takich znawców tego tematu jak Szwajcarzy czy Francuzi. Mięso, a zwłaszcza koźlina, jest bardzo smaczne, delikatne i chude. Przypomina nieco królika, lecz jest znacznie lepsze i moim zdaniem bije na głowę tak cenioną u nas cielęcinę. Spróbujcie, bo warto.