Na co dzień pewnie każdy z nas spotkał się z handlowcami, którzy starali się przekonać  nas do swoich racji. Czy taka zachęta ze strony handlowca nie jest traktowana jako natręctwo ze strony Klienta?

Data dodania: 2011-12-23

Wyświetleń: 2410

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Wielu ludzi po prostu postanawia odłożyć słuchawkę i podziękować za rozmowę. Też często tak robię, ponieważ z własnego doświadczenia wiem, że zazwyczaj rozmowy takie prowadzone są w najmniej odpowiednim momencie. Niektórzy telemarketerzy zaczynają doceniać czas swoich Klientów i pytają o to, w jakich godzinach i ewentualnie w jakich dniach, mogą do nas zadzwonić z odpowiednią propozycją.

W niektórych przypadkach to właśnie ta kwestia pozwala zainteresować Klienta daną ofertą, która zamierza przedstawić handlowiec. Jeśli widzimy zainteresowanie produktem ze strony Klienta, wydawałoby się, że Klienta mamy już w kieszeni. Nic bardziej mylnego. Rozmowę należy kontrolować od samego początku do końca, ponieważ w każdej chwili handlowiec może popełnić gapę, która niestety zdyskwalifikuje dany produkt. Tego chyba nie chciałbym żaden profesjonalny sprzedwca. Jak sobie z tym poradzić?

Jedną z metod jest zadawanie pytań otwartych. Podczas gdy konsultant zadaje Klientowi pytania,w której odpowiedź brzmi tak lub nie, to Klient może po prostu czuć, że handlowiec odgrywa tylko swoją rolę, a nawet nie ma ochoty danego produktu nam sprzedać. Dlatego podczas rozmowy warto co jakiś czas zadać Klientowi pytanie otwarte, dzięki którym szerzej wyrazi on swoją własną opinię na konkretny temat. O ile pytania otwarte w sprzedaży mogą bardzo pomagać, to pamiętajmy jednak o tym, aby cała rozmowa nie opierała się tylko na nich, ponieważ to również może zniechęcić Klienta do kontynuowania zakupów. Wszystko trzeba odpowiedniu zbilansować.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena