Większość z nas spotyka się czasem z krytyką. Zawsze pozostawia ona w nas niemiłe wrażenie i ma negatywny wpływ na naszą samoocenę.Warto jednak zastanowić się, co powoduje, że niektórzy są tak skorzy do krytyki. Może okazać się, że nie warto się przejmować krytykantami. Wówczas nie będziemy zależni od ich opinii.

Data dodania: 2011-11-15

Wyświetleń: 4009

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jeżeli przeglądacie czasem fora internetowe, to prawdopodobnie zauważacie, jak wiele jest tam negatywnych opinii, czasem nawet wykraczających poza granice dobrego smaku. Ludzie częściej piszą, jeśli mają zamiar kogoś zganić, niż pochwalić. Jeszcze gorzej bywa z komentarzami pod artykułami na popularnych stronach czy w serwisach informacyjnych. Tam, zwłaszcza, gdy tekst dotyczy polityków, aktorów czy gwiazd estrady, nie zostawia się suchej nitki na ludziach, o których traktuje tekst. Można odnieść wrażenie, że niektórzy czekają tylko, żeby coś skrytykować, wyśmiać, obrzucić błotem.

Zastanawiałem się kiedyś, czy to przypadkiem nie jest taka nasza polska specjalność. Może mamy jakąś wadę, jako Polacy, która sprawia, że jesteśmy tak kłótliwi. Ale sprawdziłem, przeglądając jak to wygląda na zagranicznych forach i stronach. Okazuje się, że w anglojęzycznym internecie też nie jest lepiej. Nawet Szwedzi, którzy z naszego punktu widzenia są dość spokojnym, pozbawionym kompleksów narodem, wypisują na swoich stronach pełne zajadłej krytyki komentarze.

Doszło do tego, że witryny największych dzienników publikują tam tylko komentarze zatwierdzone przez moderatora. Oznacza to, że ludzie nie różnią się od siebie, bez względu na narodowość. Zawsze znajdą się tacy, którzy próbują zniszczyć czyjeś dzieło. Skąd biorą się tacy ludzie? To pytanie prowadzi do nieco głębszych rozważań na temat ludzkiej natury. Rzeczywiście, bowiem jest tak, że są na świecie ludzie, którzy wszystko krytykują, ale są też tacy, którzy starają się pomagać, oczywiście w miarę swoich możliwości.

Altruistami, poświęcającymi wszystko, by pomóc innym, nie będziemy się tu zajmować. Jest ich tak niewielu, że mieszczą się w granicy błędu statystycznego. Interesuje nas raczej różnica między zajadłą, często bezpodstawną krytyką, a wskazaniem rozwiązań mogących pomóc człowiekowi, który robi błędy. Przyjrzymy się też, jacy ludzie krytykują, a jacy pomagają.

Błędy popełnia każdy. Mówi się, że nie myli się tylko ten, co nic nie robi. To też nieprawda, ponieważ nie robienie niczego jest również rażącą pomyłką. Niemniej warto zdawać sobie sprawę z tego, że dziś pomylił się ktoś inny – jutro możemy to być my. Pomyłki są wpisane w naszą nieco ułomną ludzką naturę.

Wyobraźmy sobie, że jesteśmy ekspertem w jakiejś dziedzinie. Nie ważne, czy jest to projektowanie, programowanie czy choćby bezwzrokowe pisanie na maszynie. Mistrzem można być we wszystkim. Jeżeli osiągnęliśmy sukces, nawet okupiony ciężką pracą czy długotrwałą nauką, to zazwyczaj przynosi nam on satysfakcję. Jesteśmy więc pozytywnie nastawieni do świata.

Gorzej jest, gdy ktoś próbuje być dobry w jakiejś dyscyplinie, ale mu nie idzie. Wtedy zazwyczaj na każdym kroku musi udowadniać innym, ale chyba przede wszystkim sobie, że jest ekspertem i że jest lepszy od innych. W ramach takiego udowadniania, osobnicy niespełnieni odczuwają uporczywą konieczność krytykowania innych. Właściwie nawet nie tyle krytykowania, co ganienia,  łajania, podkopywania czyjegoś autorytetu. Krytykowanie miałoby w sobie jeszcze ziarno pozytywnego przesłania, mogłoby nieść sensowną radę czy rozwiązanie jakiegoś problemu. Mamy więc raczej do czynienia z krytykanctwem, niż z krytyką.

Wniosek z powyższych rozważań płynie bardzo prosty: ci, którzy rzeczywiście mają wiedzę, będą zbyt zajęci, by tracić czas na krytykanctwo. Prędzej pomogą, jeśli uznają, że warto. Krytykanctwem zajmują się gorsi, zakompleksieni i stale próbujący sobie coś udowadniać ludzie. Warto o tym pamiętać.

Jeżeli więc zdarza się, że sami staniecie się obiektem takiego ataku, napotkacie na swojej drodze ludzi, którzy będą próbowali bezinteresownie Wam szkodzić, pamiętajcie, z jakim typem osobowości zapewne macie do czynienia. Nie warto na takich ludzi zwracać większej uwagi, a już na pewno nie warto przejmować się tym, co o nas powiedzą.

Neale Donald Walsch, autor słynnych „Rozmów z Bogiem”, napisał: „Tak długo, jak będziesz się martwił tym, co inni o tobie myślą, tak długo będziesz od nich zależny”. Któż chciałby być zależny od zakompleksionych nieudaczników?

Licencja: Creative Commons
2 Ocena