Nie ma chyba na świecie człowieka, który nie zna powiedzenia „Bez pracy nie ma kołaczy”. W tej prostej formule mieści się cała filozofia, karząca nam zapracować na własny sukces. Praca oczywiście może być bardzo różnie rozumiana, ale w najbardziej podstawowej, pierwotnej formie, oznacza ona przede wszystkim działanie. I to działanie w każdej sytuacji.
Jeśli jesteś człowiekiem, który nie boi się działania, na pewno już teraz przyznałeś mi rację i cały dalszy wywód przeczytasz co najwyżej z ciekawości. Jeśli jednak uważasz się za osobę ze wszech miar ostrożną, zapewne pojawiła się w Twej głowie myśl: „Łatwiej powiedzieć, niż zrobić. Zbyt wiele jest w życiu sytuacji bez wyjścia, żeby na ślepo rzucać się w działanie”.
Ale na takie wątpliwości mam tylko jedną odpowiedź: „To, że nie widzimy wyjścia z danej sytuacji, wcale nie znaczy, że go nie ma”. Nie możemy przecież uznać, że nasze życie toczy się samo i że nie mamy na nie żadnego wpływu. Mamy. I to największy z możliwych, od nas bowiem zależy podstawowa decyzja: czy podejmiemy jakąś czynność.
Jeżeli uznałeś, że jakaś sytuacja jest bez wyjścia, to nawet jeśli wcześniej próbowałeś z nią sobie poradzić, najwyraźniej po prostu nie wpadłeś dotąd na odpowiednie rozwiązanie. Nie oznacza to jednak, że tego wyjścia nie ma. Uświadomienie sobie tej prostej prawdy może sprawić, że odzyskasz wpływ na te aspekty życia, co do których miałeś wątpliwości czy jeszcze je kontrolujesz. Tak naprawdę tracisz kontrolę tylko wtedy, gdy przestajesz działać.
Większość sił, którymi dysponujemy wynika z naszych emocji. To one pozwalają nam czasem działać bardzo efektywnie, innym zaś razem redukują nasze możliwości do minimum. Motywują, ale potrafią też tłamsić. Dlatego warto zdawać sobie sprawę z tego jak wielką rolę odgrywają w naszym życiu.
Wówczas w sytuacjach stresowych, wtedy kiedy dochodzimy do jakiejś ściany i nie mamy pomysłu na to jak się z nią zmierzyć, warto zastanowić się właśnie nad emocjami. Być może to one sprawiły, że myślimy niewłaściwie, nie korzystamy z całego naszego potencjału. Może to właśnie emocje poprowadziły nas w złą stronę. Nie ma sytuacji bez wyjścia.
Nie zdziwię się jeśli teraz w umyśle osób wciąż jeszcze sceptycznie nastawionych do tego co piszę, pojawi się taka myśl: „Jak to, przecież są sytuacje, w których nie mamy za wiele do powiedzenia. Wojny, trzęsienia ziemi – to tylko najświeższe przykłady z pierwszych stron gazet”. Zgadza się, sytuacje globalne, zwłaszcza te związane z kwestiami atmosferycznymi, nie zależą od pojedynczego człowieka.
Jednak już to co się w trakcie ich trwania dzieje wokół niego, wymaga jego reakcji, działania. Zasada jest prosta: im bliżej naszych własnych, osobistych wyborów, tym większe pole do manewru mamy my sami. Ważne jest tylko, żebyśmy nie dali się zablokować naszym wewnętrznym oporom.
Każdy z nas ma trochę inną konstrukcję psychiczną, wbrew temu w co chcieliby wierzyć psychologowie. Na te same bodźce możemy reagować odmiennie, dlatego nie ma jednej, dobrej recepty na szczęście dla każdego. Są jednak proste prawdy, poparte chociażby statystyką, które tłumaczą zależność pomiędzy działaniem, a wpływem na nasze życie, a co za tym idzie na nasz sukces.
Każdy z nas przynajmniej raz w życiu marzył o tym, że pewnego dnia okaże się, że ciotka z Ameryki (bardzo przysłowiowo, kraj mógłby być jakikolwiek, ot choćby Szwecja), o której nigdy nie słyszeliśmy, obdarzy nas niespodziewanie miliardowym spadkiem, który sprawi, że resztę życia będziemy mogli spędzić na sprawianiu sobie przyjemności.
Jednym słowem: każdy marzy o sukcesie bez wysiłku. Jednak odpowiedzcie sobie sami na pytanie: Ilu z was zna osoby, którym przydarzyła się tego rodzaju przygoda? Ile takich osób może być na świecie? A teraz pomyślmy: ile osób zawdzięcza swój sukces własnej pracy i pomysłowości?
Statystyka jest pod tym względem nieubłagana. Nie ma sensu czekać na spadek i marnować naszego czasu. To nasze życie i nasza szansa. Nigdy nie jest za późno by działać, ale im wcześniej zaczniemy, tym bardziej wzrosną nasze możliwości osiągnięcia sukcesu.