Na pewno… nie. Wielu z nas z podziwem przygląda się freelancerom-właścicielom firm, którzy wydają się nie narzekać na niskie dochody i brak kontrahentów. Nie wszyscy natomiast zdajemy sobie sprawę choćby z prawdziwości banalnego stwierdzenia, że początki - każdego rodzaju i w każdej dziedzinie - bywają trudne. Nie są więc od nich wolni także „wolni strzelcy”. Przyjrzyjmy się, dla przykładu, kilku wadom i zaletom freelancingu.
Dobre złego początki
Dochodzenie do momentu osiągnięcia satysfakcji zawodowej i finansowej trwa. Rozpoczyna się już w momencie podjęcia pierwszej pracy. I tu pojawia się zagwozdka: ile doświadczenia trzeba mieć, by pokusić się o swoją działalność? A może warto „rzucić się na głęboką wodę”, postawić wszystko na jedną kartę i właśnie od tego rozpocząć budowanie ścieżki kariery?
Radziłabym z taką decyzją wstrzymać się do czasu ochłonięcia emocji. Przy założeniu, że mówimy o poważnym freelancingu (a więc nie studenckim „dorabianiu sobie” w rozmaitych branżach, ale wiązaniu z takim typem działalności konkretnych planów na przyszłość), trzeba wziąć pod uwagę kilka problemów, jakie możemy napotkać na drodze już u początków kariery. W przypadku nakreślonej pokrótce sytuacji byłyby to oczywiście brak doświadczenia, wyrobionej marki, (rozpoznawalnego) nazwiska. Przełóżmy teorię na praktykę. Wyobraźmy sobie, że szukamy odpowiedniego dla siebie szkolenia. Przeglądamy oferty, widzimy dwie, które brzmią interesująco. Autor pierwszego to ktoś powszechnie znany i ceniony w branży. Drugiego - człowiek-widmo, o którym nigdy wcześniej nikt nie słyszał. Ilu spośród nas, ze świadomością, że chce zainwestować niemałe pieniądze we własny rozwój, zdecyduje się na powierzenie przyszłości komuś, kto dopiero „raczkuje”? Czyż nie jest tak, że szukamy najlepszych, autorytetów z doświadczeniem, z którego moglibyśmy czerpać?
Pieniądze, pieniądze
Od - wydaje się, oczywistej - odpowiedzi na powyższe pytanie do konkluzji już niedaleko. Skoro szkoleniowiec-freelancer może nie spotkać się z odpowiednio dużym odzewem, musi mieć na uwadze potencjalne problemy finansowe w początkach działalności. I tu mowa nie tylko o „porywającym się z motyką na słońce” młodym człowieku z ambicjami, ale bez wykształcenia i doświadczenia, ale tak naprawdę każdym „wolnym strzelcu”, który zaczyna angażować się w jakiś biznes. Choćby z tego względu warto poczekać z założeniem działalności do momentu, w którym nasze CV będzie zawierać kilka wartościowych wpisów czy będziemy mogli poszczycić się referencjami od szanowanych członków dużych korporacji, którzy mogą nie tylko pomóc nam w zdobyciu praktyki, ale także zbudowaniu pomocnej listy kontaktów.
Warto też pamiętać, że freelancing to - w czasie całej działalności - wzloty i upadki, na które trzeba być przygotowanym. „Gorszy okres” może przydarzyć się każdemu, nawet najbardziej szanowanej i cenionej w branży „grubej rybie”. Zwłaszcza, jeśli na rynku pojawi się wysyp „świeżych” (co nie zawsze równoznaczne jest z nieznanymi) freelancerów, oferujących konkurencyjne ceny.
Rozkręcaj się sukcesywnie
Spokojnie, freelancing to nie tylko ryzyko i wady. Jedną spośród licznych zalet takiego sposobu zorganizowania pracy jest fakt, że można pogodzić przybieranie się do biznesu z regularnym etatem. Dobrze jest też, już na początku snucia wielkich planów, zrobić sobie próbę sił we freelancingu mniej „zorganizowanym”, czyli przejrzeć portale dla „wolnych strzelców”, określić, jakie jest zapotrzebowanie na ludzi z naszej branży, a nawet pokusić się o wystawienie ogłoszenia i poczekać na ewentualny odzew.
Dobry trener, poważnie myślący o organizowaniu szkoleń pod własnym szyldem, może też w międzyczasie dokształcić się, samodzielnie korzystając z możliwości uczestnictwa w kursach, których autorami są rozchwytywani trenerzy-freelancerzy. To dobra okazja, by „podpatrzeć” techniki rywala-nauczyciela, które zapewne przyczyniły się do jego sukcesu.
Freelancing nie dla wszystkich
Freelancerem może być każdy. Nie wszystkim uda się jednak osiągnąć odpowiednie wyniki, pozwalające na utrzymanie się na rynku. Niezbędne będą tu - dużo większe niż podczas pracy na rzecz kogoś - zaangażowanie, odporność na stres, umiejętność dobrego zorganizowania sobie czasu czy pozyskania wartościowych kontaktów.
Dobry „wolny strzelec” to też osoba, która stawia na samorozwój i nie dopuszcza do sytuacji, kiedy w umiejętnościach i praktyce miałaby wyprzedzić ją konkurencja. Zwłaszcza w przypadku braków odpowiednich cech charakteru u szkoleniowców może okazać się, że nacisk na doskonalenie nie tylko będzie zbyt silny, ale też może nawet zabraknie na niego czasu.
Freelancer - (mit) człowiek(a) sukcesu?
Wizja szczęśliwego, bogatego freelancera bez problemów to mit. Wielu, rzecz jasna, udaje się osiągnąć to, co sobie założyli. Trzeba jednak mieć świadomość, że jest to efekt długotrwałej, żmudnej pracy nad sobą (w szerokim sensie), a nie oczywista konsekwencja i prawidłowość wynikająca z takiego, a nie innego sposobu organizowania sobie pracy. Ostatecznie wszystko jest dla ludzi - tyle, że nie wszystko dla wszystkich.