W zasadzie powody są dwa. Na dobrą sprawę można by je połączyć w jeden powód. Jednak ze względu na wrażliwość niektórych czytelników nie zostanie on nazwany po imieniu. To z jakich powodów najlepszym prezentem na ślub jest koperta?
Po pierwsze, ze względu na oczekiwania
Cokolwiek by nie mówić o „jedynej takiej chwili w życiu” albo „wyjątkowym momencie”, w całym biznesie ślubnym najbardziej liczy się kasa. Zarówno tak, którą rodzice płacący za wesele zostawiają w kieszeni właścicieli sal, muzyków przygrywających disco-polo czy u sprzedawców sukien ślubnych, jak i ta, którą tzw. młodzi zabierają dla siebie.
Rachunek musi się zgadzać. Jeśli na przykład wesele z przyległościami (wśród których jest też ślub, ale nie oszukujmy się, o to akurat tu najmniej chodzi) kosztuje 20 tys. zł, to wartość otrzymanej (i nie opodatkowanej) gotówki musi wynieść co najmniej tyle. Inaczej – klapa. I żadne inne prezenty na ślub tego nie zmienią.
To dlatego coraz częściej oczekiwania dotyczące gratyfikacji finansowej za możliwość uczestnictwa w weselu wyrażane są wprost. Co najmniej 300 zł od pary musi być. A w przypadku bliskiej rodziny minimum pięćset. Bo przecież koszty muszą się zwrócić. A więc – jak prezenty na ślub, to tylko forsa.
Że ktoś nie ma? Jak to nie ma? Ma mieć! W końcu to wesele, „jedyna taka chwila w życiu”, za patrzenie się płaci, a jeszcze więcej za wódkę. Jak się komuś nie podoba, to niech nie przychodzi, tylko niech da znać trzy miesiące wcześniej, żeby można było odwołać catering.
Po drugie, bo pomysłów nie ma
Ale czy rzeczywiście wymuszana konieczność płacenia za udział w weselu to taki wielki problem? Dobre wychowanie wymaga przecież, żeby coś dać. A wrażliwość podpowiada, że dobrze byłoby, gdyby było to coś fajnego.
I co? I klops. Bo co można dać ludziom w czasach, gdy wszyscy wszystko mają, a to, czego nie mają jest i tak koszmarnie drogie? Przecież nikt nie kupi z okazji ślubu samochodu terenowego, prawda? Albo co najmniej złotej kolii. Prezenty na ślub muszą kosztować umiarkowanie. Ale 200 czy 300 zł każdy sobie sam wysupła z kieszeni i kupi to, co uważa za najfajniejsze.
Że można? Pewnie, że można. Można spędzić kilka wieczorów na przeglądaniu ofert w internecie albo trzy popołudnia na wizytach w sklepach. Można nawet podpytywać znajomych i rodzinę, żeby dowiedzieć się lepiej. Ale – przyznajmy szczerze – po co?
Wystarczy przecież problemów wynikających z konieczności kupna sukni czy nowego garnituru. Po co zajmować się jeszcze wymyślaniem tego, jakie powinny być prezenty na ślub? Zwłaszcza, że potem i tak nikt o nich nie będzie pamiętał?
Kasa włożona do koperty rozwiązuje wszystkie problemy. Nie sprawia kłopotów, jest dobrze przyjmowana. A, że mało romantyczna? Jak już zostało powiedziane, w całym ślubnym interesie romantyzm pojawia się tylko w sloganach reklamowych. Tak naprawdę chodzi o coś zupełnie innego. Bo jakby było romantycznie, to ktoś mógłby pomyśleć, że jest biednie. A to już byłoby nie do zniesienia.