O ile jeszcze kilka lat temu znalezienie atrakcyjnego kredytu hipotecznego denominowanego w walucie obcej nie stanowiło większego problemu, o tyle obecnie zadłużenie się w euro zaczyna być coraz trudniejsze, nie mówiąc już o frankach szwajcarskich.
Znawcy tematu są zdania, że wysoki kurs waluty to świetna okazja, aby wziąć kredyt hipoteczny, który będzie w tejże walucie denominowany. W tym stwierdzeniu jest sporo racji, ponieważ zadłużając się po jak najwyższym kursie, mamy spore szanse na to, że raty kredytowe będziemy spłacać już po kursie niższym. Jeśli komuś udało się zaciągnąć kredyt CHF gdy frank kosztował 4 zł, to może mieć nadzieję, że frank spadnie i będzie spłacał raty kredytowe po kursie niższym.
Oczywiście, spadek kursu korzystny dla kredytobiorców nie jest absolutnie korzystny dla banku. Banki najchętniej wypłacają kredyty hipoteczne w walucie obcej w momencie, gdy dana waluta jest bardzo słaba. To daje bankom szanse na pokaźne zyski, jeśli trend w końcu ulegnie zmianie, a klient będzie spłacać raty po kursie wyższym, niż w momencie zaciągania pożyczki.
Tę regułę zdaje się potwierdzać aktualna sytuacja na rynku. W okresie wakacji, gdy kurs szwajcarskiej waluty bił rekord za rekordem, kolejne banki wycofywały ze swojej oferty kredyty we frankach. Na chwilę obecną zaciągnięcie kredytu hipotecznego w tej walucie graniczy z cudem. Pojedyncze banki dopuszczają jeszcze taką możliwość na zasadzie wyjątku .
Należy jednak pamietać, że warunki stawiane osobom wnioskującym o kredyty denominowane we frankach są bardzo trudne do spełnienia.Tylko rekordowo wysoki poziom miesięcznych dochodów uprawnia do zadłużania się we frankach. Jeśli więc wynagrodzenie osoby wnioskującej o kredyt mieści się w kwocie od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych miesięcznie to istnieje duża szansa, że bank pozytywnie rozpatrzy wniosek kredytowy .