Przodkowie ofiarę z człowieka traktowali jak inne ofiary mające na celu złagodzenie gniewu bogów i zyskania ich przychylności. Wieszanie, palenie, wykrwawianie i grzebanie żywcem stanowiło również element masowych obrzędów rytualnych w celu utrzymania korzystnych relacji ze światem przyrody. I tak wokół samej ceremonii ofiarnej pojawiły się wielkie przedsięwzięcia z nimi związane, powstawanie okazałych budowli czy organizowanie wypraw wojennych. Do zwyczaju przeszło w wielu państwach także grzebanie ze zmarłym władcą jego krewnych i służby.
Zabicie bliźniego jest całkowicie niezgodne z naszym poczuciem humanitaryzmu i chrześcijańskim przykazaniem, a mimo to w każdej kulturze składano ofiary z ludzi. Nie stanowi to przejawów prymitywizmu, a wprost przeciwnie – w ten sposób postępowały kultury zmierzające jak najbardziej ku cywilizacji. Jak się okazuje tego rodzaju ofiary nie były niczym nadzwyczajnym, dlatego też biblijny Abraham nie wzbraniał się boskiemu rozkazowi, aby w ofierze, w dowód wiary złożyć swego pierworodnego syna Izaaka.
Sprzed 8 tysięcy lat p.n.e. pochodzą ślady masowego składania ofiar z ludzi w tureckim Çayönü. Świadectwem pradawnego rytuału są skomplikowane architektonicznie budowle, gdzie pod podłogami domów odnaleziono setki szczątków, ludzkich czaszek. Podobne ślady odnaleziono również w innych najstarszych miastach świata – w Jerychu niedaleko Jerozolimy w Izraelu czy w Çatal Hüyüku na płaskowyżu anatolijskim.
Zdaniem naukowców tego typu praktyki nie są prymitywne i barbarzyńskie a stanowią kluczowy rytuał cywilizujący ludzkość. Paradoksalnie wręcz, gdyż walki i przemoc ludzka często obracała się przeciw jednostce, a dopiero właśnie jej śmierć uspokajała wzburzone tłumy i stawała się gwarantem pokoju. Rytuał ten wnosił do społeczeństwa ład i porządek oraz poszanowanie dla autorytetów. Rytuał będący przejawem świętości stał się elementem wielu prehistorycznych kultur.
Celtowie sześć wieków p.n.e. składali krwawe ofiary trzem najważniejszym bóstwom, poprzez wieszanie na drzewach, utopienie i spalenie. Ponadto odnajdujemy świadectwa odcinania głów ofiarom i zdobienia nimi sobie swych własnych domostw.
Olmekowie zwani gumowymi ludźmi, grali kauczukową kulą w grę przypominającą dzisiejszą siatkówkę. Pokonana drużyna była ofiarowywana bogom, a ku ich pamięci postawiono słynne oleckie głowy, kamienne schody z podobiznami niefortunnych graczy.
Majowie są kultura przedstawianą jako żądną krwi dziką zgraję, w rzeczywistości będąc jedną z najbardziej rozwiniętych kultur amerykańskiego kontynentu. Pomimo to, w ich życiu towarzyszy im stale ścinanie głów i wycinanie serc. Praktykowano tam również śmierć przez upuszczanie krwi.
Podobnie Aztekowie żyjący w XIV – XVI w. propagowali śmierć poprzez wycięcie serca, symbolu centrum ludzkiej duszy i energii słońca. To jedna z najbardziej przelewających krew kultur. Obnoszenie się z swą krwiożerczością było wyrazem zastraszania wrogów. Masowe mordy udokumentowano na dziesiątki tysięcy zabitych, szczególnie przy wyjątkowych okazjach.
Odkrycia w Chinach wiele wniosły do historii, ale odnaleziono tam także niemało specyficznych narzędzi służących zadawaniu cierpienia rytualnym ofiarom. Obrzędy te miały gwarantować lepsze plony i zapobiegać klęskom żywiołowym. Wraz z upływem czasu krwawe rytuały poczęły stopniowo zanikać, jedynie jeszcze popularne dość pozostało grzebanie żywcem służby w grobowcach władców.
Hindusi od starożytności aż po wiek XIX, uznawani przez większość za kraj pokojowy, którego podstawą religii jest niezdawanie cierpienia żywym istotom lubowali się w składaniu ofiar poprzez spalenie. Rytuał zrodził się od zwyczaju palenia wdów na pogrzebowym stosie zmarłego męża, Sati podejmowane przez kobiety „dobrowolnie” było świadectwem małżeńskiej wierności, bohaterstwa i wielkiego zaszczytu..
Na ziemiach polskich również odnajdujemy świadectwa prehistorycznych obrzędów, a ponadto nawet istnieją ślady, że nasi przodkowie zjadali swych bliźnich, wynikało to z magicznych rytuałów aniżeli z kanibalizmu.
Tereny łużyckiego Gzina zamieszkane były przez ludność już w okresie epoki brązu. Mieszkańcy grodu i okolicznych osad zbierali się na rytualne obrzędy w tym centrum kultowym. Zdaniem naukowców, to na tych ziemiach w tamtym okresie panował właśnie kult solarny związany ze zjadaniem ludzkich szczątków. Świadczą o tym fakcie istniejące tam licznie jaskinie z odnalezionymi tam szczątkami ludzkimi. Brak broni potwierdza tezę, że znalezisko nie jest efektem zbrojnego ataku wrogów i wymordowania mieszkańców osady. Dodatkowo potwierdza to także typ zabudowy ówczesnych grodów, których układ zagospodarowanych domostw, usytuowanych pod wałami i pusta przestrzeń w środku grodu gwarantowały możliwość znakomitej obrony przed wojskami nieprzyjaciela. Archeologowie na podstawie odkrytych jam z szczątkami ofiar jednoznacznie potwierdzają, ze uprawiano tam kanibalizm.
Kultura łużycka pozwoliła jeszcze archeologom w Grodnie na kolejne znalezisko – kości kończyn, żeber, ludzkich czaszek. I tutaj naukowcy zgadzają się z tezą, iż są to pozostałości ofiar składanych z ludzi. Znajdują się tu także liczne liny konopne, potwierdzające, że ludzie przed rytualnym utopieniem zostali skrępowani. O sakralnym charakterze wysepki na Jeziorze Grodzieńskim świadczą także zdobione naczynia ceramiczne i ozdoby brązowe.