Podwyżka akcyzy może prowadzić do wzrostu dochodów państwa. Może też promować zachowania z punktu widzenia tego państwa niekorzystne. Od tego, czy ważniejsze są pieniądze czy leczenie alkoholizmu zależy bardzo wiele. Zwłaszcza w Rosji.

Data dodania: 2011-07-02

Wyświetleń: 3082

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Autorzy bestsellerowej książki Freakonomia zwracają uwagę na to, że ludzkie zachowania są determinowane są przez bodźce. Zaraz jednak dodają, podpierając się konkretnymi przykładami, że źle zaprojektowane mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Leczenie alkoholizmu nie wydaje się być tutaj wyjątkiem.

Akcyza w górę - czterokrotnie

Jak podaje anglojęzyczna gazeta The Moscow News rosyjskie ministerstwo finansów podnosi akcyzę na wódkę. I to czterokrotnie!

Dzisiaj półlitrówka kosztuje w Moskwie około 3,5 dolara. Minimalna cena określana jest przez odpowiednie prawo i ustalona jest na niskim poziomie nie bez przyczyny. Od 2009 roku jest bowiem w Rosji wdrażany program, który ma wspierać leczenie alkoholizmu, który jest ogromnym problemem w tym kraju. Częścią tego programu jest wyciąganie konsumentów wódki z szarej i czarnej strefy. Chodzi o to, żeby ci, którzy muszą się napić, pili alkohol ze znanego źródła, zamiast – tak jak miało to miejsce w przeszłości – truć się podróbkami lub alkoholem przemysłowym.

Tymczasem po podwyżce akcyzy cena wódki może wzrosnąć kilkukrotnie. Sama wartość podatku zwiększy się bowiem z dotychczasowej równowartości 1,6 dolara do 6,34 dolarów. Oznacza to, że cena butelki może skoczyć do 14 dolarów. Budżet ma dzięki temu zwiększyć swoje dochody o 67 mld dolarów w ciągu trzech lat.

Albo albo

Jednak, jak powiedział The Moscow News Władimir Iwanow, szef jednej z destylarni, państwo powinno zdecydować, co jest dla niego ważniejsze: leczenie alkoholizmu czy zwiększanie dochodów budżetu.

Na wagę tego pierwszego problemu zwraca uwagę New York Times, który przypomina, że przeciętny Rosjanin wypija rocznie 18 litrów czystego alkoholu, co oznacza, że przekracza dwukrotnie limit rekomendowanego przez międzynarodowe organizacje limitu. Taka średnia oznacza, że każdy mieszkaniec Rosji, włączając starców i noworodki, wypija każdego dnia setkę wódki. Efekt? Każdego roku alkohol zabija 40 tys. obywateli Rosji. Dla porównania w Stanach Zjednoczonych umiera z tego samego powodu 300 osób rocznie. Alkohol odgrywa znaczącą rolę w ponad połowie przedwczesnych śmierci. Z tego względu leczenie alkoholizmu wydaje się być priorytetową kwestią dla każdego rosyjskiego rządu. Wydaje się.

Pod ochroną cara

Dla wielu rosyjskich przywódców znacznie ważniejsze niż leczenie alkoholizmu jest bowiem osiąganie wysokich dochodów ze sprzedaży wódki. Już w 1591 roku angielski ambasador zwracał uwagę na to, że Iwan Groźny zachęca swoich poddanych do tego, żeby każdą wolną kopiejkę wydawali w należących do państwa tawernach. Co więcej, tych, którzy akurat w nich pili nikt nie mógł wezwać (np. do pracy) ponieważ znajdowali się pod carską ochroną.

Także Nikita Chruszczow, znany skądinąd z tego, że nad wódkę preferował Pepsi Colę i dobre jedzenie mówił, że jedynym powodem, dla którego utrzymywana jest akcyza jest wzrost dochodów państwa.

Leczenie alkoholizmu stało się polityką państwową dopiero za czasów Gorbaczowa, który podniósł ceny wódki i ograniczył ich sprzedaż. Po upadku ZSRR wódka stała się znowu powszechnie dostępna i nie zmieniły tego kolejne roszady na Kremlu.

Zmiana podejścia? Niekoniecznie

Ostatnio jednak prezydent Miedwiediew uznał, że taki stan rzeczy podminowuje fundamenty rosyjskiego społeczeństwa. Leczenie alkoholizmu wróciło na szczyt lity priorytetów, a podejście do tej kwestii stało się bardziej realistyczne. Zamiast bombastycznych plakatów zaczęto wdrażać politykę realistyczną, w tym restrykcje dotyczące reklamy alkoholu czy działania na rzecz ucywilizowania jego spożycia.

Problem w tym, że Miedwiediew to jedno, a rosyjska rzeczywistość – drugie. New York Times przypomina bowiem wypowiedź ministra finansów Aleksieja Kudrina (co ciekawe, ministra finansów roku wg magazynu Euromoney) z 2010 roku, kiedy to stwierdził, że najlepsze, co obywatel może zrobić dla swojego kraju, to palić i pić więcej i w ten sposób płacić więcej podatków. - Ci, którzy piją – mówił Kudrin – pomagają nam w rozwiązywaniu problemów takich, jak demografia, zwiększanie liczby urodzin czy utrzymanie więzi społecznych.

Wygląda więc na to, że od czterech wieków bodźce są w Rosji ustawione w taki sam sposób i nawet były agent KGB do spółki z doktorem prawa nie są w stanie tego zmienić.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena