Numer 1 – Imagination Playground
Miejsce leży przy South Street. Projektantem jest David Rockwell, a pomysł przyszedł mu, kiedy zobaczył swoje dzieci bawiące się w przedpokoju pudłem i pianką. W ten sposób zrodziła się idea, która zmieniła bezpieczne place zabaw (na razie jeden) w miejsca, gdzie wprawdzie nadal nic złego dziecku stać się nie może (w końcu odpowiednia komisja miejsca czuwa), ale gdzie króluje wyobraźnia.
Na czym polega zabawa na takim placu zabaw? Po pierwsze na uruchomieniu pokładów wyobraźni, których każde dziecko ma więcej niż RPA pokładów diamentów. Po drugie, na przyzwoleniu na wykorzystanie tego, co zwykle trafia na śmietnik. Czyli pianki. Dzieci, które przychodzą na ten plac zabaw mają do dyspozycji 350 wielkich piankowych kształtów, z których mogą tworzyć kształty i budowle, jakie sobie wymyślą. Takich, jak maszyna zmieniająca wodę w słońce czy cokolwiek innego, co tylko przyjdzie dzieciom do głowy. Oto prawdziwie bezpieczne place zabaw! Trudno o bardziej miękkie.
Numer 2 - Imagination Playground (na Brooklynie)
Dwa bezpieczne place zabaw o takiej samej nazwie. Można powiedzieć – nuda. I pomylić się jak nigdy. Bo jedyne co je łączy, to nazwa. Opisywany przez NYT plac zabaw przy Prospect Park Alliance to przede wszystkim hołd dla opowieści. Dzieci bawią się więc we wnętrzu wykonanego z brązu smoka, z którego paszczy wypływa świeża, ciepła woda. To symbol dziecięcej literatury – wywołujący nieco strachu, ale też tajemniczy i ostatecznie pełen dobroci. W innym kącie placu stoją figury Piotrusia i jego psa Williego. Także wokół nich można się bawić.
Ten plac zabaw działa od 1997 roku, a więc grubo ponad dekadę. W tamtym czasie Piotruś był niebieski. Dziś jest gładki i brązowy. Został wypolerowany przez setki dzieci przychodzących na plac zabaw.
Numer 3 – Tajemniczy Ogród
Kolejny plac zabaw leży na Staten Island. Inspiracje tego miejsca sięgają roku 1911, kiedy to ukazała się klasyczna książka pt. Tajemniczy Ogród. W nawiązaniu do tamtego pomysłu plac zabaw otoczony jest murami, między którymi znajdują się drzewa, krzewy i inne rośliny, takie jak w książkowym ogrodzie – a więc nieco dzikie.
W takim miejscu jednak trudno byłoby o zapewnienie bezpieczeństwa dzieciom, gdyby rośliny rozwijały się spontanicznie. Są więc odpowiednio przycinane, w taki sposób, aby niczego ze swojej tajemniczości nie stracić. Nawet bezpieczne place zabaw muszą być bowiem interesujące.
Numer 4 – Huśtawki
Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się nieco niebezpieczne, jednak zaprojektowane są w taki sposób, aby wszystko było zawsze w porządku. Gigantyczne huśtawki na kolejnym z placów zabaw zajmują dziecięce umysły nie tylko dlatego, że są zabawne. Dają do myślenia.
Bo jak wyjaśnić to, że wielka huśtawka-konik zabiera z jednej strony trójkę dzieci, a z drugiej ósemkę, i to te pierwsze przeważają? Trick tkwi oczywiście w rozłożeniu ciężaru i proporcji. Rzecz w tym, że co dla dorosłych może być oczywiste, dla dzieci jest tajemnicą do rozwikłania. I o to właśnie chodzi.
Numer 5 – plac zabaw dla geeków
Więcej nauki, więcej odkryć, więcej zabawy – z takiego założenia zdają się wychodzić twórcy opisywanego w tekście placu zabaw koło stadionu Yankesów na Bronxie. Rury, tuby i inne połączenia pozwalają na wydawanie najróżniejszych dźwięków. Tarcze i płyty o dużych powierzchniach rezonują. A „telefoniczna rura” zaczyna się po jednej stronie placu zabaw i kończy po drugiej umożliwiając swobodną rozmowę. Obok tańczą dzwonki, a za nimi stoją... huśtawki.
Zwykłe, tradycyjne huśtawki. Bo niezależnie od tego, jak ciekawe są bezpieczne place zabaw, nic nie zastąpi odrobiny tradycyjnej zabawy. Nawet w Nowym Jorku.
W poszukiwaniu inspirujących i edukacyjnych aktywności na ferie zimowe, rodzice i ich dzieci mogą odkryć ciekawy świat onomatopei. Ten artykuł zaprasza na zabawną podróż, w której zgłębimy, jak różne kultury na całym świecie interpretują i naśladują dźwięki zwierząt.