Wiele w tym prawdy, jednak zwyczaj picia tego trunku zapoczątkowali najprawdopodobniej Rzymianie, którzy uwielbiali spożywać wino w połączeniu z miodem. Czym tak naprawdę jest ta mieszanka? Kiedy należy ją pić? Do jakich celów wykorzystywano ją kiedyś?
Aperitif jest napojem alkoholowym, którego zawartość alkoholu waha się w granicach od 18 do 35%. Jest mieszanką ziół i korzeni z dodatkiem alkoholu. Jeszcze w czasach średniowiecznych aperitif, dzięki zawartości ziół uważany był za napój iście leczniczy, podobnie jak inne alkohole w tym wódka i wino. Prawdziwą sławę zdobył jednak dopiero w XX wieku, a zwłaszcza po II Wojnie Światowej i nie było warstwy społecznej, w której by się go nie spożywało, nie zawsze jednak nazywano rzecz po imieniu.
Dziś tak naprawdę nie ma jednego rodzaju alkoholu, który nazywany jest aperitifem. Jedni wolą podawać wino, inni nalewkę, jeszcze inni słodkie likiery, a bardzo często funkcję aperitifu spełniają drinki, z których najbardziej popularnych jest short drink rob roy, komponowany ze szkockiej whisky, czerwonego wermutu, 1 dashu angostury. W ten sposób przygotowany drink dekoruje się najczęściej wisienką i podaje w kieliszkach koktajlowych, jedno jest pewne – zaostrza apetyt. Oczywiście aperitifem będą też białe wytrawne wina, anyżówki, czy wytrawne sherry. Aperitifu możemy się spodziewać szczególnie we francuskich, niekiedy bardzo ekskluzywnych restauracjach, a jego sączenie ma umilić czas oczekiwania na potrawy, który jest zdecydowanie dłuższy, niż w restauracjach z niższej półki, co wydaje się być zrozumiałe.
To, że tak naprawdę wiele słabszych alkoholi, bardziej wytrawnych, aniżeli słodkich można zaliczyć do aperitifów, to wcale nie oznacza, że może to być każdy inny trunek. Jeśli poprosimy albo poprosi się nas o aperitif, to w żadnych wypadku nie należy podawać whisky, brandy i koniaków, gdyż na to przyjdzie czas przy okazji picia choćby kawy. Za to w tym wypadku sprawdzi się zawsze uniwersalny szampan, który będzie pasował zarówno przed posiłkiem, jak i do deserów i po posiłku. Warto dodać, że obok wcześniej wspomnianego Rob Roya, jako aperitif podaje się Martini Extra Dry – ulubiony drink Jamesa Bonda, koniecznie wstrząśnięty, nie zmieszany, ale też Cosmopolitan.
Przyjęło się też, że aperitif należy spożywać na stojąco, ale może niekoniecznie, kiedy wybierzemy się na romantyczną kolację do którejś z restauracji.