Ten znienawidzony, a jednocześnie (jak twierdzą mądrzy ludzie) pełen żelaza (i nie tylko) "smakołyk" można przyrządzić tak, że smakuje naprawdę całkiem dobrze. Sama nie lubię szpinaku w postaci, w jakiej na przykład serwowano nam go w przedszkolu. Mam bardzo niemiłe wspomnienia z tego okresu. Jakiś czas temu jednak przygotowałam szpinak (wg przepisu mojej przyjaciółki) pod postacią zapiekanki i wierzcie mi - cała moja rodzina jadła go z apetytem, co więcej - potrawa naprawdę im smakowała. Podaję przepis:
Około trzy paczki świeżego szpinaku (może być też mrożony, ale wtedy lepiej , gdy jest w całości)
Świeży szpinak sparzyć przez około 5 minut, następnie odcedzić. Mrożony należy rozmrozić.
Odcedzony (rozmrożny) szpinak wyłożyć na rozgrzany tłuszcz, dodać około trzy ząbki czosnku, popieprzyć, dodać vegety (wg uznania i smaku) i pogotować około 15 minut często mieszając.
Na koniec dodać 2 kostki serka topionego (może być najzwyklejszy).
Makaron wyłożyć (bez gotowania) do naczynia żaroodpornego i przełożyć przygotowanym szpinakiem. Może to też być canelloni, które napełniamy masą szpinakową.
Całość zalewamy sosem beszamelowym - ja robię go tak:
roztapiam tłuszcz, zasmażam mąkę, dodaję zimny rozrobiony rosół z kostki, tak żeby zrobiła się gęsta papka, rozrzedzam następnie mlekiem, żeby uzyskać konsystencję sosu.
Jeżeli ktoś ma ochotę może posypać całośc żółtym serem (ja w tym wypadku wolę bez sera)
Zapiekać w piekarniku ok. 30 minut.
Świetnie nadaje się jako danie obiadowe lub ciepła kolacja. POLECAM!!!