Mecz rozgrywano w ekstremalnych warunkach – Włosi zgodnie twierdzą, że ten mecz należało przełożyć, na nasze szczęście arbiter główny pozwolił dograć Poznaniakom spotkanie do końca. Wielkie wydarzenie sportowe zgromadziło na nowoczensym stadionie 40 tysięcy kibiców- bilety na to spotkanie rozeszły się w ekspresowym tempie.
Bramkę dla Lecha zdobył w 12 minucie Artjoms Rudnevs- prawdziwy kat „ Starej Damy”, który w dwóch meczach strzelił Juventusowi aż cztery gole. Działacze z Turynu zamierzają sprowadzić zimą napastnika i być może będą starali się kupić młodego Łotysza. W pierwszej połowie Lech miał wiele szczęścia -kiedy piłka odbita od Arboledy minęła słupek, przy uderzeniu z kilku metrów Bonnucciego po dobitce strzału Del Piero oraz w sytuacji, gdy Vincenzo Iaquinta przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Lecha.
Lechowi udało się jednak utrzymać korzystny wynik aż do 84 minuty - wcześniej groźnie uderzał Del Piero - piłka po jego strzale kilka milimetrów minęła słupek. Wydawało się, że goście z Turynu w tych ekstremalnych warunkach nie zdołają pokonać Krzysztofa Kotorowskiego, tymczasem Vincenzo Iaquinta doprowadził do remisu. Kiedy jednak w 95 minucie Kotorowski złapał piłkę po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Alexa Del Piero, stało się jasne, że Lech Poznań wyeliminował wielki Juventus.
Dzięki Poznaniakom sezon 2010/2011 nie jest kompletnie stracony dla naszej piłki. Wcześniej pozostali nasi reprezentanci skompromitowali się w tych rozgrywkach (z wyjątkiem Jagiellonii), tymczasem drużyna z Wielkopolski jak równy z równym grała z Juve i Manchesterem City. Podopieczni Bakero wywalczyli awans z grupy śmierci, która nawet w Lidze Mistrzów byłaby jedną z najtrudniejszych. Lech dzięki dobrej grze zarobił sporo pieniędzy, wypromował piłkarzy, zdobył cenne punkty do rankingu klubowego i przede wszystkim dał polskim kibicom wiele radości.
16 grudnia Lech zagra w Salzburgu z Red Bullem i jeśli wygra to spotkanie, ma spore szanse na zajęcie pierwszego miejsca w grupie. Awans do 1/16 Ligi Europejskiej to jeden z największych sukcesów w historii klubu oraz polskiej piłki klubowej w ostatnich kilkudziesięciu latach. Jeśli Lechici utrzymają formę do fazy pucharowej, przygoda z Ligą Europejską może potrwać znacznie dłużej niż pierwotnie zakładano. Miejmy nadzieje, że pozostałe kluby wezmą przykład z Lecha i w następnej edycji europejskich pucharów nie przyniosą nam wstydu, jak choćby Wisła Kraków w meczach z Karabachem i Levadią.