Istnieje wielu chorób cywilizacyjnych - alergie, stany depresyjne, podatność na infekcje czy nadciśnienie. Wśród nich jest jedna, o której z pewnością możemy powiedzieć, że nasi przodkowie żyjąc blisko natury nie doświadczali jej absolutnie nigdy. Tą chorobą, a właściwie dolegliwością jest jet lag.

Data dodania: 2010-09-24

Wyświetleń: 1735

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jet lag (wym. dżetlag) jest to poczucie otumanienia wywołane podróżą samolotem odrzutowym. Nie chodzi jednak o każdą podróż – z pewnością nie odczują jej żołnierze odbywający treningi w myśliwcach, Polscy podróżni udający się na wakacje do Grecji ani nawet ci lecący z Europy do RPA. O co więc chodzi? Czy jet lag wynika z kiepskiej diety na pokładzie? A może powstaje pod wpływem stresu? Prawdę mówiąc, nic z tych rzeczy...

W 80 dni dookoła świata – albo o wiele szybciej

Główny bohater XIX-wiecznej powieści Juliusza Verne'a „W osiemdziesiąt dni dookoła świata” to Phileas Fogg, londyński dżentelmen, który zakłada się z przyjaciółmi, że w 80 dni objedzie świat dookoła. Dziś nietrudno uporać się z takim wyzwaniem, również bez użycia nieznanych Verne'owi samolotów. A z ich wykorzystaniem? Podróż będzie trwać raptem kilkadziesiąt godzin!

Tak docieramy do sedna problemu, jakim jest jet lag. Dzięki podróżom między wschodem a zachodem z prędkościami zbliżonymi do szybkości ruchu wirowego Ziemi, możemy poczuć się niemal tak, jak gdybyśmy podróżowali w czasie. Lot z Europy do Ameryki da nam poczucie, że dzień trwa ponad dwadzieścia godzin. Wracając, będziemy pokonywać pory dnia w przyśpieszeniu – po nienaturalnie krótkiej nocy nastanie znów dzień. Wszystko zależy od prędkości odrzutowca i oczywiście od godziny rozpoczęcia podróży.

Bezsenność podróżnych – jak z nią sobie radzić?

Jet lag jest mniej uciążliwy, gdy podróżujemy na zachód. Najczęściej wylatujemy, gdy jest jeszcze widno. Zazwyczaj po odrobinę za długim, pełnym wrażeń dniu, zapadamy w głęboki sen, z którego wstajemy nad ranem czasu miejscowego. Trudniej jest, gdy podróż odbywa się w przeciwnym kierunku. Przykładowo, lot z centralnej Europy do Tokio trwający 11 godzin może rozpocząć się o 14 czasu środkowoeuropejskiego i zakończyć o ósmej rano czasu tokijskiego. Zegar biologiczny podróżnego wskazuje pierwszą w nocy, gdy w Japonii dopiero zaczyna się dzień! Dopasowanie się do tak niezwykłych warunków może zająć nawet kilka dób. Niezależnie od kierunku podróży (jak łatwo się domyślić, jetlag nie dotyczy lotów po pętli ani podróży między północą a południem), „choroba” będzie mniej kłopotliwa dla planujących długotrwały pobyt i mających odrobinę czasu na adaptację. W gorszej sytuacji znajdują się ludzie zabiegani – przedsiębiorcy, politycy, artyści, sportowcy lub pracownicy odbywający delegacje. Wybawieniem dla nich mogą być dobre praktyki podczas podróży i po jej zakończeniu. Wynalazki takie jak przepaski na oczy, symulujące noc, melatonina w pigułkach czy choćby łagodne środki ułatwiające zasypianie, pozwolą zachować przytomność umysłu po zakończeniu podróży lub uniknąć bezsenności. Planując ich użycie, weźmy pod uwagę czas, jaki poświęcamy na sen oraz godzinę wylotu i lądowania. Wspomniana podróż do Tokio powinna upłynąć we śnie, tak by powitać nowy dzień w pełni sił. Z drugiej strony, podróży z Warszawy do Chicago powinna towarzyszyć aktywność a nie sen. Dzięki temu unikniemy otumanienia w stolicy stanu Illinois, gdzie wylądujemy po dziesięciu godzinach lotu, jednak zaledwie trzy godziny po wylocie według czasów miejscowych! Innymi słowy – kto wstanie o siódmej rano by wylecieć z Polski w południe, powita Chicago o piętnastej miejscowego czasu, mając za sobą piętnaście godzin aktywności. Odrobina samozaparcia pozwoli wytrzymać do dziewiątej wieczorem. Po dziesięciu godzinach zasłużonego snu, obudzimy się rano – zupełnie jak w Warszawie. Aby uniknąć rozstrojenia zegara biologicznego czy bezsenności, zaplanuj podróż i swoją aktywność jeszcze przed wylotem.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena