Panowie Andrew VanWyngarden oraz Benjamin Goldwasser zapowiadali w wywiadach, że najnowsze wydawnictwo MGMT będzie zawierało solidną porcję psychodelicznego rocka. Tak też się stało. Jest to zadziwiająca metamorfoza biorąc pod uwagę jak duży potencjał komercyjny miały piosenki z poprzedniego krążka zespołu "Oracular Spectacular" z 2007 roku i jak doskonale zostały przyjęte przez słuchaczy oraz krytyków muzycznych - dla przykładu podam, że magazyn New Musical Express uznał "Oracular Spectacular" za najlepszy album 2008 roku. MGMT na nowej płycie "Congratulations" w dalszym ciągu łączą w swojej muzyce estetykę indie z radosnymi, syntezatorowymi brzmieniami, aczkolwiek muzycy nie są już tak zapatrzeni na muzykę lat 80. Wyraźnie słychać, że duet inspiruje się dokonaniami takich wykonawców jak: The Flaming Lips (muzycy obydwóch zespołów współpracowali ze sobą w trakcie sesji nagraniowej do albumu "Embryonic", czego efektem jest kawałek "Worm Mountain"), Mercury Rev, Van Der Graaf Generator, Electric Light Orchestra oraz Pink Floyd. Członkowie MGMT są dumni z tego faktu jak pawie, jeden z kawałków nosi tytuł "Brian Eno" na cześć angielskiego kompozytora i producenta, którego muzyka również była źródłem inspiracji przy nagrywaniu "Congratulations". Skoczny, energetyczny, gitarowy utwór "Brian Eno" nie jest jedynym kawałkiem, w którym artyści nawiązują do słynnych postaci popkultury. Zawierający wiele znakomitych melodii klawiszowych "Song for Dan Treacy" to wspaniały hołd oddany liderowi post-punkowej grupy The Television Personalities (być może dzięki tej piosence akcje angielskiej formacji w najbliższych miesiącach wzrosną - płyta "Congratulations" odniosła duży sukces komercyjny w wielu krajach, między innymi w Stanach Zjednoczonych, gdzie doszła do 2. miejsca listy Billboardu), z kolei instrumentalny kawałek "Lady Dada's Nightmare" odnosi się do Lady Gagi (VanWyngarden i Goldwasser mówią, że opowiada on o uprawianiu seksu z wokalistką; słuchając tego utworu można dojść do wniosku, że jest to dość przerażające doświadczenie). Zdecydowanie najciekawszym utworem na płycie jest jednak ponad 12-minutowy kawałek "Siberian Breaks" zawierający wiele wspaniałych motywów, będący czymś na kształt muzycznego "frankensteina" posklejanego z mnóstwa elementów pochodzących z różnych muzycznych światów. W "Siberian Breaks" słychać echa muzyki lat 80. Muzycy nawiązują tutaj między innymi do piosenek: "The Chauffeur" Duran Duran (zapadająca w pamięć partia fletu) oraz "Little Lies" Fleetwood Mac (kosmiczne syntezatory), choć "Siberian Breaks" jest kompozycją bardziej ambitną i brzmiąca bardziej nowocześnie od wyżej wymienionych. "Congratulations" nie jest najwybitniejszym albumem wydanym w ciągu ostatnich kilku miesięcy, jednak jest to płyta ciekawa, awangadowa, rojąca się od wielu niestandardowych pomysłów, stanowiąca pewien szalony koncept (warto zwrócić uwagę na oryginalny projekt "kociej" okładki autorstwa Anthony'ego Ausganga, będący jednym z elementów składowych dzieła). Działający w Nowym Jorku muzycy pozwalają dogłębnie zapoznać się ze swoim najnowszym osiągnięciem każdemu na swojej oficjalnej stronie internetowej - jak mówią VanWyngarden i Goldwasser jest to poniekąd płyta o surfowaniu, a w dzisiejszych czasach to pojęcie odnosi się przede wszystkim do Internetu, więc trudno, żeby artyści nie zaprezentowali jej internatom. Nie mam wątpliwości, że ten krążek jest pokazaniem symbolicznego srodkowego palca całemu przemysłowi muzycznemu, w końcu tytuł "Congratulations" odnosi sie według muzyków do pozornego sukcesu wykonawców muzyki pop i ma wydźwięk krytyczny, wręcz sarkastyczny. Mimo braku przebojów w stylu "Kids" czy "Time to Pretend" warto zapoznać się z tym oryginalnym, pełnym przekory dziełem.